No i po pracy przebieramy się w dres, zakładamy wygodne obuwie, siadamy na foteliku i lufka z żoną. Zaraz po pomidorowej. U mnie w domu to jeszcze kot będzie chciał się dołączyć do kółeczka, bo on lubi wszystko to, co my. Na haju to mu pewnie huśtawkowe libido podskoczy i firanki trzeba będzie wymieniać już co tydzień. Ale niech futrzak ma coś z życia. Pewnie już niedługo palenia tego narkotyku będą nauczać na Akademii Wychowania Fizycznego. Wszak rekreacją zajmiemy się profesjonalnie. Bo w Polsce część aktywistów spod znaku konopi zapatrzyła się na Kolorado. I mają kolejny argument, że to nie szkodzi, a już na pewno mniej niż papierosy, wódka, piwo, wędzona kiełbasa, ser solankowy, żeberka, boczek, pływanie, jeżdżenie koleją, wf., małżeństwo, późna kolacja i co sobie Państwo życzą. Jedno zdrowie i panaceum na wszystko. Nie paliłem, więc nie dyskutuję. Paliłem natomiast wyroby tytoniowe i wiem, że proces spalania papierosa i dżoincika chemicznie przebiega podobnie. W papierosie wytwarzają się na przykład szkodliwe substancje smoliste, ale przy owym ziole chyba gdzieś znikają w próżni... Bo zdrowe.
Ale z drugiej strony, to jak patrzę na to, co się dzieje wokół, to czasami mam wrażenie, że my już przed Kolorado. I albo inni się napalili, albo mnie ścigają opary. Na przykład poniedziałkowy poranek. Przepraszam mało odpornych, wstaję o 5 rano... I włączam tv. A tu wielkie napięcie. Część w studiu z coraz większym rozczarowaniem stwierdza, że wojny na Ukrainie nie będzie. Rozczarowani, bo się nastawili, a program samograj się nie uda i trzeba będzie się napracować. Ale nic to. W tym samym czasie rozdają Oscary. Więc w oczekiwaniu na wojnę przenosimy się do Hollywood. Zamiast mundurów cekiny, suknie do ziemi, a czasami prawie brak sukni. Prowadzący znów buduje napięcie. Już nie kto pierwszy wystrzeli na Krymie, ale komu statuetkę za drugoplanową rolę w filmie animowanym. Napięcie rośnie. Faktycznie, jak tu nie palić.
Albo popatrzmy na sytuację po frankfurckiej bitwie o wózek Jacka Protasiewicza. W większości krajów na zachód od Odry taki człowiek zniknąłby z przestrzeni publicznej. Nie mówię, że ma przymierać głodem, ale tu chodzi o reprezentowanie narodu. Jakby to szumnie nie brzmiało. Teraz okazuje się, że jest szansa, iż lider dolnośląskiej PO ma znów być jedynką w naszym okręgu w wyborach na kolejną kadencję do Parlamentu Europejskiego. Arogancja władzy? To już bezczelność i naigrywanie się z wyborców. A europoseł podobno ma na sumieniu inną aferę "lotniczą".
Kilka dni wcześniej, jak podaje kilka serwisów, nie chciał przerwać rozmowy telefonicznej nawet po interwencji pilota, a przez to samolot nie mógł wystartować. Z wrodzoną sobie delikatnością miał rzucić do jednego z pasażerów: "Więcej odwagi, proszę pana! Przecież nie wysadzę tego samolotu!". I tu już nie chodzi o klasę tego polityka, zwanego w niektórych kręgach księciem przestworzy. Tu chodzi o całą naszą klasę polityczną, która nie jest w stanie wyeliminować takich polityków z gry. Dlaczego? Bo w swoich szeregach każdy ma podobnych. To co, jednak palić? Nie. Nie wybierać. PS Wiem, ordynacja...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?