Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Półnagi Picasso we wrocławskim Monopolu (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)

Juliusz Woźny
Od 25 do 28 sierpnia 1948 roku we Wrocławiu odbywał się Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. Niedawno skończyła się najkrwawsza wojna w dziejach świata. W mieście, które doświadczyło ogromnych zniszczeń, 400 delegatów z 46 państw wypowiedziało się przeciw wojnie. Czemu naprawdę służyła przeprowadzona za ogromne pieniądze propagandowa impreza?

Przenikliwie całe przedsięwzięcie oceniła Maria Dąbrowska, uczestniczka kongresowych obrad: „Kongres ten jest tylko dowodem, że Rosja nie ma jeszcze bomby atomowej (choć nie wątpię, że ją przygotowuje) i dlatego dąży do zmobilizowania wszystkich sił (…), by rozkładać gotowość wojenną we wszystkich rajach prócz własnego.” Ponadto było to działanie propagandowe, które miało odwrócić uwagę światowej opinii publicznej od nasilającej się działalności represyjnej Urzędu Bezpieczeństwa. Pamiętajmy, że tym samym czasie, gdy intelektualiści w gmachu Politechniki Wrocławskiej wygłaszali pompatyczne przemówienia w obronie pokoju przed światowym imperializmem, w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej więziono, przesłuchiwano i torturowano setki członków podziemia antykomunistycznego. W sfingowanych procesach zapadały wyroki śmierci, wykonywane na więziennym dziedzińcu.

Picasso poświęca się dla sprawy
Publiczności zakomunikowano, ze pomysłodawcą tego propagandowego przedsięwzięcia był komunistyczny działacz i pisarz Jerzy Borejsza. Inni twierdzą, że koncepcję podsunął mu Mieczysław Bibrowski, francuski korespondent Polskiej agencji Prasowej. Tak czy inaczej, na pewno impuls przyszedł z Moskwy, gdzie zadekretowano, że walka o pokój jest nowym priorytetem światowego komunizmu. Kongres przygotowano z ogromnym rozmachem - stronę polską kosztował 100 milionów złotych. Nie liczono się z kosztami – miało być bogato i sprawnie. Dzięki temu nad Odrę przybyli Irene i Frederic Joliot-Curie, Le Corbusier, Julian Huxley, Paul Eluard, Bertolt Brecht. Jednak wszystkich przyćmił Pablo Picasso. Po artystę wysłano samolot rządowy, a Picasso, który panicznie bał się latać, w 67 roku życia przełamał strach i po raz pierwszy w życiu wsiadł do samolotu. No cóż – zaledwie od 1944 roku był komunistą, więc kiedy matka partia wezwała... Podróż w chmurach dostarczyła mu niespodziewanych wrażeń artystycznych, bo gdy ujrzał z okien samolotu okolice Paryża, miał ponoć wykrzyknąć: „Boże, przecież do kubizm, czysty kubizm.”

Picasso staje na wysokości zadania
Wizyta Picassa we Wrocławiu obrosła całym mnóstwem legend. Zamieszkał w hotelu Monopol, ponoć w apartamencie, w którym kiedyś spał Hitler. Podczas obrad kongresu nudził się setnie, więc od czasu do czasu urządzał małe skandale. Ponoć podczas jednego z obiadów, obficie podlanego alkoholem, Picasso zdjął górną część odzienia, z dumą prezentując opalony w słońcu południa tors. Naocznych świadków tego wydarzenia było tylu, że artysta musiałby swój striptiz wykonać co najmniej kilka razy, aby faktycznie tyle osób mogło go zobaczyć. Ponoć chciał zrobić wrażenie na jakiejś urodziwej kobiecie, siedzącej kilka stolików dalej. Gdy zdjął kamizelkę, okazało się, że jest ona podbita futrem z królika. To troskliwa Françoise Gilot kochanka artysty zadbała, żeby nie zmarzł w Polsce, w której, jak wiadomo, w sierpniu panuje dotkliwy ziąb. Ognisty Hiszpan nie ograniczał się do piękności z hotelowej restauracji – podczas obrad emablował też piękną panią architekt z Cejlonu – Minette de Silva.

Autografy składane sympatycznym atramentem
Nieustannie polowali na niego łowcy autografów. Kolejna z legend mówi, że autografy składał piórem z sympatycznym atramentem, który znikał po kilku godzinach. Zachowało się też kilka opowieści o autografach, które zostały skradzione. O jednym takich przypadków wspominał Edward Zubik, zaangażowany w organizację całego przedsięwzięcia. Picasso poprosił go o umożliwienie zakupu góralskiego kożuszka, który widział na jednej z wystaw: „ Zapewniłem go, że zrobimy wszystko by mu to załatwić. Uśmiechnął się i na bloku, na którym robiłem notatki w czasie rozmowy z nim, swoim ołówkiem napisał po hiszpańsku „Bardzo dziękuję”, i podpis „Picasso”. W kilkanaście minut po odejściu Picassa mój blok nagle zaginął i nigdy go więcej nie widziałem.” Kożuszek dla Françoise Gilot Picasso faktycznie przywiózł z Polski, a nawet ją w tym stroju sportretował.

Skandale na kongresie
Prasa nie odstępowała go na krok, był rozpoznawany na ulicy i adorowany na wszelkie sposoby. Nie zniósł tego inny gość kongresu, także malarz, Fernand Léger, który wyjechał wkrótce po rozpoczęciu Kongresu. Faktycznie takie uwielbienie mogło zdenerwować kolegę po fachu. Picassem interesowała się nie tylko prasa i wielbiciele. Był starannie obserwowany także przez Urząd Bezpieczeństwa, podobnie, jak pozostali kongresowi goście. Wszystko było pod ścisłą kontrolą. Co prawda Aleksandr Fadiejew w rewolucyjnym zapale wykrzyczał z mównicy: „Gdyby szakale mogły nauczyć się pisać na maszynie, gdyby hieny umiały władać piórem, to to, co by tworzyły, przypominałoby z pewnością książki Millerów, Eliotów, Marlaux i innych Sartre'ów” Część gości chyba zrozumiała, o co tak naprawdę chodzi i demonstracyjnie opuściła Kongres. Jednak sytuację udało się załagodzić i pozostali z 400 delegatów skwapliwie wypełniwszy przypisaną rolę, rozjechali się do domów, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska