Ziemia zatrzęsła się kilka minut przed godziną 10, w szybie Rudna Północna, na głębokości kilometra. Była to mocna, górnicza ósemka. - Oceniana na około trzech stopni w skali Richtera - komentuje Jolanta Talarczyk, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
Był to samoistny wstrząs górotworu, a to oznacza, że zaskoczył ludzi pracujących w tym czasie na dole.
Najbardziej ucierpiał oddział G-22. W rejonie zagrożenia znalazło się 27 górników. Z pomocą ruszyło siedem zastępów ratowników. Do południa większość osób ewakuowano na powierzchnię. Pod ziemią zostało trzech zasypanych pracowników. Ratownicy namierzyli ich za pomocą radiolokatorów, w jakie zaopatrzeni są wszyscy górnicy, ale nie było z nimi żadnego kontaktu.
Niestety, z każdą godziną z kopalni nadchodziły coraz gorsze informacje. Najpierw o śmierci 45-letniego operatora maszyn górniczych z Polkowic, żonatego, z dwójką dzieci. Później ratownicy dotarli do ciała 32-letniego górnika strzałowego z Głogowa, który także miał rodzinę, osierocił dwoje dzieci. Po prawie pięciu godzinach akcji wydobyto ciało 20-letniego ślusarza-mechanika z Rudnej.
Dwóch górników leży na obserwacji w głogowskim szpitalu. Mają obrażenia głowy i stłuczenia klatki piersiowej. Są przytomni. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - potwierdza dyrektor Tadeusz Tofel.
Sześciu kolejnych górników zostało przewiezionych do ambulatorium w Polkowickim Centrum Usług Zdrowotnych. Mieli obrażenia głowy, a niektórzy także kręgosłupa, nóg i rąk. Po przebadaniu lekarze pozwolili im wrócić do domu. Wcześniej mogli oni, wraz z rodzinami, skorzystać z pomocy psychologów (dziś specjaliści też są do dyspozycji górników, którzy po wczorajszym zdarzeniu zechcą porozmawiać z fachowcami). W nocy, specjalny dyżur w przychodni mieli internista i ortopeda. Kolejny z poszkodowanych został zbadany jeszcze w szybie i na własną prośbę odwieziony do domu.
Akcja ratownicza była bardzo trudna, bo cały oddział został zasypany. - To był niszczycielski wstrząs - potwierdza Dariusz Wyborski, rzecznik KGHM. - Cała sieć na oddziale została zniszczona, trzeba było uruchomić awaryjną.
Pod ziemię zjedzie specjalna komisja, która zbada przyczynę i okoliczności tragedii. Na znak żałoby, na wszystkich budynkach KGHM opuszczono flagi do połowy masztu.
Wstrząs mocno wystraszył mieszkańców zagłębia, od Lubi-na, przez Polkowice aż po Jerzmanową pod Głogowem.
- Podtrzymałem meble, bo odbijały się od ściany i myślałem, że spadną na podłogę - opowiada Krzysztof, emerytowany górnik z Polkowic.
RELACJA Z AKCJI RATUNKOWEJ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?