Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polkowice: Wstrząs w kopalni Rudna. Trzech górników nie żyje

Urszula Romaniuk
Piotr Krzyżanowski
Trzech górników nie żyje po wstrząsie, do którego doszło na szybie Rudna Północna, na oddziale G-22, 1000 m pod ziemią. Najmłodsza z ofiar - ślusarz z Rudnej - miał 20 lat.

Ziemia zatrzęsła się kilka minut przed godziną 10, w szybie Rudna Północna, na głębokości kilometra. Była to mocna, górnicza ósemka. - Oceniana na około trzech stopni w skali Richtera - komentuje Jolanta Talarczyk, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
Był to samoistny wstrząs górotworu, a to oznacza, że zaskoczył ludzi pracujących w tym czasie na dole.

Najbardziej ucierpiał oddział G-22. W rejonie zagrożenia znalazło się 27 górników. Z pomocą ruszyło siedem zastępów ratowników. Do południa większość osób ewakuowano na powierzchnię. Pod ziemią zostało trzech zasypanych pracowników. Ratownicy namierzyli ich za pomocą radiolokatorów, w jakie zaopatrzeni są wszyscy górnicy, ale nie było z nimi żadnego kontaktu.

Niestety, z każdą godziną z kopalni nadchodziły coraz gorsze informacje. Najpierw o śmierci 45-letniego operatora maszyn górniczych z Polkowic, żonatego, z dwójką dzieci. Później ratownicy dotarli do ciała 32-letniego górnika strzałowego z Głogowa, który także miał rodzinę, osierocił dwoje dzieci. Po prawie pięciu godzinach akcji wydobyto ciało 20-letniego ślusarza-mechanika z Rudnej.
Dwóch górników leży na obserwacji w głogowskim szpitalu. Mają obrażenia głowy i stłuczenia klatki piersiowej. Są przytomni. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - potwierdza dyrektor Tadeusz Tofel.

Sześciu kolejnych górników zostało przewiezionych do ambulatorium w Polkowickim Centrum Usług Zdrowotnych. Mieli obrażenia głowy, a niektórzy także kręgosłupa, nóg i rąk. Po przebadaniu lekarze pozwolili im wrócić do domu. Wcześniej mogli oni, wraz z rodzinami, skorzystać z pomocy psychologów (dziś specjaliści też są do dyspozycji górników, którzy po wczorajszym zdarzeniu zechcą porozmawiać z fachowcami). W nocy, specjalny dyżur w przychodni mieli internista i ortopeda. Kolejny z poszkodowanych został zbadany jeszcze w szybie i na własną prośbę odwieziony do domu.
Akcja ratownicza była bardzo trudna, bo cały oddział został zasypany. - To był niszczycielski wstrząs - potwierdza Dariusz Wyborski, rzecznik KGHM. - Cała sieć na oddziale została zniszczona, trzeba było uruchomić awaryjną.

Pod ziemię zjedzie specjalna komisja, która zbada przyczynę i okoliczności tragedii. Na znak żałoby, na wszystkich budynkach KGHM opuszczono flagi do połowy masztu.

Wstrząs mocno wystraszył mieszkańców zagłębia, od Lubi-na, przez Polkowice aż po Jerzmanową pod Głogowem.

- Podtrzymałem meble, bo odbijały się od ściany i myślałem, że spadną na podłogę - opowiada Krzysztof, emerytowany górnik z Polkowic.

RELACJA Z AKCJI RATUNKOWEJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska