Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polkowice: Uratował życie rażonemu prądem

Urszula Romaniuk
Jerzy Hadrzyński wiele razy zastanawiał się, czy potrafiłby kogoś ratować. - Teraz wiem, że to odruch - mówi skromnie
Jerzy Hadrzyński wiele razy zastanawiał się, czy potrafiłby kogoś ratować. - Teraz wiem, że to odruch - mówi skromnie Urszula Romaniuk
Czy potrafiłbym uratować człowieka? - takie pytanie Jerzy Hadrzyński zadawał sobie zawsze przy okazji szkoleń bhp. Mężczyzna pracuje w polkowickich Zakładach Wzbogacania Rud. Jest operatorem urządzeń przeróbczych. Życie szybko pokazało, że nauka nie poszła w las.

- To było piątego listopada na drugiej zmianie - wspomina Jerzy Hadrzyński. - Na pomoście, między maszyną a barierką, zobaczyłem młodego mężczyznę. Leżał z dłonią na bębnie z kablem elektrycznym.

Podszedł do niego, poklepał po policzku, by sprawdzić, czy jest przytomny. Mężczyzna nie reagował. Pan Jerzy odłączył kabel i znów próbował go ocucić. Bez skutku. Zawołał więc innych pracowników, którzy byli nieopodal, by zajęli się mężczyzną, a sam poszedł do dyżurki wezwać pomoc. Po chwili wrócił i zadecydował, że trzeba przenieść nieprzytomnego w inne miejsce, gdzie jest więcej przestrzeni.

- Domyślałem się, że ten człowiek został rażony prądem i trzeba go ratować, bo liczy się każda minuta - opowiada operator. - Zacząłem masaż serca, innemu pracownikowi kazałem robić sztuczne oddychanie, ale poza jakimiś skurczami, klatka piersiowa nie unosiła się. Znów zacząłem więc masaż serca. Robiłem go aż do przyjazdu karetki.

Akcja ratownicza trwała 15, może 20 minut - pan Jerzy nie pamięta dokładnie, jak długo. Dopiero gdy lekarz zajął się nieprzytomnym mężczyzną, emocje opadły. Ratownik krążył nerwowo w pobliżu. W końcu kolega powiedział mu, że wszystko jest w porządku. Po dalszej reanimacji młody człowiek zaczął oddychać i można go było zabrać do szpitala. Jerzy Hadrzyński nie wie, kim był poszkodowany. Od tamtej akcji już go nie spotkał. - Wiem tylko, że to pracownik firmy zewnętrznej, która prowadzi roboty modernizacyjne w naszym zakładzie - dodaje.

Dumy ze swojego pracownika nie kryje Andrzej Konieczny, dyrektor naczelny ZWR. Następnego dnia po akcji ratowniczej spotkał się z nim i podziękował za postawę. - Chcemy promować takie zachowania - mówi dyrektor oddziału.

Informacje o wyczynie pana Jerzego ukazały się na zakładowym portalu internetowym. Dyrektor naczelny postanowił nadać dzielnemu pracownikowi odznaczenie Zasłużony dla Oddziału Zakłady Wzbogacania Rud. Jerzy Hadrzyński odbierze je 1 grudnia, podczas akademii barbórkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska