Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politykowi nie grozi bezrobocie. Koledzy zawsze śpieszą z pomocą

Magdalena Kozioł
Aldona Młyńczak już jest doradcą wojewody. W Sejmie nie zasiada od 10 mieisęcy
Aldona Młyńczak już jest doradcą wojewody. W Sejmie nie zasiada od 10 mieisęcy fot. Krzysztof Białoskórski
Bezrobocie nie grozi ani posłom, ani ministrom. Gdzie znajdują pracę politycy z Dolnego Śląska?

Aldona Młyńczak była posłanką Platformy Obywatelskiej z Wrocławia. Z wykształcenia jest architektem. Czy zostanie Dolnośląskim Wojewódzkim Inspektorem Transportu Drogowego? Na to stanowisko zarekomendował ją wojewoda Aleksander Marek Skorupa, niegdyś jej kolega z ław sejmowych.

- Jako parlamentarzystka zajmowała się w komisji infrastruktury tworzeniem ustaw o inspekcji transportu czy prawa o ruchu drogowym. Ma doświadczenie - wyjaśnia Jarosław Perduta, rzecznik wojewody. Okazuje się, że rękę do partyjnej koleżanki wojewoda wyciągnął już wcześniej. Od maja jest jego doradcą ds. zagospodarowania przestrzennego. Gdy pojawił się wakat w inspektoracie drogowym, Młyńczak okazała się najlepszą kandydatką. - Ale nie musi zostać wybrana - mówi Perduta. O tym zdecyduje Główny Inspektor Transportu Drogowego w Warszawie. Kiedy to nastąpi? - Nie wiążą nas żadne terminy - podkreśla Aleksandra Kobylska z GITD.

Do końca sierpnia inspekcją drogową na Dolnym Śląsku kierował Adrian Gierczak, były szef policji drogowej. Dlaczego odszedł? Nie wiadomo. Wczoraj nie odbierał od nas telefonów. Podobno dostał korzystną ofertę pracy. Aldona Młyńczak zasiadała w Sejmie od 2005 r. do 2011 r. Po ostatnich, przegranych wyborach mówiła nam: - Może założę własną firmę, a może przydam się PO? Nie chcę usuwać się w cień, rezygnować z życia publicznego. Przed wejściem w politykę prowadziła własną działalność gospodarczą, zajmowała się m.in. doradztwem inwestycyjnym. - Poparcie dla byłej posłanki wygląda na decyzję polityczną - ocenia Kazimierz Michał Ujazdowski, poseł PiS z Wrocławia. - To chyba nic złego. Byli parlamentarzyści nie mogą mieć zamkniętych drzwi do instytucji publicznych.

Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej to od lipca nowe miejsce pracy byłego wrocławskiego posła z Platformy Obywatelskiej Norberta Raby. Zarząd województwa dolnośląskiego, czyli urząd marszałkowski, powołał go na wiceszefa Centrum, które zajmuje się m.in. prowadzeniem pomiarów jakości życia mieszkańców Dolnego Śląska, propagowaniem szeroko rozumianej aktywności i kultury.

- Skali takich praktyk nie znamy, ale w polskiej polityce są one czymś naturalnym - przyznaje dr Radosław Solarz, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Nowe miejsca pracy znajduje się ludziom cennym z jakiegoś powodu dla partii. Jego zdaniem politykowi z krótkim stażem w parlamencie (Raba spędził w Sejmie jedną kadencję, od 2007 r. do 2011 r.) ciężko jest się odnaleźć w życiu zawodowym. Zwłaszcza gdy do wcześniej wykonywanej funkcji powrót jest niemożliwy, bo ktoś inny robi na tym stanowisku karierę polityczną (Raba był starostą strzelińskim).

W podobnej sytuacji znalazła się Lilla Jaroń, była wiceminister edukacji w pierwszym rządzie Donalda Tuska. Przed ministerialną karierą była ona sekretarzem w urzędzie marszałkowskim. Kiedy w styczniu została odwołana z funkcji wiceministra, jej dawne stanowisko było też zajęte.

Jaroń nie pobyła długo bezrobotną, bo miesiąc później znalazła pracę jako wiceprezes zarządu spółki Dolnośląski Park Innowacji i Nauki, która podlega urzędowi marszałkowskiemu. Według uzyskanych przez nas Zajmuje się m.in. "współpracą ze środowiskiem akademickim, poszukiwaniem inwestorów, wdrażaniem nowoczesnych rozwiązań technologicznych i usług w przedsiębiorstwach".

Świetnie odnalazł się w nowej rzeczywistości Janusz Krasoń, wrocławski poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Na Wiejskiej spędził trzy kadencje: IV, V i VI. W wyborach parlamentarnych w ubiegłym roku nie udało mu się zdobyć mandatu. Teraz jest dyrektorem Ośrodka Szkolenia Państwowej Inspekcji Pracy im. Rosnera przy ul. Kopernika we Wrocławiu. - Wróciłem na to samo stanowisko, które zajmowałem przedtem. Od momentu wyboru na posła byłem urlopowany - podkreśla Krasoń.

Robotę musiał zmienić za to Ryszard Maraszek, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej w latach 2001-2005, a wcześniej, w latach 1984-1990, prezydent Lubina i wojewoda legnicki. Zajmował też kierownicze stanowiskach w oddziałach banków. Dziś jest prezesem Klubu Sportowego Polkowice.

O tym, że nie zawsze można liczyć na pomocną dłoń partyjnych kolegów, przekonał się Roman Ludwiczuk, były senator Platformy Obywatelskiej. Chciał wrócić do wałbrzyskiego ratusza na stanowisko wiceprezydenta. Stawił się nawet w pracy, ale zaraz dostał wypowiedzenie od Romana Szełemeja, prezydenta Wałbrzycha.

Oficjalnie sprawę tłumaczono tak: Ludwiczuk nie ma prawa powrócić na swoje stanowisko m.in. dlatego, że był powołany przez byłego już prezydenta Piotra Kruczkowskiego. Ale tak naprawde Ludowiczuka w ratuszu nie chcieli z innego powodu. W 2010 r. światło dzienne ujrzały nagrania jego rozmowy z wałbrzyskim samorządowcem ze sztabu Mirosława Lubińskiego, kandydata na prezydenta Wałbrzycha. Ludwiczuk odsłonił wtedy brzydką twarz lokalnej polityki, a przy tym używał wulgarnych słów, więc spalił za sobą mosty.

Współpraca: SIYA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska