Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polish Masters: Śląsk wbił dwa gole wielkiej Benfice (ZDJĘCIA, RELACJA, FILMY)

Jakub Guder
Paweł Relikowski/ Gazeta Wrocławska
Śląsk Wrocław nie sprostał Benfice Lizbona i przegrał w półfinale Polish Masters 2:4. Jutro zagra o III miejsce z Athletikiem Bilbao. Początek spotkania w niedzielę o godz. 11.45.

Śląsk Wrocław - Benfica Lizbona 2:4
Bramki: Elsner 67, Sobota 69 - Cardozo 14, Luisao 60, Lorenzo Melgarejo 73, Gaitan 89
Sędzia: Robert Małek

Śląsk: Kelemen - Socha, Kowalczyk, Pawelec, Mraz - Elsner Ż (89 Menzel), Kaźmierczak Ż - Sobota (79 Tetłak), Cetnarski (79 Garyga), Mila - Ł. Gikiewicz.

Benfica: Morales, Luisao Ż, Javi Garcia, Cardozo (66 Alan Junior), Bruno Cezar (46 John), Nolito (46 Carlos Martins), D'Jalo, Maxi, Garay, Malgarejo (90 Luis Pinto), Witsel (89 Nelson Oliveira).

Dla trenera Oresta Lenczyka mecz z Benfiką był powrotem do przeszłości. O 16 lat dokładnie. Otóż w 1996 roku, gdy był trenerem Ruchu Chorzów, z portugalskim zespołem grał w II rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. Na wyjeździe przegrał co prawda 1:5 (honorowa bramka Dariusz Gęsiora), ale u siebie zdołał zremisować 0:0.

Szkoleniowiec WKS-u zdecydował się postawić dokładnie na tych samych zawodników, którzy wbili dwa gole Pudućnosti. Za to na ławce rezerwowych posadził - nie licząc Rafała Gikiewicza - samych młokosów z Młodej Ekstraklasy. Rzecz jasna chodzi o to, by szafować siłami przed środowym rewanżem z Czarnogórcami.

No cóż - do początku było widać, że wszystkim zależy na tym, żeby się pokazać. Zarówno wrocławskim piłkarzom, jak i kibicom. Trochę trudniej mieli ci pierwsi, bo chociażby nie wiadomo co robili, to jednak pewnych barier - głównie technicznych - przeskoczyć nie mogli. Biegali, podawali, strzelali, ale zawsze gdzieś ta piłka odskakiwała. A Benfica - mimo tego, że bez Pablo Aimara, Javiera Savioli czy Joana Capdevili - to jednak klasa sama w sobie. Nie forsowała tempa, ale gdy na przykład przyspieszyła w 14 min. to od razu zdobyła bramkę. Strzelił - kompletnie niepilnowany w polu karnym - Oscar Cardozo, gwiazdor reprezentacji Paragwaju.

Gospodarze oczywiście też mieli okazje. Najlepszą w 10 min., kiedy to z rzutu wolnego uderzał Sebastian Mila. Piłkę zmierzającą w okienko wypiąstkował Artur Morales. Tuż przed przerwę WKS osiągnął nawet jakby przewagę, ale wciąż brakowało dokładności.

Łatwiej mieli kibice, bo też nie było konkurencji. Rozwinęli wielką - znaną już - sektorówkę "Wielki Śląsk" i (a jakże!) odpalili race. Wyglądało efektownie. No i wychwalali prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza. Chyba staje się pomału ich ulubieńcem.

Drugie 45 min. Śląsk rozpoczął z animuszem można tak rzec, chociaż wciąż w decydujących momentach nie było pomysłu jak wykończyć akcję. Pomysł mieli za to rywale. W 60 min. ich kapitan środkowy obrońca Luisao pokonał głową Mariana Kelemena, który chciał wypiąstkować dośrodkowanie, ale źle obliczył tor lotu piłki.

Można by pomyśleć, że teraz to już rywalom będzie z górki. Otóż nie. Jeden mały uśmiech fortuny i wszystko zaczęło się od nowa. Podopieczni Jorge Jesusa rozgrywali piłkę w środku pola, dopadł do niej Rok Elsner i strzałem po ziemi (z kozłem) z ponad 40 m niespodziewanie strzelił kontaktową bramkę. Dwie minuty później w pole karne rywali wpadł Waldemar Sobota i pięknym strzałem od słupka pokonał bramkarza rywali. Było 2:2! Niesamowite.

Niestety dość krótko, bo w 73 min. kolejne prowadzenie gościom dał Lorenzo Melgarejo. Tu emocje się kończyły. Śląsk nie miał już dogodnych sytuacji za to Kelemen przynajmniej dwukrotnie kapitalnie powstrzymywał rywali. Ci jednak zdołali wbić jeszcze jednego gola. Generalnie jednak wstydu nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska