Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant z drogówki wziął rurę wentylacyjną jako łapówkę

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne Krzysztof Kapica
Paweł R. wręczył policjantowi z oleśnickiej drogówki rurę wentylacyjną. Został za to skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Bo sąd uznał, że to „korzyść majątkowa nieustalonej wartości”. W zamian policjant nie zatrzymał dowodu rejestracyjnego choć pan Paweł jechał niesprawnym autem. Policjant jest już prawomocnie skazany, a Paweł R odwołał się od wyroku.

Paweł R. w pisemnej apelacji przekonywał, ze rura to nie „korzyść” tylko odpad. A policjantowi nie chciał jej sprezentować tylko sprzedać. We wtorek wrocławski Sąd Okręgowy zaczął się zajmować apelacją w tej sprawie. Policjant – niejaki Krzysztof S. - został skazany za rurę i pięć innych przestępstw na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Poza rurą przyjąć miał 1000 złotych łapówki do spółki z kolegą z patrolu. A w kilku innych przypadkach dopuścić się niedopełnienia obowiązków. Na przykład puszczając kierowcę, mimo że jechał po alkoholu.

Na ławie oskarżonych, poza Krzysztofem S., siedział inny oleśnicki policjant Mariusz M. Skazano go za dwa przestępstwa. Jedno korupcyjne – wziąć miał owe 1000 złotych do spółki z Krzysztofem. Zatrzymany do kontroli kierowca pił alkohol zanim usiadł za kierownicą. Ile? Prawdopodobnie nie więcej niż 0,2 promila. Ale został przepuszczony w zamian za 1000 złotych. Inny w podobnej sytuacji został wypuszczony, choć nie znaleziono dowodów na korupcję. Zostało więc „jedynie” niedopełnienie obowiązków.

Obrońca Mariusza M. mecenas Dominik Szewioła przekonywał sąd, że jego klient powinien być uniewinniony z zarzutu korupcji. To Krzysztof Sz. Był dowódcą patrolu. To on kontrolował kierowcę - niby jadącego po alkoholu. W tym czasie Mariusz M. kontrolował inne auto. I nie widział jak kierowca daje 1000 złotych. I nie ma dowodów, że Krzysztof S. podzielił się gotówką z kolegą. Co więcej Krzysztof miał powiedzieć koledze, że kontrola przebiegła bez uwag.

Poza tym – dowodził obrońca - policjanci wyposażeni byli w bardzo zawodne urządzenia do wykrywania alkoholu tzw „latarki”. Nie wskazywały ilości alkoholu w wydychanym powietrzu. Zapalały się tylko lampki – zielona wskazywała, że nie ma alkoholu w organizmie, pomarańczowa – jest ale mniej niż 0,2 promila. A taka ilość nie jest ani wykroczeniem ani przestępstwem. I czerwona lampka – więcej niż 0,2 promila. Ale wskazania „latarek” były bardzo niedokładne co – jak mówi mecenas Szewioła – sami policjanci testowali na prywatnych imprezach zakrapianych alkoholem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska