Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant skazany za paserstwo. Wcześniej wyłudzał ubezpieczenia

Małgorzata Moczulska
Sąd skazał byłego policjanta na dwa lata więzienia
Sąd skazał byłego policjanta na dwa lata więzienia Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Pracując w komendzie policji, wyłudzał pieniądze z ubezpieczeń. Kiedy zwolniono go z pracy, zajął się handlem kradzionymi samochodami.

Na dwa lata pozbawiania wolności skazał w ubiegłym tygodniu sąd policjanta z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy, który przez dwa lata handlował częściami z kradzionych na terenie Dolnego Śląska samochodów.

- Sąd uznał, że 37-letni Tomasz T. jest winny paserstwa i że z tego przestępczego procederu uczynił sobie stałe źródło dochodu. Dlatego orzeczona kara jest bezwzględna, nie została warunkowo zawieszona - tłumaczy Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy.

Do zatrzymania policjanta przyczynił się mieszkaniec Wrocławia, którego żonie skradziono samochód. Mężczyzna prowadził śledztwo na własną rękę. Kilka dni po kradzieży zaczął na portalach internetowych szukać ofert sprzedażny części z modelu i rocznika Seata, jakiego straciła jego żona. Kilka tygodni później znalazł silnik, który - jak wynikało z opisu i załączonych zdjęć - mógł pochodzić ze skradzionego samochodu.

- Od razu powiadomił o swoich podejrzeniach policję, a sam nawiązał kontakt ze sprzedającym, sugerując chęć zakupu silnika - opowiada prokurator Ewa Ścierzyńska. Dodaje, że wrocławianin w celu zawarcia transakcji umówił się w Świdnicy ze sprzedającym, który zaprowadził go do magazynów przy ul. Westerplatte 51.

Ta wizyta nie pozostawiła żadnych wątpliwości. W magazynie było mnóstwo samochodowych części, w tym wiele ze skradzionego seata. Nazajutrz do hali wkroczyła policja. Na miejscy zatrzymano oskarżonego i znaleziono m.in. samochód VW Golf V, który został skradziony poprzedniej nocy we Wrocławiu oraz kilkaset części z ponad 20 skradzionych w ostatnich miesiącach aut.

Nie jest to pierwsza sprawa, jaka toczy się przeciwko byłemu policjantowi. Jak się bowiem okazało, przestępczym procederem zajął się on zaraz po tym, jak w 2008 r. wyrzucono go z pracy w policji w związku z oskarżeniami o przestępstwa ubezpieczeniowe.

Mężczyzna wystawiał się na tzw. stłuczki. - Tomasz T. doskonale wiedział, w jakich miejscach może bez problemu niejako podłożyć się, by wypadek, choć był zaplanowany, wyglądał na przypadkowy i z winy innego kierowcy - mówi prokurator Ewa Ścierzyńska. Dodaje, że śledczy nie mieli problemu z oskarżeniem go o popełnienie 9 oszustw ubezpieczeniowych i wyłudzenie 21 tys. zł.

Proces trwa już kilka lat. Najpierw bowiem sąd czekał na opinie biegłych, zlecone m.in. przez obrońcę oskarżonego, a w końcu skazujący mundurowego wyrok uchylił sąd apelacyjny i sprawa ponownie trafiła na wokandę. Kolejny termin to lipiec tego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska