Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja przyczyniła się śmierci 38-latka? Nowy trop w sprawie zwłok z lasu

Malwina Gadawa, Marcin Rybak
Świadkowie twierdzą, że ostatni raz widzieli Tomasza Domagałę wsiadającego do radiowozu
Świadkowie twierdzą, że ostatni raz widzieli Tomasza Domagałę wsiadającego do radiowozu archiwum rodzinne
Po kilkunastu miesiącach policja i prokuratura wracają do sprawy śmierci 38-letniego Tomasza Domagały. Jego nagie ciało znaleziono w grudniu 2011 roku w lesie między Radeczem a Brzegiem Dolnym. Umorzona w 2011 r. sprawa została w sierpniu wznowiona po tym, jak rodzina zmarłego przekazała relacje świadków, stwierdzających, że to policjanci mogli przyczynić się do śmierci mężczyzny.

Brat Tomasza, Marcin Domagała, ustalenia swojego prywatnego śledztwa przekazał do policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych. Funkcjonariusze BSW zawiadomili Prokuraturę Okręgową. Ta zaś poleciła wznowić sprawę śmierci Tomasza i przenieść z prokuratury w Wołowie do Prokuratury Rejonowej Wrocław Psie Pole. - Prowadzone jest postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, które mogło skutkować śmiercią człowieka - mówi Jakub Przystupa z Prokuratury Okręgowej.
Przypomnijmy: początkowo prokuratura uznała , że Tomasz zmarł z zimna. Biegli orzekli, że obrażenia, odkryte na jego ciele, nie przyczyniły się do zgonu. Nie wszystkie powstały bezpośrednio przed śmiercią.

Marcin Domagała z Oławy walczył o wznowienie śledztwa, bo dotarł do świadków, sugerujących związek policjantów z tragedią Tomasza.

- Owszem, Tomasz nie miał kryształowego charakteru - przyznaje jego brat. - Był kibicem, pracował dorywczo. Na pewno był znany policji. Ale nikomu nic nie zrobił i nie wierzę, że sam chciał umrzeć. - Podejrzewam, że ktoś mógł się przyczynić do jego śmierci - uważa Marcin Domagała. Według niego ta teoria jest tym bardziej prawdziwa po tym, co usłyszał w Brzegu Dolnym.

Śledztwo w sprawie Tomasza Domagały wznowiono, gdy rodzina zmarłego znalazła nowych świadków

Nagie ciało znaleźli w lesie myśliwi. - Kto normalny pójdzie do lasu w zimie, rozbierze się i zostawi poskładane ubrania kilkadziesiąt metrów dalej? - pyta brat zmarłego. Dla niego w sprawie od początku było wiele znaków zapytania. Przy ubraniach np. znaleziono buty rozmiaru 46. - Brat miał taki sam numer nogi, jak ja - czyli 42. Sekcja zwłok wykazała, że miał obrażenia na ciele, które powstały m.in. przy udziale narzędzi tępych. Nie był pod wpływem alkoholu, więc nie rozumiem, skąd znalazł się w tym lesie i co tam robił - zastanawia się Domagała.

Marcin Domagała znalazł osoby, które znały jego brata i twierdzą, że widziały, jak na dobę przed śmiercią, nad ranem, zabrali go policjanci. Od tamtej pory nikt go już nie widział. Jeden ze świadków - brat Tomasza - nagrał ich relacje na dyktafonie. Opowiadał, że Tomasza Domagałę ok.godz. 5 nad ranem policjanci zabrali do radiowozu. - Widziałem, jak go wzięli. On jeszcze z nimi próbował dyskutować - relacjonuje.

- Nie znam okoliczności sprawy. Jeżeli zajmują się nią Biuro Spraw Wewnętrznych i prokuratura, to są to odpowiednie instytucje. Ja się powstrzymam od komentarza - mówi komisarz Henryk Machnik, komendant policji w Brzegu Dolnym. Zapewnia, że ufa swoim podwładnym, choć gwarancji za zachowanie kogokolwiek dać nie może.

- Współpracując z podległymi funkcjonariuszami, mam donich zaufanie, ale to może ulec zmianie, jeżeli nie jest przestrzegane obowiązujące prawo - dodaje komendant powiatowy policji z Wołowa Robert Wodejko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska