Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy w Ligue1. Kamil Glik reaktywacja. Trener: On jest inny niż ci, których dotychczas kupowaliśmy

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Tak cieszył się Kamil Glik po strzeleniu gola w meczu z Angers
Tak cieszył się Kamil Glik po strzeleniu gola w meczu z Angers Twitter
W tym sezonie jeszcze tego nie było. Kamil Glik zbierał dotychczas bardzo dobre recenzje jako lider obrony Monaco, ale w meczu z Angers po raz pierwszy przesądził o niezwykle cennym zwycięstwie (2:1).

Najpierw strzelił sam (po rzucie rożnym, a jakże, ale... nie głową, tylko prawą nogą), potem sprowokował Nwakaeme do gola samobójczego. "Po burzy zawsze wychodzi słońce" - skomentował polski obrońca na Twitterze.

Po jakiej burzy? Bardzo dobry mecz Glika (nota 7, najlepsza z wszystkich zawodników na boisku) to reakcja na wyjątkowo słabe spotkanie w środku tygodnia w Nicei, gdzie zespół Monaco poległ na całej linii (0:4), a Polak był mniej lub bardziej zamieszany w utratę trzech goli. Wyrok nadzwyczaj surowy, dlatego tym bardziej były kapitan Torino chciał o nim zapomnieć.

Jeśli nieprzeciętnych piłkarzy poznaje się po tym, jak reagują na porażkę, to Glik pokazał, że fatalny mecz na stadionie Allianz Riviera był jedynie wypadkiem przy pracy. Od razu pojawiły się też pochwały od trenera Jardima, który nie rozpieszcza przesadnie swoich zawodników: - Glik to zawodnik inny niż ci, których zwykle kupujemy. Jest bardziej dojrzały, przez co daje drużynie więcej stabilności - mówił Jardim po zwycięstwie z Angers.

Jako bonus dla Polaka można uznać, że pojawił się na okładce niedzielnej L'Equipe, co tylko potwierdza, że jego dobra postawa jest powszechnie dostrzegana. Gol z Angers to już jego drugie trafienie w tym sezonie.

Dużo bardziej mieszane uczucia ma Kamil Grosicki, który jest teraz na etapie odbudowywania silnej więzi z kibicami po burzliwym finiszu okienka transferowego, gdy chciał odejść do Anglii.

Po występie w czwartoligowych rezerwach przed tygodniem, a potem znakomitym wejściu na ostatnie 30 minut przeciwko Marsylii (gol z karnego i asysta przy decydującej bramce na 3:2) trener Rennes dał mu zagrać przez 90 minut. Polak był aktywny na prawym skrzydle, najlepszy w drużynie, ale nie zdołał zapobiec wyraźnej porażce 0:3 na boisku beniaminka w Dijon.

Gorzej dzieje się również z Lyonie Macieja Rybusa. Trzecia porażka w siedmiu meczach jest zdecydowanie poniżej oczekiwań prezesa Jeana-Michela Aulasa. Trener Bruno Genesio testuje w ostatnich tygodniach nową formułę, grając trzema obrońcami, przez co na boisku jest miejsce i dla Jeremy'ego Morela i Rybusa, wysuniętego do przodu i mającego zadania bardziej ofensywne. Takie ustawienie nie zawsze przynosi jednak wymierne efekty. W środę przeciwko Montpellier było znakomicie (5:1 i jedna asysta Rybusa), ale już w Lorient (0:1) Polak został zmieniony po godzinie gry i podobnie jak Morel został uznany za jednego z najsłabszych na boisku. Przed kolejnym spotkaniem w Lidze Mistrzów napięcie w drużynie coraz bardziej wzrasta.

W zdecydowanie lepszej sytaucji jest Igor Lewczuk w Bordeaux. Po krótkim okresie adaptacji w nowych warunkach, Polak wywalczył sobie miejsce w skladzie i idzie mu calkiem dobrze. Zarówno w zwycięskim meczu z Metz (3:0), jak i w bezbramkowym spotkaniu z Caen pokazał, że jest już pewnym punktem środka obrony. Za każdym razem dziennikarze L'Equipe przyznali mu dobrą notę 6.

Mariusz Stępiński wraca w niedzielę wieczorem na Stade Velodrome w Marsylii z jednym celem - przełamać niemoc strzelecką zespołu Nantes.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polacy w Ligue1. Kamil Glik reaktywacja. Trener: On jest inny niż ci, których dotychczas kupowaliśmy - Dziennik Polski

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska