Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy na Teneryfie robią kiełbasy i grają symfonie (ZDJĘCIA)

Grzegorz Chmielowski
Polonijne stowarzyszenie organizuje wybory, zbiera polskie książki, chce uczyć Kanaryjczyków polskiego oraz pokazywać im naszą kulturę. Zabiega też, by rodacy nie zniknęli w wielonarodowościowym tyglu

Na tarasie baru Sensual powiewa polska flaga. Bez trudu trafiłem do lokalu w Los Cristianos przy plaży Las Vistas, skąd roztacza się piękny widok na kurorty południowej Teneryfy i wybrzeże Atlantyku. W kwietniowy wieczór spotykam się tu z przedstawicielkami Polonii na Teneryfie: Agnieszką Królik oraz Małgorzatą Elżbietą Bidiuk, które założyły i z sukcesem prowadzą Stowarzyszenie Polsko- -Kanaryjskie Arka. Gdy się umawialiśmy, panie zapewniały, że Sensual to polski lokal, a teraz widzę reklamy potraw i napojów tylko w języku hiszpańskim... Ale okazuje się, że pod hiszpańską formą jest treść polska. Właściciel Polak poleca pierogi i bigos, podaje też polskie piwo.

- Zanim powstała Arka, spotykaliśmy się w gronie przyjaciół i tam powstał pomysł założenia stowarzyszenia. Spotkania pełniły pożyteczną rolę także w kwestii wymiany praktycznych informacji, doradztwa, wzajemnej pomocy. Tak więc przed pięcioma laty zdecydowaliśmy się sformalizować działalność - opowiada o początkach Arki Agnieszka Królik, prezes Stowarzyszenia. Na Teneryfie mieszka od siedmiu lat i pracuje w prywatnym szpitalu Quiron Costa Adeje w dziale handlowym.
- Dzielimy się doświadczeniami. Tak można wiele, nie tylko codziennych, problemów załatwić czy rozwiązać od ręki - dodaje Małgorzata Bidiuk, która działa w zarządzie Arki, jest fizjoterapeutką, pracuje w klinice w el Camisón, a na wyspie żyje od 12 lat.
- Byliśmy świadomi, że możemy też realizować projekty ciekawe dla Polaków na Teneryfie, Kanaryjczyków i innych narodowości - mówi pani prezes, wracając do maja 2008 roku, kiedy to odbyło się pierwsze spotkanie piknikowe.

W sierpniu 2008 roku zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Polsko-Kanaryjskie Arka z siedzibą w Adeje. To miasto gminne kilka kilometrów od Los Cristianos i oceanu. Mieszkańcy z jednej strony domów widzą odległy o 10 km bezmiar wód, a z drugiej - masyw górski ze szczytem wulkanu Teide. Stowarzyszenie to jedyna polska organizacja na Wyspach Kanaryjskich. W statucie ma m.in. kultywowanie tradycji i zwyczajów narodowych. - Chcemy umożliwić naukę polskiego dzieciom i pomóc w kształtowaniu świadomości korzeni narodowych - mówi prezes Arki. - Współpracujemy z władzami lokalnymi i polskimi, promujemy polską kulturę. Organizowaliśmy wydarzenia kulturalne w stolicy, w TEA Tenerife Espacio de las Artes i Auditorio de Tenerife, a projekty możemy realizować dzięki współpracy i pomocy ambasady polskiej w Madrycie, Instytutu Kultury Polskiej w Madrycie, rządu Wysp Kanaryjskich i prywatnym sponsorom.

Jest lekki wiatr, polska flaga łopocze. Około godziny 20 ludzie schodzą z plaży. Najbardziej zadowoleni są Anglicy i Skandynawowie, dumni z nowej, buraczkowej cery. Czy to klimat wiecznej wiosny i słońce, jak piszą o Teneryfie w przewodnikach, ściągnął tu moje rozmówczynie?
- Myślałam, że będę zawsze mieszkać w Polsce, ale przygoda z turystyką sprawiła, że od 1997 roku przebywałam za granicą. Pracowałam dla wiodących polskich tour operatorów w różnych miejscach świata. Na Teneryfie zdecydowałam o zakończeniu pracy w branży turystycznej, a w międzyczasie otrzymałam propozycję kolejnej pracy na tej wyspie. To ciekawe możliwości zawodowe sprawiły, że zostałam. Trudno powiedzieć, czy to moje miejsce na zawsze, bo przyszłość trudno przewidzieć. Ale z pewnością na teraz.

- A ja jestem tu z wyboru - opowiada pani Małgorzata, rodem z Zamościa. - Po studiach, w 1997 roku, wyjechałam do Madrytu i po trzech latach przyjechałam tu na urlop. Spodobało mi się i zdecydowałam się na przeprowadzkę...
W ciągu ostatniego dziesięciolecia liczba mieszkańców przekroczyła tu 1 milion. Wśród nich jest wielu Polaków. Ilu? Arka, która pomagała w organizacji wyborów prezydenckich w 2010 roku, próbowała sprawdzić. - W zachodniej części archipelagu, na wyspach Teneryfa, Gomera, La Palma i El Hierro zarejestrowanych było 1740 obywateli polskich, którzy posiadali numer N.I.E., czyli numer identyfikacji imigracyjnej. Ta liczba zmienia się. Obecnie w gminie Adeje zarejestrowanych jest około 600 Polaków - mówi pani prezes. - Ale ciągle pojawiają się nowi przybysze, którzy planują zostać na wyspie, a inni wyjeżdżają. Szacujemy, że na południu Teneryfy mieszka około tysiąca rodaków - ocenia Agnieszka Królik.
Najazd turystów na wyspę zaczął się w latach 60. Według miejscowych, Polacy przybywali od lat 70. Do uzyskania legalnej pracy niezbędny był kontrakt o zatrudnieniu wydany przez miejscowego pracodawcę i hiszpańska wiza. Z początkiem lat 90. Teneryfę odkryły polskie biura turystyczne. Potem zainteresowali się nią przedsiębiorcy. Polska i Hiszpania podpisały porozumienie o zatrudnianiu Polaków na plantacjach. Kiedy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, zyskaliśmy swobodny dostęp do tutejszego rynku pracy.

Przyjeżdżający wtapiają się w międzynarodowy tygiel. Dzień przed spotkaniem z przedstawicielkami Arki, w Los Cristianos, koncertowała Orkiestra Symfoniczna Teneryfy z Santa Cruz. Wśród muzyków byli Polacy, m.in. wiolonczelista Jerzy Komorowski. Co więcej, dyrektorem artystycznym tej Orkiestry, mającej swoją siedzibę w słynnym gmachu Auditorio de Teneryfe, jest Michał Nesterowicz, muzyk i dyrygent z Wrocławia. - Pracują tu polscy lekarze, pielęgniarki, mechanicy samochodowi. Polacy obwożą statkami wycieczki turystów, prowadzą biura podróży, organizują usługi rekreacyjne. Mają biznesy, jak firma budowlana czy masarnia. Są w bankach, biurach, urzędach - mówi pani Małgorzata.
- Stajemy się podobni do Niemców, Anglików czy Skandynawów, którzy kupują na Teneryfie mieszkania i domy, by spędzać tu zimę. Albo mieszkać na stałe, na emeryturze - dodaje pani Agnieszka.

Arka skupia kilkanaście osób i wielu sympatyków. Ma stronę internetową. Organizuje spotkania. Przyłączyła się do obchodów Roku Chopinowskiego, organizując w Auditorio de Tenerife koncert pianisty Janusza Olejniczaka. Prezentowała naszą kinematografię w czasie I i II Festiwalu Filmów Polskich na Teneryfie, wspólnie z Instytutem Kultury Polskiej w Madrycie oraz TEA Tenerife Espacio de las Artes. Kolejny projekt to wystawa i projekcje filmowe poświęcone twórczości Stanisława Lema oraz koncert w Auditorio de Tenerife w ramach obchodów Roku Lutosławskiego. Ale ważna jest też edukacja. Drugi rok działa szkółka niedzielna, a rosnąca liczba Polaków spowodowała, że wielu pracowników hoteli czy restauracji chciałoby się nauczyć polskiego. - Spasiba - podziękował za zamówienie kelner w przeszklonej restauracji nad oceanem w Las Galletas. A gdy się dowiedział, że ma do czynienia z Polakami, od razu poprosił o krótki wykład z polskiego. Stowarzyszenie ma zamiar więc organizować kursy polskiego dla dorosłych. Prawdopodobnie będzie można to zorganizować przy współpracy z polskimi studentami biorącymi udział w projekcie Erasmus.
Kolejnym przedsięwzięciem jest polska biblioteka, a dokładniej umożliwienie Polakom korzystania z polskich zbiorów bibliotecznych. Stowarzyszenie zgromadziło ok. 300 książek, które wkrótce będą dostępne w miejscowych bibliotekach w Centro Cultural Adeje oraz Centro Cultural Los Cristianos.

- Jesteśmy też potrzebni jako punkt informacji - dodaje pani Małgorzata. - Wybierający się na urlop na Teneryfę piszą mejle z pytaniami, gdzie się odprawia polska msza święta, jak trafić do lekarza, gdzie jest jakaś polska restauracja.
Takich "stałych" polskich miejsc za dużo nie ma. Po polsku w niedzielę o godz. 18 odprawia mszę św. ksiądz Mirek w kościele w Los Cristianos. Polską kuchnię znajdziemy w Sensual, barach Horizonte w Los Americas czy Tawerna w Las Galletas. Ale Polaków spotkamy wszędzie. Na plażach, w dyskotekach, restauracjach, supermarketach. W tym roku spotkają się też dzięki Arce na imprezach kulturalnych. Był Festiwal Filmów Polskich, na początku czerwca będzie wystawa i projekcje poświęcone Stanisławowi Lemowi, a jesienią koncert z okazji Roku Lutosławskiego. To dla ducha. Ale Polacy mają miejsce, gdzie znajdą też coś dla ciała. Kiełbasę śląską, polską szynkę czy kaszankę kupimy bez problemu w polskiej masarni w Las Chafiras, na gorącym południu Teneryfy.

___________________________________
Dolnoślązaków sposób na sukces
W Las Chafiras, na połu-dniu Teneryfy, tuż nad Oceanem Atlantyckim działa polska masarnia. Założył ją w minionym roku Aleksander Dziedzina (na zdj. z lewej), który pracuje z bratem Mieczysławem (z prawej) i Franciszkiem Bochenkiem (w środku). Pochodzą z Dolnego Śląska. Bracia z Brochocina pod Chojnowem żyją na wyspie od 14 lat. Pan Franciszek - z Nowogrodźca koło Bolesławca - "dojeżdża do pracy" na Teneryfę, spędzając tu po parę miesięcy.

- Masarnia to sposób na hiszpański kryzys - uśmiecha się szef, który kilkanaście lat prowadził firmę budowlaną. Zatrudniał ponad 20 Polaków, wykańczali nowe wille i apartamenty, których powstawało mnóstwo. Ale budownictwo stanęło, a nieliczne roboty taniej wykonują Rosjanie. - Masarnia z polskimi wyrobami. Znaleźliśmy taką lukę na rynku - mówi pan Aleksander.

Oferują wędzone szynki, polędwice, kiełbasy, m.in. śląską, krakowską i kabanosy. O dziwo, tuż nad Atlantykiem można kupić też pasztetową, salceson i kaszankę. Klientami są nie tylko Polacy. - Nasze wyroby lubią Niemcy, Rosjanie, Czesi, Słowacy, Ukraińcy czy Rumuni, fani golonki - mówi pan Franciszek. - Kupują Hiszpanie, którzy pracowali w Niemczech i poznali podobne sma-ki. Wzbogacamy asortyment. Będzie więcej pieczonych mięs - zapowiada Bochenek, mistrz peczenicy. Tradycję pieczonego prosiaka przywieźli po wojnie z Jugosławii pod Bolesławiec repatrianci. A on kontynuuje ją w Gościszowie na Święcie Peczenicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska