Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podział punktów pomoże Zagłębiu w walce o puchary?

Piotr Janas
FOT. ANNA KACZMARZ
Remisem 1:1 zakończył się poniedziałkowy mecz Zagłębia Lubin z Cracovią. Podopieczni Piotra Stokowca do wyprzedzającej ich Legii tracą już 7 pkt.

Po 25. kolejce LOTTO Ekstraklasy pierwsza czwórka oddaliła się od goniącego ją peletonu. Prowadząca Jagiellonia Białystok ma tylko punkt przewagi nad drugim Lechem Poznań, tyle samo do „Kolejorza” traci trzecia Lechia Gdańsk, która musi też oglądać się za plecy, bo jedno „oczko” traci do niej obrońca tytułu - Legia Warszawa. Piąte w tabeli KGHM Zagłębie Lubin traci już do lidera 10 pkt.

Prawdopodobnie pomiędzy pierwszymi czterema zespołami rozegrałaby się walka o mistrzostwo i wszystkie mogłyby być już spokojne o udział w europejskich pucharach (kwalifikację dają pierwsze trzy lokaty, ale jeśli drugi w tabeli Lech sięgnie po Puchar Polski - a wiele na to wskazuje, bo jego rywalem w finale na Stadionie Narodowym 2 maja będzie Arka Gdynia - i nie wypadnie poza pierwszą czwórkę w lidze, to możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy dostanie też czwarta drużyna w tabeli - PJ).

Pewnie tak by było, gdyby nie sławetny podział punktów po 30. kolejce rundy zasadniczej. Gdyby punkty podzielono dziś, to „Miedziowi” do Legii traciliby już tylko 4 pkt. (a w zanadrzu jeszcze mecz bezpośredni).

To sprawia, że każde ligowe spotkanie ma dużą wartość, nawet teraz przed podziałem, bo jeśli lubinianie powiększą stratę do wyprzedzających ich drużyn w pozostałych czterech seriach gier przed zakończeniem rundy zasadniczej, to o powtórzenie sukcesu, jakim był brązowy medal Ekstraklasy z poprzedniego sezonu, będzie bardzo ciężko.

Okazją do utrzymania pięciopunktowego dystansu miała być poniedziałkowa potyczka w Krakowie. Choć Zagłębie stworzyło sobie więcej okazji i mecz mógł się podobać, to ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami. „Miedziowych” - podobnie jak jesienią - atomowym strzałem z dystansu skarcił pomocnik „Pasów” Marcin Budziński.

- Mam propozycję dla Marcina Budzińskiego, aby przerzucił się na inną drużynę i przestał nas już nękać tymi bombami... A tak na poważnie, jestem zadowolony, z tego co pokazujemy. Nie ma większych mankamentów w naszej grze, próbujemy kreować sytuacje i stwarzamy groźne okazje, co jest dla mnie tak samo ważne, jak zdobywanie bramek - mówił na pomeczowej konferencji trener Piotr Stokowiec.

Ten mecz miał różne oblicza, dzięki temu kibice zobaczyli wspaniałe widowisko, trzymające w napięciu do samego końca. Cieszę się, że zmiennicy w moim zespole dają jakość, co utwierdza mnie w przekonaniu, że stać nas na bardzo wiele. Świetne zawody rozegrał Filip Starzyński. Myślę, że kibice sami widzą co prezentuje ten zawodnik i doskonale zdają sobie sprawę, jak blisko kadry jest w tym momencie - dodał.

Kolny mecz lubinianie rozegrają w najbliższą sobotę. Na Dolny Śląsk przyjedzie Ruch Chorzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska