Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobili policjantów, grozili im śmiercią. Teraz za to odpowiedzą

Ewa Chojna
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko rodzinie P. z miejscowości Gawrony w gminie Rudna. Cała czwórka dwukrotnie zaatakowała interweniujących w ich domu policjantów. Problem w tym, że za pierwszym razem sami ich wezwali, za drugim... mieli zostać zatrzymani. Agresywni grozili mundurowym śmiercią, szczuli psami, kopali i bili, a w trakcie przesłuchania zaklinali się, że to nie policjanci tylko bandyci zapukali do ich drzwi i dlatego doszło do rękoczynów.

Pierwszy raz policjanci zostali znieważeni przez starsze małżeństwo (65-letnią Marię i 77-letniego Stefana) oraz ich dwóch synów (35-letniego Pawła i 38-letniego Piotra) gdy rodzina sama wezwała mundurowych na interwencję.

- Wtedy nie doszło do bijatyki. Rodzina P. wyzywała policjantów wulgarnie, a Paweł P. groził jednemu policjantowi zabójstwem - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Kiedy mundurowi chcieli rozwiązać sprawę, do której zostali wezwani państwo P. uznali, że policjanci nie są im już potrzebni i w ostrych słowach wyrazili swoja niechęć z ich obecności. Mało tego, jeden z synów, Paweł P., który znał jednego z policjantów zaczął mu grozić śmiercią. - Rodzina P. uznała, że interwencja jest już niepotrzebna, więc po chwili funkcjonariusze odstąpili od swoich działań - dodaje Liliana Łukasiewicz.

Nie był to koniec sprawy, bowiem po tym zdarzeniu rodzina P. złożyła doniesienie do prokuratury, w którym stwierdziła, że interweniujący policjanci przekroczyli swoje uprawnienia.

Jednak prokurator, który zbadał tę sprawę był innego zdania i stwierdził, że to właśnie rodzina P. znieważała mundurowych.

Wszczęto śledztwo w tej sprawie, a członków rodziny P. wezwano na przesłuchanie. Doszło do niego 10 maja br. na komendzie, ale również wtedy rodzina P. nie była skora do współpracy i doszło do awantury. Młodszy syn państwa P. chciał być przesłuchiwany w towarzystwie rodziców. Kiedy policjanci nie pozwolili na to, Paweł P. kazał pozostałym członkom rodziny, że maja iść do domu i nie uczestniczyć w czynnościach policjantów.

- Rodzice i brat Pawła P. tak zrobili. Jednak po chwili od wyjścia z komendy wrócił Piotr P. i rzucił na podłogę identyfikatory, które wszyscy otrzymali przy wejściu i sobie pojechali - relacjonuje prokurator Łukasiewicz.

Po tym prokurator zlecił doprowadzenie całej trójki na przesłuchanie. Kiedy czterech policjantów pojawiło się w Gawronach (w tym jeden po cywilnemu), państwo P. poszczuli ich psami. Po otwarciu drzwi doszło do szarpaniny.

- Cała czwórka stawiała czynny opór przy zatrzymaniu - dodaje Liliana Łukasiewicz. - Wyrywali się, szarpali, łapali funkcjonariuszy za mundury, a także uderzali ich. Paweł P. użył gazu łzawiącego przeciwko funkcjonariuszom, a jego matka zaczęła bić policjantów drewnianym kijem od szczotki. Policjanci zastosowali środki przymusu bezpośredniego.

W skutek tego Maria P. została zraniona w okolice warg i polała się krew. Wezwano natychmiast pogotowie. Kobiecie nie stało się nic groźnego. Ostatecznie cała czwórka została zatrzymana.

Prokurator, który zapoznał się ze zgromadzonym materiałem dowodowym uznał, że istnieją nie tylko podstawy do postawienia zarzutów o znieważanie i używanie przemocy celem zaprzestania prowadzenia czynności służbowych, ale również znieważenie w dniu, w którym policjanci chcieli zatrzymać państwa P. Zarzuty uzupełniono. Dodatkowo Paweł P. został oskarżony o czynną napaść na policjanta poprzez rozpylenie wobec niego gazu.

- Przesłuchiwani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Jednak kiedy składali wyjaśnienia stwierdzili, że oni nie wiedzieli, że to są policjanci i byli przekonani, że to bandyci. Prokurator nie dał wiary tym zeznaniom i wyjaśnił, że tylko jeden policjant był po cywilnemu. Z kolei Stefan P. stwierdził, że te wszystkie zdarzenia zostały po prostu wymyślone przez policjantów - dodaje Łukasiewicz.

Teraz rodzinie P. grozi kara od miesiąca do trzech lat więzienia, a młodszy syn państwa P., Paweł P. może trafić za kratki nawet na 10 lat.
============11 Zdjęcie Autor (13093553)============
Fot. piotr krzyżanowski
============06 Zdjęcie Podpis 8.5 (13093552)============
Rodzina P. dwukrotnie wygrażała interweniującym policjantom. Teraz staną przed sądem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska