Pobili i nagiego przywiązali do drzewa. Chcieli 1000 zł

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył w poniedziałek proces 26-latka i jego 31-letniej znajomej . - Oskarżeni są o to, że w lipcu ub. r. napadli na Damiana M. i chcieli zabrać mu 1000 zł oraz samochód. By zmusić go do oddania rzeczy bili go, nacinali ciało rozbitą butelką, rozebrali go i przywiązali do drzewa - przypomniał prokurator.

Grzegorz P. nie przyznał się do winy. Mieszkaniec Warszawy o całe zajście obwiniał Angelikę M. i jej znajomego Damiana K.

- Poznaliśmy się z Angeliką na Facebooku. Przyjechałem do niej na 3 tygodnie. To ona wymyśliła, by wyciągnąć od Damiana K. 1000 zł. Miała to być rekompensata za to, że kobieta pomogła mu w jednej sprawie - opowiadał Grzegorz P., który przyznał, że jego wcześniejszym sposobem na życie było okradanie sklepów, w których pracował.

Gdy Damianowi K. skończyły się pieniądze, a para chciała ich jeszcze więcej, mężczyzna przypomniał sobie, że jego znajomy Damian M. jest jego dłużnikiem. By odzyskać od niego pieniądze, cała trójka wywiozła go do lasu.

- Uderzyłem go butelką w głowę. Gdy ta się rozbiła, naciąłem nią kark, szyję i klatkę piersiową. Po wszystkim przywiązałem pokrzywdzonego do drzewa, ale nie chciałem go zabić. Gdy zorientowałem się, że nie da nam pieniędzy i samochodu, poluzowałem mu sznur, żeby mógł uciec - przekonywał Grzegorz P. - Ale to nie moja wina, to Angelika M. i Damian K. mną sterowali - dodawał.

Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!