Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Zamykanie piłkarskich stadionów, dopiero co postawionych za setki milionów? Nic innego, jak przyznanie się do własnej słabości. Jeśli napadną mnie i okradną w autobusie linii 149, to też zamkniemy tę linię?

Czy może lepiej poszukać sprawcy? Za chwilę przecież znów te stadiony otworzymy i wrócą ci sami chuligani. Bo są bezkarni, bo nikt ich nie wskazał. No ale łatwiej walczyć z normalsami, nie hoolsami. Usłyszałem gdzieś w telewizji słowa wojewody wielkopolskiego, który mówił mniej więcej tak: "Przepraszam za ten zamknięty stadion, ale nie mogę dopuścić, by obok prawdziwych kibiców usiedli ci groźni. Muszę dbać o bezpieczeństwo tych pierwszych". A to gratuluję. Pan nie masz zamykać stadionów, lecz zadbać o to, by ten groźny odsetek wariatów nie miał nań wstępu. Wtedy będzie bezpiecznie.

Jesteśmy w przededniu derbowego meczu Zagłębie Lubin - Śląsk. Przed rokiem, przy okazji takiego spotkania, przyszedł do redakcji mejl od wrocławskiego kibica, ojca dwójki dzieci. Chciał z rodziną ten mecz obejrzeć, do Lubina pojechał po bilety tydzień wcześniej. Nie sprzedali mu, zły adres zamieszkania miał. Widniał przecież Wrocław na indeksie miast zakazanych, a więc na liście miast, których mieszkańcom - ze względów bezpieczeństwa - wejściówek się nie sprzedaje. Po czym wpuszcza się tych lżących, plujących, pod eskortą policji. Tych z Wrocławia, co zastraszali mieszkańców Lubina na ulicach miasta oraz tych miejscowych, co palili flagi i dewastowali własny obiekt. Zatem pokornie otwieramy bramy przed chuliganami, trzaskając drzwiami przed nosami normalnych. I nic się nie zmienia.

Nie lubię, kiedy my, dziennikarze, nadużywamy określeń skandal, kompromitacja. Każdy ma przecież prawo do słabszej chwili, słabszego dnia. Lecz jak inaczej nazwać to, gdy osławiony kibic Staruch - ten, co wali z liścia piłkarza swojej drużyny - wchodzi na stadion na prośbę i wniosek policji. To mnie się przypomniał średnio smaczny dowcip, w jaki sposób policjant nakłada majtki. Otóż żółtą stroną do przodu, brązową do tyłu. Czyż nie tak wygląda u nas walka z bandytyzmem? Co to za prawo, że dostaje Staruch zakaz stadionowy dotyczący spotkań ligowych, a bezkarnie się pojawia na wszystkich innych? Gdzie srogie kary finansowe dla tych, co dymią i wbiegają na boisko? Ilu złapano z tych, co dewastowali stadion w Bydgoszczy?

Wszelako dostrzegam jeden pozytyw zamykanych stadionów. Kluby bez wątpienia dostaną po kieszeni. Brak wpływów z biletów, pewnie mniejsze z reklam, a i posiadaczom karnetów należy się rekompensata, zatem nie dość, że nie zarobisz, to jeszcze musisz zwrócić. A są przecież polskie kluby, jeśli nie współrządzone przez chuliganów, to na pewno zbyt spolegliwe wobec nich. Może teraz dostrzegą, że formuła trzymania sztamy z przestępcami się wyczerpała. Że więcej z tego strat niż pożytku. I zaczną pobłażać mniej. Bo dziś PZPN narzeka na kluby, a kluby na PZPN, politycy oskarżają związek, ten ma pretensje do rządu, policji bezpieczniej walczyć z normalsami niż hoolsami, a opozycja się cieszy, wypatrując kolejnych zadym. I jedyną grupą działającą w sposób zorganizowany pozostają bandyci. Smutne.

A co do Euro, pozostaję umiarkowanym optymistą. Tu choćby sposób dystrybucji biletów nie pozwoli skupić bandytyzmu w jednym stadionowym sektorze. Wyzwaniem pozostaną ulice. I dla chuliganów, i dla służb bezpieczeństwa. Choć i o ulice jestem dziwnie spokojny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska