Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Nadajemy już z ul. św. Antoniego, choć, rzeczywiście, pewne zagrożenie istniało. Otóż kiedy cały swój redakcyjny dobytek kazali nam zapakować w kartony, zacząłem się zastanawiać, czy rozpakowywać nie będziemy się już w domu. Tzn. każdy w swoim.

Ale nieee. Władysław Pałaszewski zwykł żartować, że Gwardia, nasz nowy sąsiad z Krupniczej, jest jak armia czerwona. Była, jest i budjet. No, a z "Gazetą Wrocławską" jest identycznie, też zawsze budjet. Nawet w tych trudnych czasach, gdy dwie łyżeczki słodzą już tylko biznesmeni, VIP-y i klasa średnia żyjąca ponad stan. Przejdźmy wszelako do spraw sportu.

No więc przemyślenia mam takie, że nieładnie żegnali młodsi koledzy Małysza. Nie, nie wczoraj.
Wczoraj było pięknie. Pewnie niewielu zwróciło uwagę na to, jak wyglądało podium zeszłotygodniowego drużynowego konkursu w Lahti. Mianowicie wyglądało skromnie. Na tyle, że drużyny mieściły się na swoich stopniach wtedy tylko, gdy dwóch stało z przodu, a dwóch kolejnych chowało się z tyłu. I temu Małyszowi młodsi, wdzięczni koledzy - na odchodne i w ramach podziękowań - przygotowali piękne pole w tylnym rzędzie. Stał skromnie za Stochem w ten sposób, że nawet wąsy nie wystawały.

No więc gdybym znalazł się w skórze Stocha (Bociana z Zębu), Żyły lub Byrta, tobym grzecznie nalegał, by przepuścić mistrza na czoło. Bo przecież to oni dostali się na to podium dzięki Małyszowi, a nie odwrotnie, prawda? Może to i szczegół, lecz takie składają się właśnie na całość obrazu. A mnie ten obraz zwyczajnie się nie podobał i tyle. Chociaż widuję też obrazki budujące. Jeśli jakaś drużyna rośnie we Wrocławiu w siłę, to na pewno żeńska, siatkarska Impel Gwardia. Pnie się w tabeli, wyprzedziła już mistrzynie Polski z Bielska-Białej, a latem zabierze stamtąd Werblińską.

Trzeba jednak widzieć, jak się sukces rodzi, jak się dba o przyjaciół klubu. No więc prezes Grabowski osobiście wita każdego w bramie Orbity i osobiście podprowadza do loży. Nie siedzi, a pracuje. A to przecież trener w środku, wolałby skupić się na boisku, nie tylko rzucać okiem. Tych sponsorów coraz trudniej zagonić ostatnio na Stadion Olimpijski, boją się czegoś, czy jak? W każdym razie wciąż jest tam baaardzo głośno. I dobrze, bo tłumiki mam na myśli, otóż udało się przywrócić lidze stare.

Żużel to bodaj jedyna dyscyplina oddziałująca na wszystkie zmysły: węch (palony olej), słuch (brrrum, bruuum) i wzrok (wiadomo). Paru ludzi, chcąc zbić na produkcji szmelcu, owych nowych tłumików, kokosy, chciało nas z tych doznań okraść, ukręcić dyscyplinie łeb, może i pozbawić zawodników zdrowia. Przy aprobacie działaczy. Co to za ludzie? A nikt taki, tłumoki zwykłe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska