Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
W tym tygodniu liga odpoczywa, swoje pięć minut znów ma reprezentacja. A trzeba wiedzieć, że jej najbliższe spotkania z Ukrainą i Australią to ogromna szansa dla Franza Smudy. Jest bowiem rekord do poprawienia. Bicia tego rekordu selekcjonerowi jednak nie życzę, bo chodzi o... liczbę minut bez gola.

No więc w 2000 roku, za kadencji Engela, nasza narodowa drużyna nie potrafiła się dokopać do siatki rywali przez 397 minut. Gracze Smudy są zatem na najlepszej drodze, by dać Engelowi odetchnąć. Jak czytam, na liczniku mają już 389 minut. Znaczy to, że tylko błyskawicznie strzelona bramka w spotkaniu z Ukrainą uchroni Franza od personalnej porażki. A stadion Widzewa specjalnie szczęśliwy dla nas nie jest. Jak sięgam pamięcią, przed trzema laty skromnie ograli nas tam Węgrzy. Chociaż, chociaż? Bywały też i chwile chwały. W 1993 roku daliśmy tam przecież niezłego łupnia San Marino. Jak? A ręką Furtoka. 1:0.

Tego Furtoka wziął nawet niedawno Smuda na dyrektora reprezentacji. Za co innego. Bo Jasiu dobrze zna zapach skarpetek - tłumaczył Franz, choć okazało się później, że nie zna Jasiu paru innych zapachów, języków również, i po powrocie z Tajlandii Smuda go pożegnał. Ten sam Smuda, który najmilsze chwile swojego zawodowego życia przeżywał, a no właśnie, na stadionie Widzewa.

Strzelał tam gole i Borussii, i Atletico Madryt, nogą Marka Citki niemal z połowy boiska. Poszła kontra, mógł Citko odegrać na prawo, aż tu nagle zamierza się na bramkę Moliny - w okolicach linii środkowej! - bo dojrzał go na przedpolu. Pewnie sobie wtedy Franz pomyślał: Kretynie, tylko nie strzelaj. A ten strzelił. Piękny to był lob. Dziś Citko to pan menedżer, a ci z nazwiskiem to nieźle z tych prowizji sobie żyją. Czasem jeden transfer wyjdzie i można wracać na Bora Bora. Bermudy, słomiany kapelusz, jeden parasol w szklance, drugi nad głową, leży sobie taki menedżer na piasku, a obok jego brzuch. I mają się świetnie. Wszelako trzeba mieć do tego zawodu usposobienie. Nie każdy potrafi tak kroić drugiego człowieka. Choć istnieje legenda, że są też uczciwi w tej branży.

No więc czy dziś takich Citków sprzed lat już nie ma? Eee tam, Jeleń też potrafi, o ile plecy go akurat nie bolą. A to przewrotką, a to z zerowego konta. Teraz będzie mógł strzelić Milanowi, Ajaksowi, Realowi nawet. Albo Mierzejewski z Polonii warszawskiej, w którą ogromną kasę pompuje prezes Wojciechowski. Wcześniej wyśmienicie szło mu tylko stawianie wieżowców, z budową drużyny futbolowej - gorzej. Ale i to jakby wreszcie ruszyło. Może zatem i za Smudy kadencji coś fajnego wyrośnie. Bo drogi to chyba nie bardzo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska