Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Wiosna, zmieniamy relaksy na wałbrzychy

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber - szef działu Sport
Wojciech Koerber - szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Wiosna! Zrzucamy sierść, zmieniamy szatę graficzną. Za komuny o tej porze roku rzucałem w kąt buty relaksy i wskakiwałem w buty wałbrzychy. Na salę miałem natomiast przyszykowane, w woreczku, buty rybaki, kojarzycie, taka podróbka reeboków. I dzięki temu cały rok był zabezpieczony.

A w sobotę w buty wygranego wskoczył wreszcie trener Rumak, wychodząc z oczywistego skądinąd założenia, że remisami ekstraklasy Śląsk nie obroni. Owszem, sobotni Lech upośledzony był kontuzjami, brakowało mu jakości, ale szczęściu trzeba jeszcze pomóc. No a Śląsk pomógł, wykorzystując przerwę na mecze kadry. Nie mam jednak w zwyczaju przesadnie piać z zachwytu nad jednym zwycięstwem, jak i nazywać pojedynczej porażki kompromitacją. Więc i teraz nie będę, skoro droga jeszcze baaardzo daleka. To futbol, sport niewymierny.

Byli też w sobotę i tacy, co wskoczyli w wiosenne buty przegranego. Otóż bez mała 40-letni Tomasz Adamek dał się trafić Ericowi Molinie i teraz już wie, że lepiej się z tego biznesu wycofać. Ja również należę do wyznawców kultu Gołoty, co nie znaczy, że „Górala” nie szanuję. Wręcz przeciwnie. Szanuję cholernie, za ambicję i charakter. Za heroiczne wojny, które toczył jeszcze w niższych kategoriach wagowych. Za to, że jako dmuchany ciężki skakał do wyższych o głowę. I że mimo upływu lat autentycznie chciał ścigać marzenia, a nie tylko łatwe wypłaty. Nie kazał sobie podstawiać mięsa armatniego ze słowackiego baru, lecz do końca chciał być sportowcem. A sport na najwyższym poziomie to nie zawsze łatwy kawałek chleba. Bo najpierw trzeba zapieprzać na nazwisko, a później po to, by tego nazwiska nie poplamić. Czyli zapieprzać trzeba non stop.

Wiecie, co łączy Gołotę i Adamka pomimo muru, który jakiś czas temu między nimi wyrósł? To postać biznesmena Ziggy’ego Rozalskiego, za oceanem ojca chrzestnego królewskiej wagi ciężkiej w polskim wydaniu. Nie on ustawiał gardę Adamkowi i Gołocie, lecz to on ustawiał ich życiowo. Pokazywał, jak inwestować, a sam zaczynał jak pucybut, realizując amerykański sen. Otóż gdy Ziggy miał 19 lat, kupił pierwszą limuzynę, by wozić ludzi po nowojorskim Manhattanie. Trafił i - jak mnie swego czasu przekonywał - po dwóch, trzech latach samochodów miał już w leasingu osiemnaście. No i wynajął też kierowców. Z czasem auta trzeba było naprawiać, robić blacharkę, poza tym w Nowym Jorku jest dużo stłuczek. No to otworzył warsztat, by dać dorobić sobie, a nie obcemu. Zakład szybko zaczął obsługiwać ponad setkę pojazdów tygodniowo i chyba nawet do dziś funkcjonuje. Żyłka biznesmena kazała jednak nie trzymać zielonych w pończochach, więc po kilku latach limuzynowy interes został odsprzedany, a zaczęło się skupowanie w nowojorskiej metropolii nieruchomości pod wynajem. No i zaczęła się też przygoda z boksem. Właściciel Rocky Marciano Gym go remontował, a przy okazji pożyczał od Rozalskiego sprzęt i pieniądze, których nie miał z czego spłacić. No to Rozalski dopłacił i kupił ten gym, a chwilę później pojawił się w nim Andrew.

Do czego zmierzam? Otóż Adamek musi zacząć życie po życiu, ale nie zginie, jest ustawiony. Inni sportowcy też muszą się bić o swoje, a śladem Ziggy’ego poszła właśnie słynna kolarska rodzina Wronów z Pustkowa Wilczkowskiego, otwierając w swojej miejscowości piękną stację diagnostyczną. Był ksiądz Andrzej z kropidłem, wójt Pacholik, a nawet Ryszard Szurkowski. Skoro na dwóch kółkach się udawało, to i na czterech winno być stabilnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska