Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: W stolicy Schetyna nie awansuje, we Wrocławiu też nie?

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
No więc nie każdy zauważył, iż w ostatnim meczu z Włochami - że nawiążę jeszcze krótko do wydarzenia - mieliśmy dwóch bufonów między słupkami. Tego z Włoch - Buffona, i tego naszego - Szczęsnego.

Zachwycają się nim, że charakterny taki, a on buńczuczny zwyczajnie i rywali nie szanuje. Twierdził, że żadnego z Włochów nie zna, Balotellego też nie. No to poznał. Jeden wrzucił mu za kołnierz, a drugi między nogi. Dwa klopsiki. Z Manchesterem było niedawno osiem. Więc trochę pokory, chłopaku, i troszkę skromności. Grabiami i nogami się broni, nie gębą.

Spójrz na Śląsk - piłkarski, o koszykarskim za chwilę - chłopaku. Mało gadają, dużo robią. Na samą tylko myśl o zbliżającym się meczu z liderem pół Jagiellonii rozwolnienia dostało, a na spotkanie wyszło w rajtuzach. No i sami wbili sobie w zasadzie gospodarze, ze strachu, dwie bramki. No ale koniec żartów z rywala, nie było tego, to w stylu młodego Szczęsnego. A fe!

Chodzi jednak o to, że tego Śląska rzeczywiście zaczynają się bać. A że bramki różnej urody strzela? Fakt, z takim Podbeskidziem było wręcz komicznie - Madej kiksuje przy strzale i wychodzi piękne podanie do Diaza. Diaz kiksuje przy strzale i wychodzi piękne podanie do Celebana. A ten trafia do siatki jak Celeban. Raz biodrem, raz udem, raz brzuchem. Ale zawsze z głową, bo za każdym razem w bramkę. Zawsze jest tam, gdzie powinien! Więc to nie przypadek. Bo na szczęście trzeba sobie zapracować. Zresztą, w Lubinie padały też bramki piękne, a w Białymstoku po 10 minutach mogło już być 0:3. Co więcej, gdyby nie Wołczek, liczylibyśmy teraz Gikiewiczowi - temu z bramki - minuty bez straty gola. W każdym razie przeciwnik jeszcze go nie pokonał, tylko kolega.

A największy skarb drużyny? Mila. Gdy czytam prasowe oceny, że przegrywał pojedynki biegowe, to nie wiem - śmiać się czy płakać. Ludzie, przecież to jeden z najwolniejszych graczy w lidze, zawsze będzie te pojedynki przegrywał, dajcie już spokój. Nie piszcie, że musi poprawić szybkość, bo jej nie poprawi. Urodził się bez niej. On jest od tego, by trafić z wolnego do bramki lub w głowę Kaźmierczaka. I to jest jego kapitał. Z tak ustawioną stopą jest ustawiony w naszej lidze na lata. Nie on dośrodkowywał w Białymstoku przy pierwszej bramce?

Gdy wrócił Śląsk do ekstraklasy, zaczęto nam wmawiać, że to nie żaden Śląsk, lecz drużyna pana Koelnera, jak ją uszczypliwie oponenci przedstawiają

I o koszu jeszcze słówko. Gdy wrócił wreszcie Śląsk do ekstraklasy, zaczęli nam niektórzy wmawiać, że to Śląsk gorszego Boga, bo ten lepszy - Grzegorza Schetyny - rozpędza się w II lidze. A to coś w ekstraklasie to nie Śląsk, lecz "drużyna pana Koelnera", jak ją uszczypliwie i w ignorujący sposób oponenci przedstawiają. Trochę to niesmaczne, trochę polityczne. No więc najciekawsze dopiero przed nami.

Otóż jeśli II-ligowy Śląsk wygra rundę zasadniczą, wtedy WKK musi się ustawić na ósmym miejscu. Albo na czwartym, by w fazie play-off spotkać się dopiero w półfinale, nie w I rundzie. I przy pomocy polskich graczy z ekstraklasy (Wójcik, Skibniewski etc.), na co regulamin zezwala, nie dać drużynie pana Schetyny (Hyży, Łopatka etc.) awansować. Spróbować odsunąć w czasie problem dwóch ekstraklasowych Śląsków. Gdyby taki plan wypalił, byłby to majstersztyk jednego Śląska, policzek dla drugiego. A wstyd dla całego naszego środowiska, że tak żenującą wojenką musimy teraz żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie: W stolicy Schetyna nie awansuje, we Wrocławiu też nie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska