Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Sportem skażeni. Jak redaktor Pietraszek

Wojciech Koerber
Mistrzostwa świata siatkarzy za nami, pora przyznać kilka nagród indywidualnych. Najlepszy blokujący imprezy? Zygmunt Solorz. Najlepsze przyjęcie? W strefie VIP Hali Ludowej. Głównie chodzi nam o słodkości.

Najgłupsza zagrywka? Posłał ją niejaki poseł Matuszewski z Prawa i Sprawiedliwości w kierunku rosyjskiego skandalisty Spirydonowa. Otóż gdy Rosjanie schodzili do szatni po przegranym meczu z Polską, poseł krzyknął do zawodnika "Oddajcie Krym!", pokazując też siatkarzowi wała. Pośle kochany, nie drażnij pan niedźwiedzia szabelką, bo panu okulary spadną. I nie mieszaj pan polityki ze sportem, bo mało to potrzebne. Oszołomostwo i tyle.

Jak czytałem, byłem już pieprzonym pisowcem, eseldowcem oraz platfusem, mogę zatem krytykować wszystkich od lewa do prawa. Aha. Jakiś czas temu wspominałem, że Grzegorz Schetyna jest jak wątroba. Odradza się. No i słowo stało się ciałem. Poza tym męczą mnie coraz bardziej prasowe doniesienia przedwyborcze, z kim może Dutkiewicz, a z kim nie i co sądzi o tym Protasiewicz. Zdanie mam wyrobione.

Wracam jeszcze na chwilę do tych nagród indywidualnych. Miss imprezy? Pracownica wrocławskiego biura prasowego o imieniu Kamila. Numery telefonu oraz hotelowych pokoi wręczali jej trenerzy, zawodnicy, działacze Międzynarodowej Federacji Siatkarskiej, a także pracownicy szeroko pojętej ochrony. Twierdzi, że nie odpowiedziała pozytywnie na żadną z propozycji. Że wystarczy jej numer do mnie. Gdybym pracował dla tabloidu, miałbym sporo materiału. I rozpadłoby się kilka małżeństw.

Czy zablokowany mundial to wina Solorza, właściciela prywatnej firmy? Oczywiście, że nie. Gdyby miał miękki tyłek, to by miał pustą kieszeń. To wina systemu, bo prawa do orzełka konstytucyjnie winna mieć zapewnione telewizja publiczna. Dosyć jednak o tej siatkówce, wolę sporty bardziej kontaktowe. I dobrze, że nie jestem politykiem, bo dojrzałbym we Wrocławiu prawdziwą grupę śmierci (Kuba, Chiny, Rosja).

Człowiek skażony jest tym sportem po same uszy. Korzystając z chwili urlopu wybrałem się na finał Indywidualnych Mistrzostw Europy do Częstochowy, gdzie mają najlepszy w Polsce tor żużlowy. Najlepszy do walki, do ścigania. Tam zwycięża niekoniecznie najszybszy, ale na pewno najodważniejszy. Ten, który nie zlęknie się jeździć po płocie, odbijać od niego deflektorem i dostawać dodatkowej mocy. Jeździć po beczce śmierci. Jak Łaguta czy Kildemand. Gollob już się na to nie pisze. Akurat pod Jasną Górą modlili się też uczestnicy XVIII Ogólnopolskiej Pielgrzymki Leśników. Dołączając się więc niejako do wędrowników, w drodze powrotnej, pozbawiłem wieruszowskie lasy nieco runa leśnego (jakieś pół kosza podgrzybków, choć modliłem się też o prawdziwki).

Tak, ludzie są sportem skażeni. Rozbawił mnie ostatnio zaprzyjaźniony red. Pietraszek z Radia Wrocław. Mówi, że z zagranicznych wakacji właśnie wrócił, lecz wciąż się urlopuje. Pytam zatem, czy we Wrocławiu już, na co przesiąknięty środowiskowym żargonem i jak zwykle optymistycznie nastawiony do życia Piotrek: "Tak, Wojtku, teraz już na własnych obiektach tylko". Nie na chacie, nie na kwadracie, a na własnych obiektach właśnie. I pewnie sobie obóz dochodzeniowy zrobi, tzn. dwa treningi dziennie. Tak miałem od małego, za komuny jeszcze. Na zimę ubierałem buty relaksy, na lato buty wałbrzychy, a na salę buty Rybaki (wówczas podróbka Reeboków). I cały sezon miałem zabezpieczony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska