Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Panie Bond, proszę otworzyć igrzyska

Wojciech Koerber
W piątek zapalamy znicz. "Panie Bond, proszę otworzyć igrzyska"- według dobrze poinformowanych tymi słowy przemówi królowa Elżbieta. Więc z pewnością nie przemówi.

To trzecie londyńskie podejście do najpiękniejszej imprezy, jaką świat wymyślił, nie umniejszając nic Polish Masters. W 1908 nie było nas nawet na mapie, w 1948 pierwszym powojennym medalistą olimpijskim z Polski został pięściarz Aleksy Antkiewicz. A boks to zaraz za lekką atletyką nasza najbardziej medalodajna dyscyplina w historii igrzysk. Tak, w historii, bo te medale to już przeszłość. Ostatni trafił się nam 20 lat temu (Bartnik), na kolejny poczekamy też pewnie ze 20.

Gdy na pierwszy ogień szła Renia Mauer, jak w Atlancie, zaczynaliśmy od prowadzenia w klasyfikacji medalowej. Pierwsze złoto igrzysk było dla Wrocławia. W Pekinie, dla odmiany, przez cały pierwszy tydzień zgrzytaliśmy zębami. Dopiero siódmego dnia rywalizacji pierwszą blachę dla kraju zdobyli szpadziści. W półfinale z Chińczykami decydujące trafienie zadał Tomasz Motyka. Wszelako nie zawsze jest na bogato. W Atenach (2004) dolnośląski worek pozostał pusty.

Czy w Londynie ktoś z naszych coś do tego worka wrzuci? Maja Włoszczowska właśnie złamała nogę, Piotr Małachowski narzeka na biceps, za to Paweł Rańda poczuł w łodzi kopyto. Arsen Kasabijew po raz pierwszy będzie podnosił ciężary na igrzyskach w polskich barwach. W Pekinie był jeszcze Gruzinem i wylądował tuż za pudłem. No i uwaga na Pawła Fajdka, naszego człowieka z Żarowa, który za chlebem wyemigrował do Agrosu Zamość. Dla tego klubu zdobędzie w Londynie medal z pomocą młota. No i z pomocą trenera Cybulskiego, który z Szymona Ziółkowskiego oraz Anity Włodarczyk uczynił mistrzów świata. Zapamiętajcie - Fajdek!

Mogę Wam też podać prosty sposób na uzdrowienie finansów w polskiej piłce, który z miejsca zostanie odrzucony. Otóż jakiś czas temu wspominałem, że sportowcy muszą zarabiać godnie. Bo gdy my wciąż umacniamy swą pozycję na rynku, oni po skończeniu karier będą musieli zaczynać od nowa. A nie każdy zostanie trenerem. Nie godzę się jednak z bredniami, które wygadują niektórzy nasi piłkarze. Otóż ci ludzie pracy mówią tak: "my musimy tyle zarabiać, bo kariera krótka, a trzeba przecież odłożyć na resztę życia". Co? Że co? Nic nie robić od 35. roku życia? Jeśli zamiast stówki miesięcznie zaczniecie zarabiać 30 patyków, wciąż będziecie krezusami. Wciąż starczy na zachcianki, panienki i fryzjera - sorry, stylistę - raz w tygodniu. Zważywszy na umiejętności i miejsce w Europie, propozycja chyba uczciwa. Bo mam wrażenie, że mistrz Polski funkcjonuje trochę na zasadzie - jak nam miasto znów nie dorzuci, to ogłosimy plajtę. A przecież to na zarobki piłkarzy idzie 80-90 procent klubowego budżetu.

PS W środę szósta rocznica śmierci Irka Maciasia.

Chcesz mieć w internecie dostęp do najlepszych materiałów Gazety Wrocławskiej? Już dziś zarejestruj się w systemie Piano Media. Rejestrując się teraz, nic nie płacisz! Dowiedz się więcej o systemie Piano (KLIKNIJ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska