Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: O piłkarskiej myśli szkoleniowej słówko

Wojciech Koerber
Szczęśliwy ten wrocławski stadion nie jest. Najpierw na obiekcie budowanym z myślą o polsko-ukraińskim Euro Ukrainiec pobił Polaka. Nie kryjąc się przy tym ze swym człowieczeństwem. Otóż, mógł nam Górala obalić błyskawicznie, lecz skoro Kliczko przyjechał w gości, to po dżentelmeńsku pozwolił Adamkowi krwawić na stojąco.

Później przyłożyli nam Włosi, a Balotelli wsadził za kołnierz pyskatemu Szczęsnemu. Wreszcie w sobotę znokautowali nas Czesi. Przed meczem mówiłem: mamy lepszych piłkarzy, lecz trzeba to jeszcze udowodnić na boisku. No, a w futbolu nie zawsze się udaje. Gdy sprinter jest od swego rywala lepszy, dziesięć razy mogą w blokach startowych klękać i za każdym razem zwycięży ten lepszy. Piłka nie jest tak wymierna.

Smudę krzyżują wszyscy, zatem ja go najpierw pochwalę. Bo choć uparty strasznie, to jednak dał się przekonać, by Tytonia z bramki nie wyrzucać. Bohaterem stał się Tytoń jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo przecież po jednym zaledwie dotknięciu piłki. Później udowodnił jednak, że zachowuje się między słupkami pewnie i spokojnie. Szczęsny? Dorośnij, chłopaku, i wtedy wróć. Nic jeszcze nie wygrałeś, nic nie wybroniłeś, zatem trochę pokory. Broni się przede wszystkim rękami i nogami, nie jęzorem. Choć nie zamierzam z niego czynić kozła ofiarnego. Mianowicie można też Szczęsnego wziąć pod ochronę i przyjąć taką oto linię obrony: gdyby nie faulował w polu karnym (naprawiając błąd obrony), Grek strzeliłby na 2:1. A więc to dzięki Szczęsnemu nie przegraliśmy z Grecją.

No więc czy Smuda jest w czepku urodzony? Oczywiście. Nie chodzi o te 150 kawałków miesięcznie, lecz o to, że Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek tak pięknie rozwinęli się w Dortmundzie akurat na Euro 2012. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu Lewy nie kręcił rywalami, a nosem, że musi z ławki wchodzić. Tak świetnych graczy ta kadra od lat nie miała. Trzeba tylko było pomóc ich potencjał - zwłaszcza pierwszego - wykorzystać. Zabrakło odwagi i bardziej ofensywnego ustawienia? Nie wiem. Stawiam znak zapytania. Najgłośniej krytykują te trenerskie cwaniaczki, co to - szukając pracy - wydzwaniają do dziennikarzy i skomlą o przychylne słowo, a rady nie dają sobie nawet w Żaganiu.

Specjalnie zdziwiony obrotem spraw nie jestem, a kolega zwraca uwagę, co mówił Smuda po spotkaniu z Rosją: "Mieliśmy plan, by odbierać piłkę na ich połowie boiska. A jeśliby się nie udało, to na swojej". Misterne założenie jak na futbol, w którym o nic innego nie chodzi. Znów zatem wrócę do autobiografii Andrzeja Iwana, w której wspomina jedną z odpraw selekcjonera Kuleszy mniej więcej tak: "Oni myślą, że się na nich rzucimy. Ale będziemy sprytniejsi. My się cofniemy i kiedy oni zdziwieni podejdą pod nasze pole karne, wtedy ich skontrujemy". Na te słowa z tyłu odzywa się głos: "Ożeż ty, k…, strategu pier…". Odwracam się, wyjaśnia Iwan, a tam czerwony na twarzy Władek Żmuda chciał mruknąć pod nosem, lecz szeptać nie potrafił, czym wprawił trenera w zakłopotanie.

Tak to jest z myślą szkoleniową w piłce, w której głównie chodzi o umiejętności i nieco szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska