Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Najlepsza mieszanka? Rutyna i młodość

Wojciech Koerber
Z powodu gruntownego remontu łazienki żyję ostatnio - tak to nazwijmy - na granicy Meksyku z Armageddonem. Dodatkowo sprawę skomplikował fakt, że oto właśnie jednoosobowa grupa remontowo-budowlana (solidna, pozdrawiam) została napadnięta w parku i brutalnie pobita przez jakichś kretynów z Popowic. Młodzi napadli starszego, bo akurat tamtędy przechodził, co nie jest scenariuszem rzadkim. I będzie się powtarzał w przyszłości. Jedni z tego wyrosną, lecz w tym czasie do głupoty dorosną inni. Prawo natury, świetnie widoczne na kibolskich blokowiskach.

Do czego zmierzam? Do tego mianowicie, że ewidentnie brakuje w Polsce współpracy starszyzny z młodzieżą. I że to błąd, gdyż tylko połączone siły tę siłę dają. Pamiętam, jak ducha zespołowości próbował zaszczepiać polskim siatkarkom selekcjoner Piotr Makowski. Psychologicznymi opowiastkami. Choćby tą o dwunastu kredkach. Że jeśli zechcemy łamać je po kolei, pojedynczo, to nie będzie problemu. Lecz jeśli złączy się wszystkie razem, to tak łatwo złamać już się nie dadzą. A te dwanaście kredek to, rzecz jasna, dwanaście zawodniczek. Czyli zespół.

Linczujemy ostatnio siwogłową Państwową Komisję Wyborczą, która z wyglądu istotnie przypomina członków Komisji Gier i Zakładów Lotto. Dlaczego linczujemy? Pewnie dlatego, że zabrakło tu znanego w sporcie powiedzenia "mieszanka rutyny z młodością". Mieszanki trzeba robić! Otóż starsi muszą chcieć dopuszczać do władzy młodych i nie widzieć w nich zagrożenia. Młodzi natomiast muszą chcieć korzystać z doświadczenia starszych i nie rzucać się na władzę jak bezczelne młode wilki. Nie dążyć do jedynowładztwa, nie odsuwać starszych na boczny tor. Jak w sporcie. Nie pozbywajmy się starych wyg, które na profesji swej zęby zjadły. One sporo wiedzą. Lecz niech dzielą się wiedzą z młodymi, którzy potrafią czasem... konserwę otworzyć. Przekonać do nowego. Mądrzy ludzie wiedzą, że są głupi. Głupi nie wiedzą, że są głupi.

Uwielbiam oglądać mecze siatkówki, gdy na krzesełku obok siedzi doświadczony trener Władysław Pałaszewski. Bo choć pisałem o dyscyplinie latami, to kompletnie się na niej nie znam. A Pałaszewski widzi wszystko i jeszcze potrafi tę wiedzę w odpowiednie słowa przyodziać. Z drugiej strony podaję Wam przykład naszych skoczkiń wzwyż: Kamili Lićwinko i Justyny Kasprzyckiej. Obie zaczęły ponad poziomy wylatywać wtedy dopiero, gdy swoim facetom zaufały. A ten Dawid Pyra to dwudziestolatek przecież z jakimś tam okładem. Lecz ze świeżym spojrzeniem widocznie.

Stary prezes Mirosław P., ten od siatkówki, dzielić najwyraźniej się nie chciał i teraz odciska palce w prokuraturze, choć wcześniej odciskał dłonie w alei gwiazd. Poczekajmy jednak na jakiś wiążący wyrok, mimo że złapali go z reklamówką pełną kapusty, czyli jakby na gorącym uczynku. Jeśli ci od siatkówki okażą się winni, prawa wstępu w świat sportu nie powinni mieć już nigdy. Za to bardziej pobłażliwy jestem dziś dla świata futbolu, który robił nas w konia przed laty. Bo wtedy wszyscy się czuli bezkarni. Potrafiłeś mecz kupić, sprzedać, znaczyło - jesteś obrotny, operatywny, zaradny. A zasady przecież były ("nie, nie, nie, ja jestem uczciwy, ma być 3:0, będzie 3:0"). Dajmy spokój Piszczkowi i innym, jak mieli ten światek naprawiać, będąc nastolatkami z głową pełną futbolowych marzeń? Lecz oszukiwać dziś, po tym wszystkim, co dziennikarze nagłośnili? Szczyt arogancji.

Dlaczego jestem za współpracą pokoleń? Różnimy się po to, by się uzupełniać. Nie zwalczać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska