Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Kto kogo miażdży, a kto masakruje

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu Sport
Wojciech Koerber, szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Kolega, kibic z urodzenia, osiadł przed wielu laty w Kanadzie, a teraz napisał, że w sierpniu chciałby zajrzeć do Wrocławia, by sobie na Śląsk w ekstraklasie popatrzeć. I co ja, biedny, mam mu napisać? Żeby się może bardziej pospieszył i bilety przebukował? Nieee, wybrałem wersję uspokajającą. Otóż przypomniałem, że za chwilę dzielimy nie tylko ligę na dwie ósemki, ale i punkty przez dwa, zatem walka zacznie się od nowa. I od zera niemalże.

Pamiętajcie, w przypadku nieparzystego dorobku punktowego zaokrąglamy je w górę, zatem jeśli ja wywalczyłem do tej pory 27 oczek, a ty 28, to ja wcale nie jestem gorszy, jesteśmy warci tyle samo. Nie wiem, co to ma z uczciwością wspólnego, choć jakiś czas temu ostatecznie pogodziłem się z faktem, że w sporcie nie o sprawiedliwość chodzi, lecz o emocje.

Kolega napisał też, że u niego w Toronto, kilka dni temu, jakiś Arab dostał się do budynku, gdzie przyjmują wojskowych ochotników, i kilka osób ranił nożem. Arab twierdził, że to Allah kazał mu zabijać. Dlatego w tej Ameryce, w kraju obok, tak wielkim poparciem cieszy się bufonowaty Donald Trump, deklarujący odesłanie uchodźców do domu. A u nas w Polsce wojnę można toczyć i bez uchodźców, również przy pomocy mediów będących partyjnymi przybudówkami zwalczających się frakcji. W jednym medium przeczytam, że Kaczyński masakruje Lisa, a w drugim, że odwrotnie, Lis Kaczyńskiego. W jednym, że Terlikowski miażdży Szczukę, a w drugim że przeciwnie, Szczuka Terlikowskiego (że też nie ma w kraju większych autorytetów). Zauważyliście? To teraz w internecie najmodniejsze tytuły - że ktoś kogoś miażdży lub masakruje. Specjaliści od kliknięć musieli uznać, że na taki link nie ma mocnych: każdy ulegnie, każdego będzie korcić, by użyć paluszka i sprawdzić, na czym ta masakracja polega. Choć z reguły nie ma z nią nic wspólnego.

Muszę się pochwalić, że ja ulegam coraz rzadziej, tak męcząca jest już ta wojenka. Po prostu nie chce mi się już tego śledzić. Bo i po co, skoro tak bardzo jest ten scenariusz przewidywalny? Chociaż ostatnio czekałem w długiej kolejce, a tu na stole leży tzw. konkurencja. I się prosi, by wziąć do ręki. No to wziąłem, bo dawno nie miałem. I czytam: że wojewoda siada do stołu z kibolami, zamiast zamknąć dla nich trybuny. Że karawana prezydenta Dudy jechała zbyt brawurowo, ryzykując zdrowiem i życiem innych użytkowników dróg. I że tak w ogóle zachęcamy czytelników do wspólnego marszu z KOD-em. Co ciekawe, w kilku z tych kwestii mam zdanie zbliżone, ale mniejsza z tym - jak powiadam, szkoda prądu na wojnę polsko-polską. Wolę stanąć z boku, robić swoje. Jedna uwaga tylko, gdy o media chodzi. Otóż tak jak w żużlu dobry silnik potrafi zbudować średniej klasy zawodnika, tak w dziennikarstwie pismaka potrafi zbudować tytuł, który za nim stoi. Tzn., że w wielu mediach ogólnopolskich pracują rzemieślnicy robiący większą karierę od niekiedy bardziej utalentowanych kolegów w regionie dlatego tylko, że pokazują facjatę w kwadracie. I ta facjata jest znana. Proste.

Czasy się zmieniają, a media społecznościowe niektórym ludziom mocno namieszały w głowach. Otóż zaczęli oni twierdzić, że nie muszą już pracować na swój sukces i na to, by ktoś o nich napisał. Bo teraz mogą napisać o sobie sami - na Facebooku dla przykładu, i każdego kolejnego dnia dodawać nową porcję zdjęć, by nie dać umrzeć swojej legendzie. To są właśnie bohaterowie własnej opowieści, celebryci wśród swoich znajomych. Oni miażdżą najbardziej. Samych siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska