Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Każdy z nas czeka na inny nekrolog

Wojciech Koerber
Facet dzień w dzień przychodził do kiosku, prosząc o "Trybunę Ludu". Zaglądał na jedynkę, tzn. na pierwszą stronę, dziękował i oddawał. Po kilku miesiącach tego rytuału kioskarka musiała wreszcie zaspokoić swoją ciekawość. "Panie, zerka pan tylko na okładkę, ale kupić, to jeszcze ani razu pan nie kupił" - ofukała mężczyznę, a ten tytułem wyjaśnienia: "Wie pani, czekam na taki jeden nekrolog po prostu". Sprzedawczyni, lekko zdziwiona, ciągnie faceta za język, zaznaczając, że nekrologi na przedostatniej stronie przecież lądują, na co mężczyzna ze spokojem: "Nie, nie, proszę pani, ten będzie na pierwszej". I odszedł.

Za kilka dni wybory, wiem, że czekacie na konkretne nekrologi. A im dłużej się człowiek kandydatom przygląda, tym większej liczby nekrologów wyczekuje. Takich mamy kandydatów i taką klasę polityczną, od lewa do prawa, niestety. W poszukiwaniu poparcia urzędujący prezydent dotarł nawet ostatnio do Kościerzyna-Koźla, co jako osoba tolerancyjna puściłbym mimo uszu, gdyby nie fakt, że w błędzie trwał pan prezydent uparcie i po wielokroć. Ciężko zatem traktować zjawisko w innych kategoriach niż ignorancji kompletnej, zwłaszcza że składa się w spójną całość. Ciężko słuchać, gdy inny przedstawiciel grupy trzymającej władzę, minister Jan Antony Vincent Rostowski, z przekonaniem mówi o Bydgoszczu, no ale minister przyszedł na świat w Londynie, co uznać przecież należy za okoliczność łagodzącą.

Przedstawiciele tejże warstwy rządzącej kreują się na członków jedynej partii normalnej, tymczasem buta wychodzi im z butów, a prawda spod lewych mankietów. Łżą jak nakręceni w sprawie zegarków, broni, kilometrówki, czerwonego wina na kolację i picia wina na pokładzie samolotu. Kłamią i śmieją się w żywe oczy na przemian, co minister Sienkiewicz mógłby podsumować w swoim stylu: "Ch..., dupa i kamieni kupa". A wiecie, co jest w tym wszystkim najstraszniejsze? Że na pozór, że na pierwszy rzut oka, ci cynicy właśnie wydają się najnormalniejsi. I na tych właśnie hasełkach - że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje - zbijają cały swój polityczny kapitał. Bo cała reszta swym zachowaniem pomaga rządzącym utrwalać wizerunek. Albo zbyt głośno i zbyt głupio krzyczy, albo jest skrajnie niebezpieczna.

Tak to widzę i mam wrażenie, że nie jest to głos odludka, lecz głos pokolenia. Że nie tylko ja czuję już obrzydzenie i nie tylko ja jestem tą ciągłą wojenką i tym złodziejstwem zmęczony. Przykrywaniem partykularnych interesów hasełkami o budowie zgodnej Polski. Byle utrzymać się przy korycie. Jeszcze choć przez chwilę.

Część z Was kojarzy zapewne angielskiego piłkarza, byłego reprezentanta kraju, Petera Croucha. Przeraźliwie chudy, dwa metry wzrostu, patykowaty. Znak rozpoznawczy - taniec robota wykonywany po zdobyciu gola. Tygodniówkę od lat ma jednak taką, że nie wie, co to problemy z kobietami, choć prawda może być i taka, że zdobywa je poczuciem humoru. Otóż za żonę wziął sobie jedną z najbardziej znanych na wyspach modelek, a gdy dziennikarz zapytał go, kim by był, gdyby nie został piłkarzem, odpowiedział krótko: "Prawdopodobnie prawiczkiem". No więc kim by byli ci nasi politycy, gdyby nie zajęli się najbardziej brudnym zajęciem wykonywanym w garniturach? No kim?

Iść na wybory, spełnić swój patriotyczny, obywatelski obowiązek. Tak brzmi slogan demokracji. Wszelako jak długo jeszcze trzeba iść pod tę urną po to tylko, by wybrać mniejsze zło? Tym bardziej że z czasem, przy korycie, okazuje się wcale nie takie małe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska