Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Jak wygrywać, to tylko przed wyborami

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu Sport
Wojciech Koerber, szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Ministerstwo Sportu i Turystyki, będące polityczną agendą klasy rządzącej, przygotowało nagrody pieniężne dla medalistów lekkoatletycznych MŚ w Pekinie: 200, 150 i 100 tys. zł. Wniosek? Jeśli odnosić sukcesy, to tylko w przeddzień wyborów. Na takie sumy nie mogli nawet liczyć medaliści letnich igrzysk w Londynie. A prezydent Komorowski przekonywał: "Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, iż żyjemy w złotym okresie dla Polski". Ja widzę. W Wałbrzychu nawet pociąg mają złoty, za to w Ziębicach nikomu nie chce się odebrać wygranej w totka - 35 baniek. Tak tam dostatnio. Aha, ludzie mówią, że jeśli pociąg znajdą pisowcy, to nie oddadzą nikomu. A jeśli pierwsi dotrą doń ci z PO, to będzie im się żyło lepiej. Coś w tym jest.

Tak nam dobrze, że nawet porażkę z Niemcami przyjęliśmy spokojnie. Ba! Zewsząd słychać, że jesteśmy z naszych chłopców dumni. Bo to prawda, zagrali dwa razy lepiej niż jesienią na Narodowym, gdy wygrali 2:0. Ot, paradoks. Przed meczem jakaś mądra głowa głosiła, że aby pokonać Niemców, musimy być dwa, a nawet trzy razy lepsi. Lepsi od Niemców nie będziemy jeszcze długo. Sęk w tym, że futbol to jedna z niewielu dyscyplin, w których nie trzeba być lepszym od rywala. Wystarczy mieć więcej szczęścia, by w czasie nawałnicy nie ładować cztery razy w poprzeczkę, lecz raz do siatki. A lepszym to trzeba być na sto metrów. W wymiernej lekkiej atletyce, gdzie obowiązuje zasada: szybciej, wyżej, dalej.

Gdy chodzi o umiejętności, jesteśmy sto lat za niemieckimi Murzynami. Złotousty Jan Tomaszewski zwykł używać w takich przypadkach obrazu, który namalował przy okazji charakterystyki porównawczej prezesów Listkiewicza i Laty. Otóż, co zauważył, to tak jakby porównywać wodospad Niagara ze spłuczką klozetową. Tomaszewski też wie, co znaczy dostać od Niemców w łeb 3:1. Rok 1971, Warszawa, dwa gole padają po jego błędach. Kilka dni później Legia gra w Pucharze UEFA z Rapidem Bukareszt, a Tomaszewski puszcza trzy bramki w sześć minut i jeszcze przed przerwą zostaje zmieniony. Wrak człowieka. Dziś mówi tak: "Po tym wszystkim biły się o mnie dwa kluby. Legia, żebym grał w Śląsku, a Śląsk, żebym grał w Legii."

Na piątkowy sukces Niemców zapracowali m.in.: Emre Can, Boateng, Hector, Oezil, Bellarabi czy Gündogan. Ten ostatni wyśmienity - widzi to, czego nie dostrzegają inni. Tym samym Niemcy pokazują, że każdego niemal uchodźcę potrafią wychować na ludzi, umiejętnie wplatając w tryby systemu. W tym roku spodziewają się we własnych granicach 800 tysięcy nowych imigrantów. Węgrzy, dla odmiany, budują zasieki z druku kolczastego, by nie wpuścić żadnego. A my? My się licytujemy, czy przyjąć ich dwa tysiące, czy może trzy. Dzięki temu żenujący politycy mogą się przepychać, lecz w obliczu faktów nie ma to większego znaczenia.

Otóż, fakty - zauważył ktoś w internecie i się nimi podzielił, opisując dzień z życia Polaka. Polak wstaje rano, włącza japońskie radio, zakłada amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciąga niemieckie piwo. Siada przed koreańskim komputerem i w szwajcarskim banku zleca internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiada do czeskiego samochodu i jedzie do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po zaopatrzeniu się w hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wraca do domu, siada na włoskiej kanapie i szuka pracy, czytając ogłoszenia w polskiej gazecie. I co? Znowu nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska