Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Dobry smak ważniejszy niż podręczniki

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber - szef działu Sport
Wojciech Koerber - szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Najbardziej rozbawiła mnie w ostatnich dniach nowa ramówka TVP, skrojona w internecie przez jakiegoś dowcipnisia. Co nas teraz czeka w każdy poniedziałek w dwójce przed godz. 22? „To masz PiS na żywo”. Kilka innych pozycji również wygląda obiecująco: „Dzień dobry CBA”, „Jaka to modlitwa”, „Prezes szuka żony”, „Ojciec Tadeusz”, „Przesłuchanie na śniadanie”, „Sejmowe rewolucje” i wiele, wiele innych. Widzicie? Puściłem w obieg i wydrukowali.

Z racji zamieszania w TVP największe medialne nazwiska próbują nas ostatnio uświadamiać, na czym ta misja polega. Że mamy być do bólu obiektywni, stać na straży cnót wszelakich itd. Ja się jednak z tymi dziennikarskimi prawidłami i podręcznikami nie zawsze zgadzam. Każdy dziennikarz to przecież określony pogląd i subiektywne spojrzenie. Otóż przede wszystkim ma być szczerze i ciekawie, by ludzie chcieli do ciebie wracać i by nie zginąć na wolnym rynku. Nie słuchałbym wielu tych uniwersyteckich moralizatorów, bo prawda często bywa następująca: dobry dziennikarz ma mnóstwo pracy i zbyt mało czasu, by jeździć jeszcze po uczelniach. A słaby - przeciwnie. Z racji braku zajęć idzie w końcu uczyć. Nie jest to, rzecz jasna, regułą, lecz jednak zjawiskiem dość powszechnym. Zatem trzeba pisać jak jest, a nie jak wypada. A te wszystkie porady dla adeptów, by oddzielali komentarz od informacji etc.? Darujcie sobie, nie dajcie się upchnąć w szufladkę z nudziarzami. Wszystko jest kwestią dobrego smaku, a nie tego, co stoi w podręcznikach.

W tym swoim subiektywizmie należy też jednak zachować umiar. Otóż dziennikarz, który zaczyna krzyczeć do mikrofonu podczas ulicznych zbiegowisk, w demagogicznym stylu i ewidentnie przeciw jednej z opcji, to już nie dziennikarz, a polityk po prostu. Zatem nie powinien mieć chyba pretensji, że zmieniają mu później nazwisko z „Tomasz Lis” na „To masz PiS”. A że obecna władza większego dystansu do siebie raczej nie ma i publiczną telewizją rządzić pragnie niepodzielnie? Fakt. Szczęśliwie pozostają jeszcze na rynku stacje komercyjne z niekodowanymi programami informacyjnymi. Czyli może być ciekawie.

Mnóstwo jest tej brudnej gry na każdym szczeblu władzy. W sporcie również. Próbują z nią walczyć Włosi: wprowadzili właśnie do piłkarskiej Serie B kartki koloru zielonego. Dla tych, którzy grają w sposób uczciwy. Zastanawiam się tylko, co kumulacja takich kartek da? Tytuł frajera roku? Takie czasy. Od piątku trwają w kraju mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, a to, w mojej opinii, najbardziej wdzięczna z gier zespołowych do... drukowania. W siatkówce jednej nawet spornej piłki nie można teraz podarować po znajomości. Tzn. można, ale prawdę i tak pokaże zaraz challenge. A w szczypiorniaku? Tu prawda wciąż pozostaje bardzo subiektywna. Tu każde przewinienie można interpretować na własny użytek, a drużynę da się wykończyć jedną tylko bronią - dwuminutowymi karami. Od sędziowskiej interpretacji zależy, czy tę karę arbitrzy przyznają, czy tylko faul bez konsekwencji gwizdną. Tak było przed rokiem w Katarze, choć gospodarze szczęściu pomagali. A poza tym to piękna gra.

I jeszcze jedno. Hala Ludowa, przystrojona w kolory imprezy, prezentuje się efektownie, a w kuluarach nie brak niczego, również żarcia w biurze prasowym. Znajomi z branży spoglądają na te ciasteczka i dochodzą do podobnej konkluzji: szkoda, że imprezy nie doczekał nasz kolega, red. Andrzej „Ciasteczkowy Potwór” Lewandowski. Co tu dużo gadać, brakuje nam Lewego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska