Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Czym jest w sporcie zawodowstwo

Wojciech Koerber
Kilka tygodni temu wrocławska pływaczka Alicja Tchórz zyskała wreszcie popularność, w czym nie dopomógł żaden rekord świata motylkiem, lecz jej wpis na Facebooku. Że za zwycięstwo w zawodach Polskiej Ligi Pływackiej otrzymała 200-złotową nagrodę. No i zerkałem jednym okiem na społeczny odzew, ciekawy, kto popłynie z prądem i uzna, że taki benefit za triumf w krajowych zawodach drugiej kategorii to istotnie skandal.

Sprawa nie jest, rzecz jasna, czarno-biała, są też odcienie szarości. Jako że felieton szarości jednak nie znosi, najprościej byłoby zaproponować pannie Alicji, by zdobyła wreszcie swój pierwszy medal dużej światowej imprezy, choćby brąz ME, za którym kryje się przecież niemałe ministerialne stypendium. Ale... nie zaproponuję, staram się zrozumieć, też bywam czasem sfrustrowany.

I właśnie tak traktuję wylany w mediach społecznościowych żal za chwilowy gorszy biorytm. Wiadomo, trening ciężki, od rana liczenie kafelków w basenie, po południu znów, a jeszcze inne obowiązki na głowie. Niektórzy powiedzą, że to skandal, skoro nasi piłkarze dostaną ileś tam milionów złotych za sam awans do ME. Sęk w tym, że ci piłkarze zapełniają 60-tysięczny obiekt w kilka godzin, w przedsprzedaży. I że nikt na tę nagrodę dla nich kredytu brać nie musi. Jest interes, są pieniądze, jest i tort, który trzeba podzielić i zagarnąć jak najwięcej kawałków pod siebie.

Podobnie z panną Radwańską i dwiema bańkami zielonych za jedno turniejowe zwycięstwo. Za zwycięstwo, które oglądał jednak cały świat, emitując w tym czasie reklamy na sumę setek milionów.

I tu dochodzimy do sedna problemu, który trafnie zmierzył Tomek Skrzypek, trener kick-boxingu, w przeszłości zawodnik. Otóż ujął to tak: „Sport to przede wszystkim pasja, a zawodowcem zostaje się wtedy, gdy ktoś chce ci zapłacić, bo potrafisz porywać tłumy. Ja nie byłem Lewandowskim”. Tak to właśnie działa w kapitalizmie.

Nie należę do grupy ludzi, która potrafi się o swoje prosić, lecz nie ganię postawy pływaczki, bo takie mamy czasy - ci ofensywni, dbający o autopromocję, szybciej osiągają dziś swoje marketingowe cele. To fakt. Zwracam jednak uwagę, że za miejsce w pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej pływackiego PŚ płacą od 5 do 50 tys. dolarów. Zatem wystarczy pływać szybciej. Lub, powtarzam, zdobyć jakiś medal i zapewnić sobie pomoc państwa. Albo nadal pływać hobbystycznie.

Takie skandaliki, jak ostatni wywołany przez Alicję Tchórz, najchętniej podchwytują dziennikarze, którzy sportem na co dzień się nie zajmują. Oni zapominają, albo nie czują, że sport to także - lub przede wszystkim - przygoda życia, dająca młodym wiele: podróżowanie po świecie, zwiedzanie, kontakty, języki, kształtowanie charakteru, rozwój po prostu. Pewnie, że jest to sytuacja #wymarzona i pożądana, gdy za hobby sowicie ci płacą, jak Małyszowi, Stochowi, Hołkowi, Lewemu etc. Powtarzam jednak brutalną prawdę za Skrzypkiem: nie wszyscy porywają tłumy, a sprzedaje się to, co ludzie chcą kupić. To trochę tak jak ze sportem niepełnosprawnych i larum podnoszonym przy okazji paraolimpiad, że nie są pokazywane przez telewizję w podobnym wymiarze, co główne igrzyska. Już wyjaśniam, dlaczego. Otóż założony przez Pawła Parusa wrocławski Klub Kibiców Niepełnosprawnych też jeździ po całej Polsce, a nawet i Europie. Ale nie na zawody niepełnosprawnych. Za Śląskiem.

Sport to wybór życiowej drogi, nikt nikogo doń nie zmusza. Po prostu radość daje wszystkim, a pieniądze wybranym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska