Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Czas futbolu, czas honoru, czas Śląska

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber Janusz Wójtowicz
Już dobrych kilka tygodni nie przeklinałem, więc - pozwólcie - odbiję sobie w tym momencie. Zresztą czuję się rozgrzeszony, bo to koleżanka dowcipem błysnęła (wiadomo, wszystko przez baby). Mianowicie takim: Mąż i żona siedzą w kuchni, a zza ściany dobiega nagle krzyk sąsiada. "Kur…, ja pier…, co za jeb… ped…!". I na te właśnie słowa mąż doznaje olśnienia. "Rany boskie! Mecz, reprezentacja dziś gra! Na śmierć zapomniałem!

W latach 70., jeszcze w pierwszej połowie 80., byłby to zapewne żarcik niezrozumiały. Od tamtej pory jednak aktualny, niestety, nieprzerwanie. A więc już dziś, jeszcze kulturalnie, przypominam, że w środę znów gra reprezentacja. Towarzysko z Danią na gdańskiej PGE Arenie. A wiecie, że towarzysko w Gdańsku to i Barcelona nam niestraszna. Podam Wam jeden tylko fakt świadczący o wyższości duńskiego futbolu nad naszym.

Otóż Morten Olsen selekcjonerem Dunów jest od 2000 roku. My w tym czasie siedmiu przetestowaliśmy selekcjonerów, żaden się nie sprawdził, a i dni obecnego od dawna policzone. Lecz są też okoliczności przyrody jako żywo przemawiające za białym orłem. Czy wiecie, że w czerwcu - gdy my bohatersko remisowaliśmy z Mołdawią - to oni dostali po uszach od Armenii aż 0:4? U siebie! Przyjęlibyście na spokojnie, bez domagania się głowy trenera?

No, ale nie wiem, dlaczego od reprezentacji zacząłem, skoro Śląsk nasz rośnie w siłę. Przynajmniej w Europie, bo w kraju to nie bardzo. Wszyscy mówią, że z tą Sevillą trafiliśmy najgorzej jak mogliśmy. A ja się cieszę, że przyjedzie wielki zespół i nie będzie trzeba mu za to płacić.

Ba! Będzie można na nim zarobić. W ostatnich latach zdobywał Puchar UEFA (dwukrotnie), także Superpuchar Europy i Hiszpanii, ogrywając w finałach Real i Barcelonę. Nie ma co, historia i liczby przemawiają za rywalem, lecz powtórzę pewną życiową mądrość. Statystyki są jak spódniczka mini: sporo prawdy pokazują, lecz tej najważniejszej jednak nie. W futbolu tę najprawdziwszą zawsze pokazuje boisko. I na tym właśnie fenomen dyscypliny polega - że wszystko się może zdarzyć, bo to nie finał setki z Usainem Boltem.

I jeszcze jedno. To właśnie w Sevilli grał Antonio Puerta, zmarły w 2007 roku, trzy dni po tym jak zasłabł na boisku. Głośna sprawa. Rewanż we Wrocławiu odbędzie się nazajutrz po szóstej rocznicy tego tragicznego wydarzenia (chwila ciszy?). A 25 lipca mieliśmy siódmą rocznicę nie mniej tragicznej śmierci naszego redakcyjnego przyjaciela Irka Maciasia. Jego Marcel, jak synek Puerty, to też pogrobowiec, za to córka Martyna miała ostatnio najwyższą średnią w szkole (5,75).

Pamiętacie Irka? On o ludziach sportu pamiętał zawsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska