W eliminacjach ME w Debreczynie zawodniczka przepłynęła 50 m stylem dowolnym w czasie 25,23. Później odpadła w półfinale, lecz kwalifikacji już nikt jej nie odbierze. Co ciekawe, gdy w grudniu zeszłe-go roku sięgała z koleżankami (sztafeta 4 x 50 m stylem zmiennym) po brązowy medal szczecińskich ME na krótkim basenie, płynęła motylkiem. Co zatem jest jest koronną konkurencją? No i jak się zwracać do olimpijki - motylku? A może żabciu?
- Nie, nie, żabcią to nie jestem na pewno. Najbardziej faktycznie motylkiem. Odstawiając go na bok, zrobiliśmy po prostu z trenerem eksperyment. I poskutkowało, bo dostałam kopa i w kraulu, i w delfinie, w którym nadal jednak przoduję - mówi nam Dowgiert. W Londynie ma plan rozprawić się z rekordem Polski na 50 m kraulem, należącym do urodzonej w Zgorzelcu olimpijki z Pekinu, Agaty Korc (25,14). - Myślimy jeszcze z trenerem Albińskim nad setką delfinem - dodaje pływaczka Śląska. W Atenach druga na tym dystansie była Otylia Jędrzejczak, a złotem poprawiła na dwukrotnie dłuższym.
Czy ta olimpijska kwalifikacja na Londyn nie pokomplikowała czasem wrocławiance wakacyjnych planów? - Nie. Byłam przygotowana na to, że mogę minimum wypełnić. Wszystko nawet odkładałam, by się skoncentrować. A teraz wracam do egzaminów, jestem na trzecim roku AWF. Mam aktywną dziekankę, więc zaliczam wybrane przedmioty, które nie kolidują z treningiem. Np. z teorii pływania. Przyda się, warto czasem ruszyć mózgiem, bo widzę, że o teorii to wiele nie wiem. No i mnóstwo papierkowej roboty jeszcze doszło. Właśnie wysyłam zdjęcia do PKOl-u, specjalne rozmiary itd. - wyjaśnia Dowgiert.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?