Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płuca smogowe nie staną na Rynku we Wrocławiu. Miasto odmówiło aktywistom, twierdząc, że "to niebezpieczne"

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Aktywiści mają też wrażenie, że Miasto próbuje całkowicie przerzucić odpowiedzialność za stan powietrza we Wrocławiu na władze państwowe. UM poleca bowiem organizacji zamontować instalację pod urzędem wojewódzkim.
Aktywiści mają też wrażenie, że Miasto próbuje całkowicie przerzucić odpowiedzialność za stan powietrza we Wrocławiu na władze państwowe. UM poleca bowiem organizacji zamontować instalację pod urzędem wojewódzkim. Polski Alarm Smogowy / youtube
Władze miasta odmówiły aktywistom z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego ustawienia instalacji mierzącej poziom zanieczyszczeń w Rynku we Wrocławiu, a konkretnie na Jarmarku Bożonarodzeniowym. "Płuca Smogowe" nie staną nawet na ul. Oławskiej. Powód? - Ingerencja w wypracowany schemat i procedurę, naruszy wymogi bezpiecznego funkcjonowania całości - informuje pomysłodawców Anna Żylińska-Skopiec, koordynator ds. udostępniania terenu w Parku Kulturowym z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego Wrocławia i radzi ustawić płuca pod urzędem wojewódzkim. Aktywiści nie kryją zaskoczenia.

- Powietrze dziś nocy było we Wrocławiu fatalne. Mieszkańcy mają prawo o tym wiedzieć - mówi w rozmowie z Gazetą Wrocławską, Krzysztof Smolnicki - jeden z założycieli Polskiego Alarmu Smogowego, pracujący dla dolnośląskiej część organizacji.

Dziś (21 listopada) rano, Miasto oficjalnie odmówiło aktywistom możliwości postawienia na Rynku "Płuc Smogowych" - instalacji, która mierzy poziom zanieczyszczeń. "Płuca" to nic innego jak stacja pomiarowa, która w dość obrazowy sposób pokazuje czym oddychamy. Instalacja oddycha razem z nami i po czasie ujawnia prawdę o powietrzu w mieście. W niektórych miejscowościach "płuca" robią się czarne, w innych pozostają jasne.

O sytuacji smogowej na Dolnym Śląsku i w kraju pisaliśmy tutaj:

Ze względu na duże zanieczyszczenie w centrum Wrocławia, aktywiści z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, poprosili władze miasta, powołując się na 241 art. KPA o możliwość postawienia stacji pomiarowej w Rynku. - Takiego eksperymentu nie bali się prezydenci miast takich jak Wałbrzych, Jelenia Góra, Bolesławiec i Legnicy oraz burmistrzowie Kłodzka, czy Strzelina. W tym ostatnim płuca cały czas oddychają i to w samym centrum miasta. Nie wiemy dlaczego więc odmówił nam prezydent Jacek Sutryk.

Tak wyglądają płuca smogowe w kilku miastach. Kamera nr 4 to nasz, dolnośląski Strzelin:

Aktywiści mają też wrażenie, że Miasto próbuje całkowicie przerzucić odpowiedzialność za stan powietrza we Wrocławiu na władze państwowe. UM poleca bowiem organizacji zamontować instalację pod urzędem wojewódzkim. - W kontekście przywrócenia przez władze państwowe możliwości palenia węglem brunatnym i przyzwolenia by „palić wszystkim”, urząd wojewody wydaje się być najlepszym adresem - pisze dalej w odpowiedzi na pismo aktywistów Anna Żylińska-Skopiec.

- Nie wprowadzajmy ludzi w błąd - apeluje K. Smolnicki. - Palenie "byle czym" jest karalne i nie wolno tego robić - sprostowuje. - Owszem, rządzący przyzwolili na palenie węglem brunatnym, który jest szkodliwy ale palenie odpadami jest absolutnie zakazane, co reguluje prawo. Nic się w tym kontekście nie zmieniło

Dodajmy więc, że za palenie w piecu odpadami dostaje się mandat w wysokości 500 złotych, co reguluje polskie prawo. Jeśli zaś mandatu się nie przyjmie, a straż miejska skieruje sprawę do sądu, może nam grozić kara do 5000 zł!

- Prezydent Sutryk zapewnia, że powietrze we Wrocławiu jest dobre. Sądzę, że gdyby takie było, nasze "płuca" pozostałyby białe do momentu ich demontażu. A stojące pod choinką na Rynku, takie białe i czyste, byłyby po prostu pięknym prezentem dla wrocławian od władz - zauważa aktywista.

Ale władze na "płuca" przystać nie chcą, a odmowę motywują bezpieczeństwem.

- Plan Jarmarku, w tym ustawienie każdego obiektu na jego terenie, jest co roku konsultowane ze służbami: Policją, Strażą Miejską, firmą sprzątającą, a ingerencja w ten wypracowany schemat i procedurę naruszy wymogi bezpiecznego funkcjonowania całości - odpowiada "alarmowi" Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.

- Liczne organizacje pozarządowe zapewniły sobie obecność na Jarmarku dzięki porozumieniu z Miastem we właściwym czasie, tj. na co najmniej na miesiąc od jego ustawienia. Operator Jarmarku jest otwarty na współpracę z innymi podmiotami, ale jednocześnie zobligowany do zapewnienia bezpieczeństwa odwiedzających go osób - wyjaśnia dalej przedstawicielka wydziału, Anna Żylińska-Skopiec.

Owszem, aktywistom zaproponowano udział w jarmarku ale w taki sposób, że inicjatorzy projektu mieliby co najwyżej możliwość rozdawania ulotek.

Krzysztof Smolnicki nie kryje zdumienia.

- Nasza instalacja nie jest ani niebezpieczna ani kontrowersyjna. Uważamy też, że to Jarmark jest idealnym miejscem na uświadomienie dużej ilości osób, jakim powietrzem oddychają i co mogą zmienić. Same ulotki nie mają takiej siły wyrazu jak "płuca" - mówi.

W odpowiedzi na polecenie, by ustawić się pod urzędem wojewódzkim, aktywista stwierdza. - Nam chodzi o centrum. I o to, by płuca zobaczyły tłumy. Nasza instalacja ma uświadamiać. Nikogo nie atakujemy, stawiając ją w centrum. Edukujemy i nie prowadzimy wojny z prezydentem. Liczyliśmy więc, że wykaże się on nieco większą odwagą - podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska