Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płot podzielił sąsiadów z Gądowa Małego. Czy powstał legalnie?

Błażej Organisty
Mieszkańcy Osiedla Odkrywców zajmowali miejsca parkingowe należące do SML-W „Szóstka”. Aby tak się nie działo, powstał płot, który z dwóch stron odgrodził blok Odkrywców i uniemożliwił swobodne wejście do niektórych klatek. Spór trwa już prawie rok.

Od marca ubiegłego roku trwa konflikt pomiędzy mieszkańcami z bloków należących do Spółdzielni Mieszkaniowej „Szóstka” a lokatorami „Osiedla Odkrywców” z Gądowa Małego we Wrocławiu. Chodzi o osiedle zlokalizowane przy Hali Targowej Tęcza, przy skrzyżowaniu ul. Lotniczej z Bajana.

Kością niezgody jest płot, który zarząd spółdzielni postawił wzdłuż ulicy Sterowcowej i Idzikowskiego, odgradzając tym samym z dwóch stron swój teren od bloku Osiedle Odkrywców. Mieszkańcom z Idzikowskiego nie podoba się to, muszą okrążać płot, aby wejść na swój teren z pobliskiego sklepu spożywczego czy przystanków tramwajowych i autobusowych.

- Zagrodzili nam chodniki, a chodzenie dookoła z zakupami nie jest przyjemne, szczególnie dla osób starszych, które tu mieszkają – przybliża Marek Stochel, mieszkaniec Osiedla Odkrywców.

Prezes zarządu SML-W „Szóstka”, Daniel Ryglowski, wyjaśnia, że płot powstał, ponieważ mieszkańcy z Odkrywców zajmowali miejsca parkingowe, zlokalizowane wprawdzie pod blokiem Odkrywców, ale należące do spółdzielni „Szóstka”. Robili to pomimo stojących tam tabliczek informujących o tym, czyj jest parking.

- Lokatorzy wspólnot z ul. Idzikowskiego z zaparkowanych aut przechodzili na teren swojego osiedla przez trawnik i żywopłot, niszcząc roślinność – dodaje prezes.

Płot zgodny z prawem

Ryglowski przypomina sobie, że od kiedy płot się pojawił, to od czasu do czasu był niszczony. Jego zdaniem mieszkańcy z Odkrywców torowali sobie przejście. To dlatego teraz to miejsce monitoruje kamera. Natychmiast pojawiły się głosy sprzeciwu i wątpliwości, czy ogrodzenie i kamerę zamontowano legalnie. Zarząd miał jednak pełne prawo to zrobić, bo Sterowcowa to droga wewnętrzna, należąca do spółdzielni.

- Przepisy nie stawiają praktycznie żadnych wymogów, które trzeba spełnić, aby postawić taki płot na swojej nieruchomości – wyjaśnia Seweryn Chwałek, prawnik i zarządca nieruchomości. - Normy prawne nie zajmują się wpływem ogrodzenia na sąsiednią nieruchomość. A powinny, bo takie działanie jest na pewno sprzeczne z dobrym współżyciem sąsiedzkim, szczególnie dlatego, że płot powstał bez konsultacji z sąsiadami.

Podobnie jest w przypadku kamery. - Zarządca może uzasadniać, że chce monitorować swój teren - zauważa prawnik.

O całej sprawie dowiedział się wrocławski ratusz. - Urzędnicy z Wydziału Architektury i Budownictwa nie wyrazili zgody na budowę płotu, ponieważ dzielenie przestrzeni publicznej nie jest wskazane. Ponadto budowanie płotu może skutecznie wpłynąć np. na szybkość i bezpośredni dojazd służb ratunkowych – informuje Małgorzata Szafran z UM Wrocław.

Anna Celler, zarządca nieruchomości Osiedle Odkrywców, utrzymuje, że wielokrotnie prosiła władze „Szóstki” o rozbiórkę płotu lub o umieszczenie w nim furtki, która miałaby ułatwić przejście wszystkim mieszkańcom.

Daniel Ryglowski wyjaśnia, że odmawiał, ponieważ jako prezes zarządu musi odpowiadać na potrzeby i pomysły zgłaszane przez mieszkańców swojej spółdzielni. Dodaje, że od początku konfliktu druga strona traktowała ich po macoszemu i przyznaje, że nie ma złotego rozwiązania: - Po prostu potrzebujemy więcej miejsc parkingowych, które mogłyby powstać na ulicy Idzikowskiego, którą chcieliśmy połączyć z gminną drogą Szybowcową, ale nasz projekt w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego nie przeszedł.

W miejscu, o którym mówi prezes leżą betonowe płyty, droga jest dziurawa, a po jej dwóch stronach stoją samochody zaparkowane na przysłowiowe żyletki.

Co więcej, niewykorzystany jest pas ziemi pomiędzy ulicą Idzikowskiego a płotem odgradzającym teren MOSiR-u. To szeroka na kilka metrów działka przeznaczona pod zabudowę drogową. Prezes „Szóstki” uważa, że miasto powinno właśnie tam zbudować miejsca postojowe dla mieszkańców ze zwaśnionych spółdzielni i wspólnot.

Urzędnicy zapewniają, że do tej pory nie dotarła do nich żadna oficjalna prośba w tej sprawie. Przypominają także, że od pierwszego stycznia nie trzeba zgłaszać wniosku o pozwolenie na budowę do 10 miejsc postojowych dla samochodów osobowych.

Rozebrane przejście

Niesnaski wywołuje także kwestia połączenia chodników pomiędzy Aviatorem (budynek obok Odkrywców) a terenem „Szóstki”. Znajdowały się one na różnych poziomach – jeden był niżej, drugi wyżej. Deweloper Aviatora połączył je zatem kładką, którą niedługo potem rozebrano, ponieważ znajdowała się na terenie „Szóstki” i nie spełniała wymogów prawa budowlanego. - Była za stroma. Nakazałem rozbiórkę w trosce o bezpieczeństwo swoich mieszkańców – tłumaczy Ryglowski.

Anna Celler w imieniu dwóch wspólnot z Idzikowskiego wysłała pisemną prośbę do zarządu „Szóstki” o wyrażenie zgody na ponowne połączenie chodników. Tym razem kostką brukową. Otrzymała pismo z odmową.

Mieszkańcy „Szóstki” narzekają na to, że sąsiedzi zabierają im miejsca parkingowe, a ci drudzy odpowiadają, że nie mają gdzie zostawiać aut. Tymczasem podziemny parking w bloku przy Idzikowskiego świeci pustkami. Lokatorzy od kupowania w nim miejsc wolą zostawiać auta na zewnątrz lub wjeżdżają do garażu po kryjomu. Pan Marek opowiada, że nie raz widział, jak młody chłopiec od środka otwiera bramę wjazdową przed Mercedesem klasy C. Żeby zapobiec takim zdarzeniom, deweloper zagrodził niewykupione, puste miejsca betonowymi bloczkami, które kilka dni później były już poodsuwane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska