Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt na najlepszego sportowca Dolnego Śląska: Łukasz Kubot

Paweł Pluta
Łukasz Kubot
Łukasz Kubot Janusz Wójtowicz
Lubinianin Łukasz Kubot konsekwentnie podąża śladem Wojciecha Fibaka.

Łukasz Kubot spełnił w tym roku swoje dwa największe marzenia. Po pierwsze, awansował do pierwszej setki światowego rankingu ATP w singlu (obecnie zajmuje 99. miejsce). Po drugie, wraz ze swoim partnerem deblowym Oliverem Marachem zagrał w kończącym sezon turnieju Masters. W Londynie występowało osiem najlepszych par deblowych świata, a polsko-austriacki duet był o krok od półfinału. Na koniec roku Kubot i March są siódmym deblem na świecie.

Łukasz Kubot urodził się 27 lat temu w Bolesławcu, ale wychował w Lubinie. Syn piłkarza (ojciec Janusz grał w Zagłębiu Lubin) i koszykarki był bardzo energicznym dzieckiem. Siedmiolatek był jeszcze za młody do szkółki piłkarskiej, więc tato zaprowadził syna na korty, aby się wyszumiał. Tam, pod okiem Ryszarda Korzeniowskiego, Łukasz zaczął swoją przygodę z rakietą. Zawodowym tenisistą zdecydował się zostać po pobycie w Akademii Tenisowej Johna Newcombe'a w Teksasie. - Tam nauczyłem się m.in. dyscypliny i języka - wspomina tenisista Krzyckiego Klubu Tenisowego we Wrocławiu. Potem Łukasz trenował w Austrii, aż w końcu trafił do Pragi. Tam ma wspaniałą bazę treningową i znakomitych sparingpartnerów, bo Czesi w tenisie to potęga. Nic dziwnego, że gdy nie gra na światowych kortach, to mieszka w Pradze.
- Najbardziej wyróżniającą cechą Łukasza jest według mnie jego atletyzm. To chodzący wulkan energii i siły - mówi nasz najlepszy w historii tenisista Wojciech Fibak, który zawsze powtarza, że na korcie najważniejsza jest... głowa.

- Zawsze wspierałem Kubota, także podczas turniejów w Polsce czy na Wielkim Szlemie, choć to trudny charakter. Oczywiście bardzo poważnie podchodzi do swojej kariery i wszystko jej podporządkowuje. Z taką ambicją i umiejętnościami powinien być w pierwszej pięćdziesiątce światowego rankingu w singlu - dodaje Fibak. Dlaczego tak nie jest? - Łukasz niestety nie jest urodzonym optymistą i często niepotrzebnie się dołuje. Życzyłbym sobie, aby wszedł do pięćdziesiątki rankingu ATP, bo na to nigdy nie jest za późno - dodaje Fibak.

Kubot: W domu spędzam zazwyczaj kilka godzin, ale doładowuję sobie wtedy akumulatory.

Nieco ponad rok po przyjściu na świat Kubota Wojciech Fibak, jako ostatni Polak, zagrał w finale turnieju ATP w Bazylei. W tym roku jego wyczyn powtórzył Łukasz Kubot. W finale turnieju w Belgradzie (pula nagród: 500 tys. euro) Polak przegrał z czwartą rakietą świata Serbem Novakiem Djokovicem. Z kolei w październiku podczas turnieju China Open w Pekinie (pula nagród: 3,337 mln dolarów) ograł gładko Amerykanina Andy'ego Roddicka 6:2, 6:4.
- Łukasz jest też pierwszym Polakiem od moich czasów, który pokonał byłego lidera światowego rankingu [Roddick był rakietą numer 1 w 2003 roku - przyp. red.], gracza, który jest aktualnie w TOP 10 i ma na koncie zwycięstwo w turnieju Wielkiego Szlema [US Open 2003] - kończy Wojciech Fibak.
Łukasz Kubot lubi wracać na Dolny Śląsk. Wystąpił przecież w dziewięciu z dotychczasowych dziesięciu edycji wrocławskiego turnieju, dziś pod nazwą KGHM Dialog Polish Indoors. Niestety, nie jest częstym gościem w rodzinnym Lubinie, bo tenisiści żyją na walizkach i co tydzień przez 11 miesięcy w roku znajdują się w innym zakątku świata.
- W domu spędzam zazwyczaj kilka godzin, ale doładowuję sobie wtedy akumulatory. Spotkania z rodzicami, młodszą siostrą Pauliną oraz babcią są dla mnie bezcenne. Mama robi wtedy moją ulubioną pomidorową - zwierza się Kubot.

Sylwetki kandydatów w naszym plebiscycie są prezentowane w sobotnich i niedzielnych audycjach Radia Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska