Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaga napadów na małe salony gier

Małgorzata Moczulska
Policjanci nie kryją, że salony gier są łatwym łupem dla bandziorów: działają nocą, nie mają ochrony, pracują tam młodzi ludzie
Policjanci nie kryją, że salony gier są łatwym łupem dla bandziorów: działają nocą, nie mają ochrony, pracują tam młodzi ludzie Paweł Miecznik
Cztery napady na salony gier w ciągu roku w powiecie świdnickim. Policja nie kryje, że takie małe kasyna są łatwym łupem dla przestępców.

Na trzy miesiące Sąd Rejonowy w Świdnicy aresztował 26-latka, który napadł na salon gier w centrum Strzegomia. Nad ranem wszedł do salonu i od pracującego tam młodego mężczyzny zażądał wydania pieniędzy. Kiedy ten nie oddał gotówki, wpadł w szał. Rzucał w niego krzesłem, grzejnikiem elektrycznym, groził mu śmiercią i uderzył go kilka razy w głowę.

Pracownika kasyna uratowała znajoma, która weszła do lokalu i spłoszyła bandziora. Policja zatrzymała go kilka godzin później. Usłyszał zarzut usiłowania rozboju.

W styczniu sąd za podobne napady skazał 21-letniego Adriana K. i jego o rok starszego kolegę, Dawida P. - którzy w ubiegłym roku napadli na trzy salony gier w powiecie świdnickim - na surowe kary 4 i 8 lat pozbawienia wolności. Ale jak widać, nie odstraszyło to innych.

Policjanci nie kryją, że małe salony gier są łatwym łupem dla bandziorów: są czynne w nocy, a jednym straszakiem są najczęściej tylko kamery.

Potwierdził to w sądzie organizator poprzednich skoków - Adrian K. 21-latek zeznał, że kilka razy grał na automatach i zauważył, że w nocy w lokalach jest niewielu ludzi, z zewnątrz nic nie widać, bo witryny i drzwi oklejone są graficzną folią okienną, oraz że nie ma żadnej ochrony, a za ladą stoją młode dziewczyny.

Namówił znajomych, by razem z nim w szybki sposób zdobyli pieniądze na zabawę. Przedstawił im plan napadu oraz listę lokali, które mogą okraść. Tłumaczył, że w pojedynkę nie da rady, bo potrzebuje kierowcy oraz kogoś, kto będzie stał na czatach. On wziął na siebie, jego zdaniem, najczarniejszą robotę, czyli wejście do lokalu w kominiarce i zastraszanie pracownic nożem.

Do napadów doszło w odstępie kilku dni. Banda okradła trzy kasyna (łącznie ok. 3 tys. zł), ale miała ochotę na więcej. Kiedy przestępcy planowali kolejny napad, policja była już na ich tropie.

Magda, 21-letnia studentka, przez miesiąc pracowała w jednym z takich salonów w Wałbrzychu i nie wspomina tego dobrze. - Pracuje się przez całą noc i trzeba znosić zaczepki pijanego towarzystwa. Monitoring to żadna ochrona, wystarczy włożyć kominiarkę - mówi. - Bałam się za każdym razem, kiedy nocą otwierały się drzwi, a w środku nie było klientów. Nigdy nie wiedziałaś, kto taki lokal odwiedzi. Odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyła mi się umowa próbna - dodaje 21-latka.

Za napad rabunkowy grozi do 12 lat więzienia, ale jeśli podczas napadu grozimy komuś, używając przy tym niebezpiecznego narzędzia, kara może być o trzy lata surowsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska