Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Niedźwiedzki: Górnik Wałbrzych dał jasny sygnał, że walczy o awans (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
KKS Pro-Basket Kutno
Mamy naprawdę świetnych kibiców. W tamtym roku podczas półfinału ligi z Kotwicą Kołobrzeg zrobili takie show, że naprawdę stali się naszym szóstym zawodnikiem – mówi Piotr Niedźwiedzki, jeden z liderów Górnika Trans.eu Zamku Książ Wałbrzych, były gracz WKK Wrocław i Śląska.

Rozmawiamy krótko po tym, jak Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych w hicie Suzuki 1 Ligi pokonał aktualnego lidera, HydroTruck Radom (77:70) - i to na jego terenie. Jak podsumowałby Pan ten mecz?
W Radomiu zagraliśmy po prostu bardzo dobre spotkanie. Nie popełniliśmy zbyt wielu błędów. Trzeba jednak zaznaczyć, że HydroTruck był osłabiony brakiem Kaheema Ransoma i Damiana Jeszke, czyli tak naprawdę dwóch podstawowych graczy. U nas zabrakło natomiast Mikołaja Stopierzyńskiego. Mimo tych braków kadrowych w obu zespołach mecz mógł się podobać, a my daliśmy jasny sygnał, o co walczymy w tym sezonie.

Górnik w poprzednim sezonie był bliski awansu, a w tym znajduje się w ścisłej czołówce tabeli. W klubie głośno mówi się o chęci zagrania w Energa Basket Lidze?
Zdecydowanie zaznacza się, że w tym sezonie powinien być awans i bardzo chcielibyśmy to zrobić. My jako drużyna skupiamy się teraz jednak nie na tym, co będzie pod koniec maja, ale na tym, co dzieje się tu i teraz. Czekają nas jeszcze dwa miesiące rundy zasadniczej, w której trzeba wygrywać mecz za meczem, aby utrzymać się w czołówce i unikać wpadek.

Które drużyny należy upatrywać w gronie waszych głównych rywali w walce o awans?
Myślę, że jest wiele takich zespołów. W play-offach tak naprawdę nie ma aż tak wielkiego znaczenia, czy wchodzi się do nich z pierwszego czy z ósmego miejsca. W sobotę Polonia Warszawa pokonała Sensation Kotwicę Kołobrzeg 86:47, co pokazuje, że drużyna z środka tabeli również potrafi być bardzo groźna. Musimy skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu i nie wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość.

Ma Pan doświadczenie z gry zarówno w Energa Basket Lidze, jak i Suzuki 1 Lidze. Jaka różnica dzieli wspomniane rozgrywki pod względem wyszkolenia zawodników i ich przygotowania fizycznego?
Uważam, że różnica bez wątpienia jest zauważalna. W Energa Basket Lidze na pewno jest większy zaciąg obcokrajowców. Suzuki 1 Liga poszła w tym kierunku, że w zespole można mieć jednego zagranicznego gracza. Nasz klub się na to zdecydował, Arinze Chidom daje nam naprawdę wiele i podnosi poziom całej drużyny. Myślę, że z biegiem czasu ta różnica poziomu będzie się zmniejszała - na pewno ona wciąż pozostanie, choć nie będzie tak duża jak ma to miejsce w tym momencie.

Obecny okres jest dla Pana czwartym, w którym reprezentuje barwy Górnika. Poza faktem, że Wałbrzych jest Pańskim rodzinnym miastem, co takiego przyciąga Pana do tego klubu?
Tutaj zaczynałem swoją przygodę z koszykówką, to moje miasto. Wiem, czego mogę się spodziewać oraz w jaki sposób traktują mnie ludzie. Czuję, że jestem potrzebny temu zespołowi. Na pewno mam duży sentyment do tego klubu. Cieszy mnie to, że organizacja Górnika w ostatnich latach stoi na bardzo wysokim poziomie. Niczego mi tu nie brakuje, a kwestie logistyczne są właściwie na poziomie Energa Basket Ligi.

To, co wyróżnia Górnika, to także bez wątpienia jego fanatyczni kibice. Można ich porównać z fanami któregokolwiek innego klubu w Polsce?
Mamy naprawdę świetnych kibiców. W tamtym roku podczas półfinału ligi z Kotwicą Kołobrzeg zrobili takie show, że naprawdę stali się naszym szóstym zawodnikiem. Nasi fani mocno wspierają nas dosłownie wszędzie, także na każdym meczu wyjazdowym. W ostatni weekend do Radomia też przyjechała bardzo duża grupa. To naprawdę fajne, że np. w piątek ci ludzie biorą wolne w pracy i jadą za nami w Polskę.

Za Panem występy w reprezentacji Polski w koszykówce 3x3. Czy w ostatnich latach zauważa Pan, że ta odmiana basketu zyskuje coraz większą popularność?
Należy podkreślić, że koszykówka 3x3 jest na pewno ciekawsza dla oka i bardziej dynamiczna niż 5x5. Jeżeli kibicuje się danemu zespołowi, nie trzeba też poświęcać dużo czasu na oglądanie meczu. W ciągu dnia wystarczy poświęcić 40 minut, a nie dwie godziny jak często ma to miejsce w przypadku klasycznej koszykówki. W Górniku mamy mistrza świata U-23 w koszykówce 3x3, Michała Sitnika. Myślę, że to dyscyplina, która w Polsce będzie coraz bardziej się rozwijać, bo na świecie już teraz idzie to w dobrym kierunku.

W najbliższy piątek w centrum handlowym Magnolia Park we Wrocławiu odbędzie się turniej finałowy żeńskiej LOTTO 3x3 Ligi. Wybiera się Pan na te zawody?
Bartłomiej Koziatek prowadzi obecnie reprezentacji Polski kobiet w koszykówce 3x3 i współpracuje ze mną przy projekcie Ambasadorzy 3x3. Będzie obecny na tych zawodach i umówiliśmy się na spotkanie, więc na pewno się tam pojawię i z chęcią zobaczę, jak zostanie to zorganizowane. Dobry pomysł, że turniej odbędzie się w centrum handlowym, a nie w jakiejś hali, do której tak naprawdę niewielu osobom chciałoby się przyjechać. W przypadku turnieju LOTTO 3x3 Ligi ludzie zobaczą, co to w ogóle za dyscyplina, może zawieszą oko na dłużej. To dobra szansa na promocję tej dyscypliny. Z drugiej strony jestem na co dzień we Wrocławiu, dużo jeżdżę po mieście i ani razu nie widziałem plakatu zachęcającego do przyjścia na ten event. Jeżeli w mieście ma miejsce takie wydarzenie sportowe, przydałoby się nieco zainwestować w promocję, aby dotrzeć do większego grona odbiorców. Przed pandemią koronawirusa jeździliśmy do Petersburga na turnieje United League. Odbywały się w centrach handlowych i przyciągały naprawdę bardzo dużo ludzi. Na boisko 3x3 nie trzeba wiele miejsca, co daje możliwość prowadzenia rozgrywek w atrakcyjnych miejscach.

Wspomniał Pan, że na co dzień przebywa we Wrocławiu. Czy zauważa więc Pan, że sukcesy Śląska przekładają się na wzrost mody na koszykówkę w tym mieście?
Na pewno tak. Wrocław już dawno temu był miastem, gdzie koszykówka była pewnego rodzaju religią. Widzę, że ludzie chodzą po mieście w koszulkach Śląska. Świetnie, że wraca moda na koszykówkę, ale nie tylko we Wrocławiu, ale także w takich miastach jak Wałbrzych czy Włocławek. W tamtym sezonie grałem w Stargardzie, gdzie kibice również stali na bardzo wysokim poziomie. Fajnie, że jest kult koszykówki i mamy dla kogo grać, bo kibice w wielu miejscach mocno utożsamiają się z klubem.

Jak natomiast udaje się Panu połączyć wszelkie obowiązki? Założył Pan rodzinę, na co dzień mieszka we Wrocławiu, dojeżdża na treningi i mecze do Wałbrzycha, ponadto pracował Pan jako taksówkarz.
Na dobrą sprawę wszystko zależy od dobrej organizacji. Zrezygnowałem z pracy na taksówce, bo było to zajęcie tylko na okres między sezonami. Dojazdy do Wałbrzycha faktycznie pochłaniają trochę czasu. Jeżeli dzieci się zdrowe, to nie ma żadnego problemu, bo na co dzień są w przedszkolu. Przy wszystkich obowiązkach zawsze można znaleźć jakiś kompromis, więc koniec końców nie ma tego złego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska