Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Jawny: Przejęcie rezerw Śląska było dla mnie zaskoczeniem, ale nie wahałem się!

Rozmawiał Jakub Guder
Piotr Jawny (w środku) do tej pory był asystentem Łukasza Becelli (z lewej). Teraz będzie pierwszym trenerem rezerw
Piotr Jawny (w środku) do tej pory był asystentem Łukasza Becelli (z lewej). Teraz będzie pierwszym trenerem rezerw Krystryna pączkowska, WKS Śląsk
Piotr Jawny urodził się we Wrocławiu, a wychował - jak mówi - na Oporowskiej. Tu grał też jego ojciec. Syn trenuje rezerwy WKS-u.

Śląsk wraca do korzeni - efekt to m.in. Piotr Jawny w roli pierwszego szkoleniowca drugiej drużyny.
To dla mnie duże wyróżnienie, że mogę pracować z zespołem seniorów w ukochanym klubie. Zatrudniony tu zostałem 1,5 roku temu przez Krzysztofa Paluszka i Józefa Klepaka, kiedy tworzyli struktury akademii. Najpierw szkoliłem orlików, potem Łukasz Becella zaproponował mi pracę asystenta drugiej drużyny. Pełniłem tę rolę przez pół roku. Wiele się przez ten czas nauczyłem. Oferta przejęcia rezerw była dla mnie zaskoczeniem. Łukasz Becella dostał nowe wyzwania (ma zajęć się obserwacją piłkarzy z niższych lig - przyp. JG) i prezes Paweł Żelem zapytał mnie, czy nie poprowadziłbym III-ligowego zespołu. Nie wahałem się ani chwili.

Trener Pawłowski miał wpływ na ofertę dla Pana?
Najwięcej do powiedzenia miał prezes. Z Tadeuszem Pawłowskim jeszcze nie było czasu dłużej porozmawiać, ale uczestniczyłem w zajęciach pierwszego zespołu. Chcielibyśmy, aby druga drużyna grała takim samym systemem jak pierwsza, by dla zawodników nie było przeskoku. Z nowym szkoleniowcem znamy się bardzo dobrze, bo przecież pracowaliśmy razem już 20 lat temu...

No właśnie - Pan był wtedy zawodnikiem Śląska, a Tadeusz Pawłowski trenerem.
Wydaje mi się, że nie zmienił się zbytnio od tamtego czasu. Wciąż jest pozytywną postacią, dużo chwali zawodników, ale teraz ma o wiele większe doświadczenie. To inteligentny, spokojny człowiek, który nie jest zamordystą, ale potrafi wprowadzić dyscyplinę.

Dla Pana rezerwy Śląska to jedynie przystanek do poważnej trenerskiej kariery?
W tym zawodzie ciężko cokolwiek planować. Gdy kończyłem grać w piłkę, nie wyobrażałem sobie, że kolejne 20-30 lat - tym razem w roli szkoleniowca - mógłbym spędzić w autobusach, poza domem. Najpierw jednak zrobiłem dwuletni kurs instruktorski na AWF-ie, a potem licencję UEFA A. Entuzjazm zaczął wracać. Ja się właściwie urodziłem na Oporowskiej, mój ojciec grał tu w piłkę i pomyślałem, że szkoda byłoby to wszystko zaprzepaścić, szukać w wieku 40 lat nowego zajęcia. Gdy zacząłem pracować z 10-latkami, znów nabrałem ochoty na piłkę. Nie wiem jednak, jaka będzie przyszłość.

Cel nadrzędny dla Pana drużyny to utrzymanie w lidze?
Tak. Jesienią trener Becella zrobił świetny wynik. Trzeba brać pod uwagę ograniczenia, jakie ma Śląsk. Nie ma dużej bazy treningowej, wielu zawodowych trenerów, a w klubie brakuje starszych roczników, które pomogłyby nam w III lidze. To wynika z tego, że akademia działa od niedawna. To powinno się wyrównać za 2-3 lata.

Są jakieś nowe twarze w drużynie?
Większych zmian nie ma. Są Mateusz Fedyna i Mateusz Tetłak. Mamy też Kamila Mańkowskiego, który wcześniej przewijał się w drużynach juniorskich, a ostatnio grał w okręgówce. Kadra jest wąska, ale pamiętajmy, że potem mogą do nas dołączać piłkarze z pierwszego zespołu.

A jaka jest sytuacja Rafała Gikiewicza?
To profesjonalista, cały czas trenuje z nami. Przypomina mi trochę Tomka Bobla, któremu buzia się nie zamykała (śmiech). Na zgrupowaniu od trenera Becelli otrzymał też polecenia szkolenia bramkarzy i świetnie się z niego wywiązywał. W ostatnim meczu dostał pozwolenie i grał 30 minut. Jak będzie dalej, tego nie wiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska