Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Ignatowicz: Archibeque dał nam jakość

Rafał Bajko
Piotr Ignatowicz szczegółowo analizuje grę rywali i swojego zespołu
Piotr Ignatowicz szczegółowo analizuje grę rywali i swojego zespołu Grzegorz Bereziuk
Rozmowa z Piotrem Ignatowiczem, trenerem PGE Turowa Zgorzelec, m.in. o derbowym meczu ze Śląskiem Wrocław czy potencjale swojego zespołu.

Gratuluję środowego zwycięstwa nad Asseco Gdynia i świetnej serii, jaką notuje Pana zespół. To już jest optymalna forma PGE Turowa?
Można powiedzieć, że idziemy zgodnie z planem. Mieliśmy ostatnio trzy wyjazdy, z których przywieźliśmy dwa triumfy. Nie powiodło się jedynie w Kutnie, który przez to jest już raczej poza naszym zasięgiem. Ogranie Asseco u siebie jest również niezwykle cenne, bo to przecież nasz bezpośredni rywal w walce o ósemkę.

Rywalizacja o play-offy toczyć się będzie prawdopodobnie do ostatniej kolejki fazy zasadniczej TBL. Analizuje Pan szczegółowo tabelę?
Jak najbardziej. Asseco ma jeszcze kilka przełożonych meczów i pewnie powiększy swój dorobek. King Wilki Morskie Szczecin mają w miarę łatwy terminarz i jednocześnie świetny skład. Bardzo żałuję porażki w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie mieliśmy praktycznie wygrany mecz. Nie zdołaliśmy także pokonać na wyjeździe nikogo z czołówki, ale kompletujemy oczka z drużynami w naszym zasięgu i to się jakby równoważy. Jednak, tak jak Pan powiedział, walka o najlepszą pozycję w tabeli potrwa do ostatniej kolejki.

Załóżmy, że załapiecie się na upragnione ósme miejsce. W ćwierćfinale od razu traficie na Stelmet Zielona Góra...
To bardzo prawdopodobne. Weźmy jednak pod uwagę, że play-offy to całkiem inne granie. Uważam, że ewentualne zakończenie sezonu z mistrzami Polski nie byłoby żadnym wstydem. Biorąc pod uwagę, że to główny faworyt całych rozgrywek, rywalizacja z nim byłaby dla kibiców bardzo ciekawa. Na pewno nie poddalibyśmy się bez walki. Istnieje jeszcze szansa na uniknięcie Stelmetu i zajęcie wyższej lokaty, ale ja się skupiam na awansie do ósemki. Jeśli to się uda, to ćwierćfinałowym rywalem będziemy się martwić później.

Najbliższa przyszłość to niedzielny mecz ze Śląskiem Wrocław (godz. 18). Ograliście WKS zarówno w przedsezonowym sparingu, jak i pierwszym pojedynku w lidze w hali Orbita. Teraz też będziecie faworytem.
Mimo wszystko nie podchodziłbym do tego w ten sposób. Niech przykładem będzie środowe starcie Rosy Radom w Lublinie, gdzie goście o mało nie stracili punktów z ostatnim w tabeli Startem. Liga jest na tyle nieobliczalna, że nie można ferować wyników przed meczem. Śląsk zresztą wygrał ostatnio u siebie z Ostrowem Wielkopolskim, który wciąż ma chrapkę na play-offy. WKS ma dość wąską rotację w składzie, co z jednej strony może być atutem. Gracz ma czystą głowę, bo wie, że nawet jak zdarzy mu się jakiś błąd, to nie zastąpi go zaraz kolega. Inną sprawą jest oczywiście szachowanie siłami zawodników, ale to już jest kwestia przygotowania fizycznego. Bardzo cenny był szczególnie triumf nad Śląskiem w hali Orbita, kiedy oni dysponowali jeszcze pełnym składem. Teraz zresztą nadal mają kilku świetnych graczy jak Witalij Kowalenko, Denis Ikovlev czy Kamil Chanas. Trenuje ich uznany w naszym środowisku Emil Rajković, dlatego nie wolno wrocławian lekceważyć.

Pana zespół także przeszedł pewną reorganizację w składzie, szczególnie pod koszem. Drużynę opuścili Piotr Niedźwiedzki i Damontre Harris. W ich miejsce pojawił się jednak Kirk Archibeque. To zdecydowanie dodało wam jakości.
Od początku sezonu brakowało nam jeszcze jednego mocnego ogniwa. Harris w sumie wykręcał bardzo przyzwoite statystyki, ale to zawodnik niedoświadczony. Zdarzały mu się też słabsze występy. Archibeque jest już sprawdzonym w naszym kraju koszykarzem. On daje jakość i nam bardzo zależało na takim wzmocnieniu. Archibeque odciąża Daniela Dillona czy Filipa Dylewicza, którzy są liderami naszej ekipy. Dzięki niemu, inni gracze czują większą swobodę w ofensywie, co jest z korzyścią dla całego zespołu. Bardzo dobrze rozwija się talent Jakuba Karolaka, który niejednokrotnie w tym sezonie bywał najlepszym strzelcem PGE Turowa.

Prowadzenie PGE Turowa to dla Pana największe póki co wyzwanie w karierze trenerskiej?
Jeśli chodzi o poziom rozgrywkowy to zdecydowanie tak. Chciałbym jednak też wspomnieć o Rosie Radom, w której spędziłem sześć lat. Budowaliśmy wspólnie z działaczami ten klub od podstaw. Udało nam się stworzyć tam fundamenty pod szkolenie młodzieży, które aktualnie funkcjonuje, moim zdaniem, na wzorowym poziomie. Nie ukrywam, że mam dużą satysfakcję, że Rosa jest teraz tam, gdzie jest. Trzeba też pamiętać, że rynek trenerski w Polsce nie jest łatwy. Pokazują to przykłady Davida Dedka czy Mihailo Uvalina, którzy zostali zwolnieni przez słabe wyniki. W poprzednich latach w Zgorzelcu oczekiwania były ogromne. Teraz są trochę mniejsze, w związku z czym, ocenia się mnie również zupełnie inaczej, niż przykładowo Miodraga Rajkovicia. Mamy jednak swoje plany i dążymy, aby zrealizować je w 100 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska