Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Dytko: nasi naukowcy powinni dobrze zarabiać na swoich pomysłach

Janusz Michalczyk
Z prezesem Wrocławskiego Centrum Badawczego EIT+ rozmawiamy m.in. o szansach na wzajemnie korzystną współpracę nauki z biznesem i ofercie dla młodych naukowców.

Moja siostrzenica zrobiła w ubiegłym roku doktorat z biochemii w Holandii, tam znalazła pracę i nie zamierza wracać do Polski. Czy jako szef Wrocławskiego Centrum Badań EIT+ ma Pan jakieś argumenty, które skłoniłyby ją i innych, podobnie myślących młodych Polaków do zastanowienia?
Po pierwsze, poproszę o kontakt do Pańskiej siostrzenicy. Po drugie, EIT+ jako spółka Skarbu Państwa wpisuje się w rządową strategię innowacyjności oraz strategię badań i rozwoju, kształtowaną przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a jednym z filarów tej strategii w mikroskali jest zachęcanie do powrotu osób wykształconych za granicą, a także tych, które tam pracowały na uczelniach, w instytucjach i firmach. Jeśli chodzi o EIT+, to jesteśmy w stanie zagwarantować komfortowe warunki pracy i płacy takim ludziom, znakomitą infrastrukturę i dobrze rozumianą swobodę badań. Pomoże w tym program „Polskie Powroty” realizowany przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej, który jest w trakcie uruchamiania. Uczelnie i ośrodki badawcze będą mogły dzięki niemu pozyskiwać środki na ściągnięcie do Polski osób, które co najmniej dwa lata przepracowały na zagranicznych uczelniach. Będą one godziwie wynagradzane, otrzymają do pomocy dwie osoby w charakterze asystentów, pieniądze na przeprowadzkę. Chodzi o to, by odwrócić drenaż utalentowanych ludzi, którzy wyjeżdżali z naszego kraju w ostatnich latach. Zależy mi jednak na tym, by EIT+ był miejscem wyboru młodych, utalentowanych naukowców bez względu na rządowe programy wsparcia - stąd moja prośba o kontakt nie tylko do Pańskiej siostrzenicy, ale za pośrednictwem gazety do wszystkich młodych polskich naukowców, szukających miejsca, które zapewni im szanse rozwoju i godne warunki życia. Tym miejscem staje się EIT+.

EIT to skrót od Europejskiego Instytutu Technologicznego, bo o lokalizację takiej instytucji ubiegał się przed laty Wrocław. Jak dziś wygląda ta nasza europejskość? Jak duży jest udział zagranicznych naukowców?
W tej chwili mamy kilku naukowców z zagranicy, zarówno polskiego, jak i nie polskiego pochodzenia. Liderem jednego z obszarów naszych działań jest na przykład prof. Detlef Hommel. Muszę jednak powiedzieć, że kierunki wyznaczane przez dwa człony naszej nazwy, czyli WCB i EIT+, niejako kłócą się ze sobą…

Kłócą się? Jak to?
Nie możemy i nie chcemy pozycjonować się tylko na region Dolnego Śląska, jak to kiedyś zapisano w statucie spółki. Naszą ambicją powinno być oddziaływanie na całą Polskę, działanie na skalę europejską i światową. Na przykład środki inwestowane przez rząd w Wirtualny Instytut Badawczy, którymi EIT+ jako operator będzie dysponował, mają doprowadzić do rozwoju biotechnologii w Polsce.

Według powszechnej opinii dotychczasową działalność EIT+ można streścić powiedzonkiem: z dużej chmury mały deszcz...
Chmury się rozwiewają i wychodzi słońce. Trzeba pamiętać, że EIT+ powstało z inicjatywy władz miasta, było wspólnym przedsięwzięciem wrocławskich uczelni, sfinansowanym ze środków unijnych. Szukano pomysłu, co z EIT+ zrobić i, powiem szczerze, takiego pomysłu miasto nie miało, spółka wymagała wsparcia. Ponieważ centra badawcze dobrze wpisują się w strategię odpowiedzialnego rozwoju i w reformę polskiej nauki, rząd zdecydował się na przejęcie majątku EIT+. To było realne wsparcie dla miasta, co zresztą wprost przyznał prezydent Rafał Dutkiewicz.

Wizja prezydenta była piękna, ale możliwości okazały się zbyt skromne…
Nie chciałbym komentować tego, co było. Chciałbym się skupić na tworzeniu strategii spółki, bo do tej pory nie zdefiniowano celów, do jakich spółka powinna zmierzać. Ta strategia powinna być gotowa za trzy miesiące. Jestem też po rozmowach z rektorami wrocławskich uczelni, jest wola współpracy.

Mówił Pan publicznie, że stan finansów EIT+ jest katastrofalny. Co się kryje za tym stwierdzeniem?
Użyłem tego określenia, mając na myśli moment przekazania przez miasto spółki ministerstwu nauki. Mamy bardzo duże wsparcie właściciela. Ministerstwo wie, że sytuacji nie da się szybko uzdrowić, że to jest proces. Ministerstwo wie, że EIT+ potrzebuje pewnych środków na rozruch. Na przykład mamy laboratorium gotowe w 90% i potrzeba naprawdę niewiele, żeby zaczęło funkcjonować.

Jaka jest skala obrotów spółki?
W ubiegłym roku mieliśmy przychody na poziomie 13 mln zł. Mam na myśli przychody komercyjne i przychody z projektów badawczo-rozwojowych. To skala niewystarczająca. Nie odpowiada naszym ambicjom, nie odpowiada naszym możliwościom, nie odpowiada oczekiwaniom właściciela.

A ile wynoszą koszty utrzymania?
Około 2 mln zł miesięcznie. Co do kosztów działalności, sprawa jest bardziej skomplikowana… Inaczej to wygląda od strony księgowej, jeszcze inaczej, gdy chodzi o płynność finansową. Dzięki temu, że właścicielem jest ministerstwo nauki, mamy zagwarantowaną stabilność finansową. Po raz pierwszy od dawna spółka nie walczy o finansowe przeżycie, lecz zaczyna mądrze inwestować w swój rozwój.

Mocno rzecz upraszczając, model działania takich instytucji jak EIT+ jest taki, że przedsiębiorcy dostarczają kapitał, a naukowcy - pomysły. Pan jako menedżer ma to wszystko spinać. Gdzie są słabe punkty tego procesu?
Styk nauki i biznesu jest bardzo trudny. Moim zdaniem, kluczem są ludzie. Trzeba tworzyć sieć wymiany informacji, wymiany wiedzy i bardzo odmiennych kompetencji. Mamy w EIT+ kilkadziesiąt patentów i teraz jest pytanie, czy te patenty mają potencjał komercjalizacyjny. Mamy współpracę z polskimi championami, czyli największymi polskimi firmami, jest ciekawy projekt dotyczący sprzedaży technologii, o którego szczegółach nie mogę na razie mówić...

A o jaką firmę chodzi?
Grupa Azoty. Mamy też współpracę z firmami farmaceutycznymi. Problemem jest skala działania. Musimy zwiększyć sprzedaż naszych usług. Bo EIT+ to nie tylko projekty, ale także ponad 30 laboratoriów, które są na razie wykorzystywane w niesatysfakcjonujący sposób.

Wspomniał Pan wcześniej o Wirtualnym Instytucie Badawczym, który pozwoli rozwinąć sektor biotechnologii. Co to znaczy: wirtualny? Jak to ma działać?
EIT+ będzie operatorem środków przekazywanych przez rząd. To nie będą pieniądze, które po prostu przepłyną przez nasze laboratoria. Zespoły złożone z naukowców, którzy pracują na uczelniach w różnych polskich miastach, np. w Szczecinie, Krakowie czy Lublinie, a także za granicą, będą do nas występować o sfinansowanie projektów. EIT+ będzie gwarantem właściwego zaprojektowania i funkcjonowania procedur, które zapewnią wybór i realizację najlepszych projektów. To będą wirtualne, zbudowane z pracowników różnych ośrodków zespoły, tworzące realną, najwyższej próby wartość badawczą.

A Sieć Badawcza Łukasiewicz?
To projekt połączenia kilkudziesięciu polskich instytutów badawczych. Jest on teraz na etapie prac legislacyjnych, bo potrzebna jest ustawa, szeroki proces konsultacji. EIT+ będzie częścią tej sieci, obecnie jest zaś jednym z ośrodków, w których analizowane i przygotowywane są rozwiązania służące całej Sieci.

Dlaczego Łukasiewicz?
Od nazwiska słynnego wynalazcy lampy naftowej, Ignacego Łukasiewicza. Jest on przykładem wybitnego polskiego naukowca, który potrafił skomercjalizować swoje pomysły i zarobić na tym duże pieniądze. Bogaty naukowiec. Bogaty dzięki swojej innowacyjności i wsparciu sprawnej instytucji, a nie dzięki dorabianiu na kilku etatach. Czy to nie brzmi pięknie? Uważam, że naukowcy, którzy mają dobre pomysły, powinni na tych pomysłach dobrze zarabiać. To jedna z moich ambicji jako prezesa EIT+. W EIT+ będą powstawać tzw. spin offy, czyli spółki, w których naukowcy będą mieć udziały i czerpać z nich zyski. Do EIT+ muszą przychodzić utalentowani ludzie z konkretnymi pomysłami, nastawieni na to, że będą one komercjalizowane. A EIT+ im w tym pomoże.

Rozmawiał Janusz Michalczyk

Piotr Dytko, prezes zarządu WCB EIT+

Menedżer z bogatym doświadczeniem w sektorze prywatnym i publicznym. Absolwent prawa na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii oraz Politologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ukończył także studia doktoranckie na Uniwersytecie Wr. oraz podyplomowe studia z zarządzania na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Przed rozpoczęciem pracy we Wrocławskim Centrum Badań EIT+ zarządzał jednostkami ochrony zdrowia, zaś przez ostatnie dwa lata kierował głównym ośrodkiem badawczym grupy kapitałowej KGHM - KGHM Cuprum.
W marcu 2018 roku Piotr Dytko został powołany na stanowisko Prezesa Zarządu Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, jednej z największych zrealizowanych w Polsce inwestycji dotyczących infrastruktury badawczo-rozwojowej. EIT+ to organizacja nastawiona na rozwój nowych technologii poprzez prowadzenie badań na potrzeby oraz we współpracy z przemysłem. Spółka specjalizuje się w obszarach badawczych dotyczących biotechnologii, nanotechnologii i inżynierii materiałowej, bioinżynierii oraz fotoniki. Piotr Dytko jest odpowiedzialny za bieżące zarządzanie spółką, tworzenie oraz realizację strategii jej rozwoju, jak również za budowanie trwałych relacji z kluczowymi partnerami oraz grupami interesariuszy.
Piotr Dytko w latach 2006-2010 był radnym gminy Długołęka, od 2014 roku jest radnym Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Prywatnie mąż, ojciec dwójki dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska