Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze z drugiego szeregu uratowali Vítězslava Lavičkę. Zwolnienia na razie nie będzie

Piotr Janas
Piotr Janas
Mathieu Scalet (z lewej) trzeci raz z rzędu wyszedł w pierwszym składzie Śląska. To cichy bohater wygranej z Pogonią Szczecin
Mathieu Scalet (z lewej) trzeci raz z rzędu wyszedł w pierwszym składzie Śląska. To cichy bohater wygranej z Pogonią Szczecin FOT. Grzegorz Dembinski
Niedzielne zwycięstwo Śląska Wrocław z wiceliderem PKO Ekstraklasy Pogonią Szczecin było o tyle wyczekiwane, co niespodziewane. Duża w tym zasługa piłkarzy, którzy do tej pory pozostawali w drugim szeregu. Trener Vítězslav Lavička postawił na nich z konieczności, ale na pewno nie żałuje.

O tym, że Śląsk Wrocław nosi się z zamiarem dokonania zmiany na stanowisku trenera pierwszej drużyny, mówi się od kilkunastu dni. Vítězslav Lavička nie spełniał oczekiwań zarządu i kibiców. Wprawdzie Śląsk wciąż plasuje i plasował się blisko podium, ale od pewnego momentu coś się zacięło. Problemem nie było marnowanie okazji, tylko ich brak i to w kilku meczach z rzędu. Władze klubu zaczęły zastanawiać się, czy nie trzeba podjąć odważnych decyzji, po to, by nie zmarnować tego, co udało się wypracować do tej pory.

Celem Śląska Wrocław jest zajęcie miejsca wyższego, niż w poprzednim sezonie, kiedy drużyna uplasowała się na 5. miejscu. Czwarta lokata na koniec rozgrywek może dać przepustkę do europejskich pucharów (pod warunkiem, że Fortuna Puchar Polski wygra zespół będący na podium).

Z dobrych źródeł wiemy, że pion sportowy Śląska włącznie z zarządem zaczynał powątpiewać, czy z czeskim szkoleniowcem uda się zrobić kolejny krok do przodu. Forma szła w dół już w końcówce poprzedniego roku, ale początek 2021 wołał o pomstę do nieba. Cztery mecze, dwie porażki, remisy z walczącą o utrzymanie Stalą Mielec i Wisłą Kraków, jeden strzelony gol i tylko sześć (!) celnych strzałów. Lavička miał też stawiać na rozwój młodych piłkarzy, ale ci na dobrą sprawę grali tylko wtedy, kiedy nie było wyjścia.

Udało nam się ustalić, że głównym powodem niezwalniania Czecha było tak naprawdę to, że aktualnie nie ma rynku kandydata, który zdaniem klubu zapewniłby szybką poprawę wyników i samej gry. Coś na zasadzie - zostawiamy, bo nikogo lepszego nie mamy. Kontaktowano się z trenerem Maciejem Stolarczykiem czy Ireneuszem Mamrotem (choć ten drugi zaprzecza), lecz finalnie decyzję odłożono o minimum dwa tygodnie.

Decydujące dla Lavički miały być spotkania z Pogonią i nadchodzący mecz z Legią Warszawa (w najbliższą niedzielę na Stadionie Wrocław). Dwie porażki w słabym stylu nie zatrzymałyby już spadającej gilotyny, ale dość niespodziewanie Śląsk zaskoczył i ograł Pogoń 2:1. Wprawdzie samą grą dalej nie zachwycił, ilość okazji i strzałów dalej była jaka była, ale ogranie wicelidera to mocna karta przetargowa, przemawiająca za pozostawieniem byłego trenera m.in. Sparty Praga. Obecnie nawet porażka z Legią raczej nie sprawi, że Lavička odejdzie.

Śląsk wygrał po dwóch golach Erika Expósito. Hiszpan wreszcie się obudził i gdyby nie juniorski błąd w przyjęciu piłki na początku drugiej połowy, to zakończyłby spotkanie z hat-trickiem. Były napastnik Las Palmas został bohaterem, ale ojców tego sukcesu było znacznie więcej. Mowa przede wszystkim o Mathieu Scalecie, Łukaszu Bejgerze i Szymonie Lewkocie, który wszedł z ławki.

Scalet do najmłodszych graczy już nie należy, bo za miesiąc skończy 24 lata. Debiutujący z Pogonią Bejger to 19-letni stoper, a Lewkot dopiero co skończył 22 lata i wraz ze Scaletem grał głównie w rezerwach lub na wypożyczeniu w trzecioligowej Ślęzie Wrocław.

Obaj w ostatnim okresie zmienili swoje pozycje. Lewkot w Ślęzie grał jako wysunięty napastnik, podobnie jak Scalet w rezerwach Śląska. Ich rola w pierwszej drużynie była marginalna, aż w końcu stali się... defensywnymi pomocnikami. Scalet z Pogonią rozegrał pełne 90 minut, przebiegł najwięcej kilometrów (prawie 13), miał najwięcej wygranych pojedynków (16), odbiorów (8), odzyskanych piłek (12), a nawet rozwinął najwyższą prędkość (32,8), choć na boisku byli typowi szybkościowcy jak Pawłowski czy Musonda.

Bejger mocno zawinił w sytuacji bramkowej dla Pogoni, ale potem imponował spokojem i rajdami w środku pola, kiedy to wyprowadzał piłkę i szukał zagrań do przodu, a nie tylko podań na alibi. Do niedawna Lavička pod nieobecność duetu Wojciech Golla - Israel Puerto wolał grać 34-letnim Mariuszem Pawelecem i starszym o rok Piotrem Celebanem lub co najwyżej solidnym Węgrem Márkiem Tamásem. Teraz Golla, Puerto i ściągnięty latem Maciej Wilusz (33 lata) są kontuzjowani, a Celeban pauzował za kartki, więc szansę dostał Bejger.

Lewkot wszedł z ławki, ale i tak zaliczył trzy odbiory, czyli więcej niż Sobota i Praszelik razem wzięci. Wygląda na to, że młodsi piłkarze z drugiego szeregu, na których Lavička stawiał niechętnie lub w ostateczności, teraz ratują mu skórę. Wciąż jest co poprawiać, ale te zmiany sprawiły, że pojawił się progres. Czas pokaże, czy to wystarczy na Legię, ale tracący ostatnio zaufanie Lavička może lekko odetchnąć z ulgą. Jego zwolnienie, przynajmniej na razie, oddaliło się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska