Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Miedzi z niższymi wypłatami. W ekstraklasie czekają na pieniądze transmisji

Jakub Guder, Rafał Musioł, RED
17.01.2019 legnica hotel sekowski spotkanie klubu biznesu miedzi legnica klub biznesu miedz legnica biznes nz wlasciciel miedzi andrzej dadello gazeta wroclawskapiotr krzyzanowski/polska press grupa
17.01.2019 legnica hotel sekowski spotkanie klubu biznesu miedzi legnica klub biznesu miedz legnica biznes nz wlasciciel miedzi andrzej dadello gazeta wroclawskapiotr krzyzanowski/polska press grupa Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
W dobie kryzysu piłkarze Miedzi Legnica zgodzili się na 50-procentową obniżkę pensji. Taką postawę chwali właściciel klubu Andrzej Dadełło. W ekstraklasie trwają targi i czekanie na pieniądze od Canalu+ i TVP

Kryzys w piłce dopada kluby na wszystkich szczeblach. Nie inaczej jest z Miedzią Legnica, która pozbawiona jest m.in. wpływów z dnia meczowego. Nie wiadomo też, co z wypłatą pieniędzy za prawa telewizyjne. Tymczasem koszty nie spadły, a kontrakt nie zmalały. Władze I ligi rekomendowały czasową obniżkę pensji o 50 proc. Na to rozwiązanie wszyscy w Legnicy się zgodzili.

W imieniu sztabu trenerskiego na zaproponowane rozwiązanie zgodził się trener Dominik Nowak, zaś w imieniu drużyny - jej kapitan Grzegorz Bartczak. Wcześniej obie decyzje zostały skonsultowane w szerokim gronie osób, których ta sytuacja dotyczy. - Widzimy co się dzieje dookoła, jaki wpływ ma koronawirus na gospodarkę, w tym także na firmy, które sponsorują Miedź. Jestem związany z Miedzią od 2013 roku. Przez ten czas klub i jego właściciel pan Andrzej Dadełło zawsze był i jest uczciwy wobec nas, a pensje zawsze były wypłacane na czas. Skoro teraz klub poprosił nas o pomoc, to nie wyobrażam sobie innego wyjścia, jak zgoda na zaproponowane rozwiązanie - mówi Bartczak.

- Nie ukrywam, że jestem zbudowany postawą zawodników i sztabu szkoleniowego, którzy z dużym zrozumieniem i odpowiedzialnością podeszli do obecnej sytuacji, za co im dziękuję. Nie wiemy, jak długo jeszcze potrwa pandemia koronawirusa, ale zrobię wszystko, by klub przetrwał ten trudny okres - stwierdził właściciel Miedzi Andrzej Dadełło. Na obniżki wypłat o połowę zgodzili się też zawodnicy wicelidera I ligi Warty Poznań.

Tymczasem w ekstraklasie trwają targi. Na obniżki nie zgodzili się gracze Jagiellonii Białystok. W Lechii Gdańsk z połowy wynagrodzenia zrezygnował zarząd i teraz do tego samego namawia piłkarzy, wobec których... ma zaległości.

- Jako zarząd jesteśmy odpowiedzialni za przetrwanie klubu w tej bezprecedensowej sytuacji i to jest nasz priorytet. Nie mamy innej możliwości, jak tylko poszukać oszczędności wewnątrz klubu na czas, kiedy nie możemy grać. Zaczynamy od siebie, mimo że pracujemy więcej niż zwykle. Nie możemy udawać, że nic się nie zmieniło, bo z naszej perspektywy zmieniło się wszystko i ta sytuacja wymaga radykalnych działań - mówi prezes Lechii Adam Mandziara, komentując decyzję o redukcji zarobków zarządu.

Lechia do obniżki płac w okresie marzec-czerwiec zachęca teraz piłkarzy. Obrońca Błażej Augustyn, komentując rekomendacje Ekstraklasy S.A. (obniżenie pensji do 50 procent), przyznał, że byłby gotowy na ustępstwa, gdyby ktoś zapytał go wcześniej o zdanie.

Były piłkarz Lechii Jakub Wawrzyniak twierdzi, że klub z Gdańska wypłacił ostatnie pensje piłkarzom za grudzień 2019 roku.

Sytuacja w klubach ekstraklasy w dużej mierze zależeć będzie od tego, czy i ile pieniędzy za prawa do transmisji wypłacą im Canal+ i TVP.

- Wypłacenie przez Telewizję Polską całej ustalonej kwoty mogłoby zostać uznane za niegospodarność, ale na pewno nikt nie chce zostawić klubów na lodzie i z koronawirusa zrobić ich wyłącznego problemu - oświadczył w internetowym programie Kanał Sportowy Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport.

Canal+ na razie milczy, ale z naszych informacji wynika, że negocjacje są zaawansowane i gorące. Stacja podobno jest skłonna wypłacić całą kwotę (trzecia transza to ok. 100 mln zł), w zamian za przedłużenie umowy na pokazywanie Ekstraklasy na kolejne dwa lata (obecna umowa jest ważna do sezonu 2020/21 i opiewa na 250 mln zł rocznie - 180 mln wpłaca C+, 40 mln TVP, reszta to koszty transmisji).

Wielu abonentów Canal+ zwraca uwagę, że decydującym czynnikiem przy podpisaniu umowy były transmisje z meczów Ekstraklasy. Czy ich brak nie powinien wpłynąć na wysokość opłaty?

- Rozumiemy, że w aktualnej sytuacji pojawiają się komentarze - skoro ligi nie grają, to należy zwrócić koszty abonamentu. To jednak bardzo duże uproszczenie dla funkcjonującego od lat modelu, w którym klienci kupują dostęp do pakietu kanałów, a nie konkretnych wydarzeń). W przypadku abonentów Platformy Canal+ to dostęp do kilku kanałów Canal+ o różnej tematyce, nie tylko sportowej - powiedział Piotr Kaniowski, rzecznik C+, dla branżowego portalu wirtualnemedia.pl.

Koronawirus w sporcie. Największa organizacja MMA ma świecie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska