Minęły dwa tygodnie, odkąd Pavel Hapal został trenerem Zagłębia. Najgorsze Czech ma już chyba za sobą, bowiem w pierwszym meczu pod jego wodzą Miedziowi przegrali ze Śląskiem aż 1:5. To derbowe spotkanie pokazało, że lubinian czeka jeszcze mnóstwo pracy, by doszlusować do środkowej strefy tabeli, a później, kto wie, może nawet jej czołówki.
Obarczanie Hapala winą za druzgocącą porażkę ze Śląskiem byłoby dużym nietaktem. Czech, jak sam powiedział, Copperfieldem nie jest i w kilka dni niewiele mógł zrobić, by w grze Miedziowych nastąpiły diametralne zmiany. Reanimacja rannego organizmu, jakim jest w chwili obecnej Zagłębie, zaczęło się od kolejnego ciosu, ale diagnoza i plan leczenia zostały już nakreślone.
- Musimy pracować nad sobą. Myślę, że potencjał naszego zespołu jest duży. Mamy jednak kłopoty w konstruktywnej grze z piłką. Zbyt szybko i zbyt często ją tracimy, przez co przeprowadzamy mało efektywnych akcji. Musimy więc zwiększyć aktywność podczas gry piłką i bez piłki. Musimy się też ustrzec tylu strat, co w meczu ze Śląskiem. Rywal je skrzętnie wykorzystał. Nie możemy sobie na to pozwalać - wylicza Hapal.
Ale na tym nie koniec niedoskonałości w poczynaniach piłkarzy Zagłębia. Czeski opiekun zespołu zwraca także uwagę na stałe fragmenty, które mogą okazać się ratunkiem, gdy drużynie nie idzie gra pozycyjna.
- Nie mamy obecnie zawodnika, który byłby typowym wykonawcą stałych fragmentów gry. A to bardzo ważny element. Są piłkarze, którzy potrafią to robić lepiej niż inni i mogą nad tym popracować, by tę cechę poprawić. Pracujemy nad tym, żeby więcej trafiać do bramki rywali - czy to z tych meczowych pozycji, czy właśnie ze stałych fragmentów. To istotne, potrzebne, bo mecze układają się różnie. Jeden dobry stały fragment gry robi różnicę - tłumaczy.
Ta praca, o której tak często mówi Hapal, do łatwych nie należy. Miedziowi, odkąd rządy objął Czech, trenują zazwyczaj po dwa razy dziennie. Zajęcia są urozmaicone, bo dużo w nich taktyki, ćwiczeń fizycznych i nie mniej analiz meczowych. Tyranii w tym jednak nie ma - jest szacunek dla pracy. Bo tylko ona w myśl prostego piłkarskiego prawidła może przynieść efekty.
- Cieszę z jednego: z nastawienia zawodników - mówi szkoleniowiec. - Trenujemy dwa razy dziennie, ale to norma. Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonują moi gracze. Co istotne, nie mamy przy tym problemów fizycznych. Wyeliminowanie braków to także kwestia samego treningu i podejścia do niego - kontynuuje.
Jedyne, co Hapala może martwić, to kontuzje. Z zespołem wciąż nie trenuje Szymon Pawłowski, który zmaga się z urazem mięśnia przywodziciela uda. Jego występ w najbliższym ligowym meczu z Polonią Warszawa jest bardzo wątpliwy. Pewne jest, że przeciwko Czarnym Koszulom nie będzie mógł zagrać David Solomon Abwo. Przypomnijmy, że Nigeryjczyk w spotkaniu ze Śląskiem nabawił się urazu mięśnia prostego uda i czeka go jeszcze co najmniej trzytygodniowy rozbrat z futbolem.
Na szczęście z gabinetu medycznego Zagłębia płyną też pozytywne wieści. Do pełnego treningu z piłką wraca powoli kolumbijski stoper Sergio Reina, który ostatnimi czasy borykał się z uciążliwą kontuzją palca lewej stopy. Na razie indywidualne zajęcia ma zaś rozpisane kapitan zespołu Patryk Rachwał. Jest jednak duża szansa, że popularny Rambo będzie gotów na ligowe starcie z Czarnymi Koszulami.
A mecz z Polonią w piątek, punktualnie o g. 18. Obecność na Dialog Arenie obowiązkowa.
Współpraca: MS
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?