Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Ogląda piłkarzy, a w wolnych chwilach zbiera znaczki [ROZMOWA z Łukaszem Becellą]

Jakub Guder
fot. Piotr Krzyżanowski
Łukasz Becella opowiada o swojej pracy w reprezentacji do lat 18, o skautingu w Śląsku oraz wyjaśnia, dlaczego zbiera znaczki.

Z pracy skauta w Polsce da się godnie żyć?
Oczywiście że tak. Jeśli ktoś jest specjalistą, to każdy klub jest w stanie to wynagrodzić. Myślę, że będzie z tym coraz lepiej, bo u nas w kraju są jeszcze wielkie rezerwy. Wreszcie na te stanowiska dobierani są ludzie nieprzypadkowi. Może dzięki temu postawimy na Polaków, zamiast na obcokrajowców. Oni są oczywiście ważni, ale powinni być takiej klasy, by uczyli gry młodszych.

Reprezentacja U18 i Śląsk zajmują pewnie dużo czasu. Ma Pan jeszcze okazję, żeby jakoś się zrelaksować?
Tak. Pewnie niektórzy będą się śmiali, ale zbieram... znaczki. Od 20 lat. To mnie uspokaja. Oglądam je sobie, układam, czasem się wymieniam. Moją pasją jest też tenis ziemny. Najważniejsza jest organizacja, żeby na wszystko znaleźć czas.

A jak to się stało, że został Pan asystentem Rafała Janas w reprezentacji Polski do lat 18 (U18 - rocznik 1997)?
Z Rafałem poznaliśmy się chyba osiem lat temu na jednej z trenerskich konferencji. Rozmawialiśmy o piłce, potem razem robiliśmy kurs w Polskim Związku Piłki Nożnej. On wtedy pracował już przy młodzieżowych reprezentacjach, a ja byłem drugim trenerem w Śląsku przy Janie Żurku. Ostatnio nie byliśmy w kontakcie więc przyznam, że też się zastanawiałem, skąd ta propozycja. To chyba efekt mojej wieloletniej pracy na rzecz związku i polskiej piłki. Już jakiś czas temu byłem nominowany przez dolnośląski związek jako kandydat do objęcia stanowiska trenera kadry rocznika 1995. Wcześniej z reprezentacją województwa rocznik 1989 zdobyłem w Płocku wicemistrzostwo kraju. Kilku z tych piłkarzy poszło do drużyny trenowanej przez Dariusza Dziekanowskiego i Waldemara Prusika. Cały czas pozostawałem też w kontakcie z innymi trenerami naszych reprezentacji. To ja zwróciłem uwagę na Macieja Wilusza, Błażeja Augustyna czy Pawła Kudybę, którzy trafili do narodowych drużyn trenera Zamilskiego. Pracowałem też dla wydziału szkolenia PZPN i robiłem analizy dla kadry Pawła Janasa i Macieja Skorży przy okazji mistrzostw świata w Niemczech. Myślę, że moje nazwisko cały czas pojawiało się w związku. Poza tym kiedy trenowałem w Młodej Ekstraklasie, to jeździłem na nasze juniorskie kadry i interesowałem się, jaki na nich jest poziom. Myślę, że to wszystko wpłynęło na fakt, że pojawiła się ta propozycja. Zapytałem najpierw o zgodę trenera Pawłowskiego, potem prezesa Pawła Żelema, a że obaj stwierdzili, że to zaszczyt dla klubu, to zdecydowałem się przyjąć tę propozycję.

Czym Pan się dokładnie zajmuje w reprezentacji U18?
Moja praca w reprezentacji to przede wszystkim jej zgrupowania, które organizowane są raz w miesiącu i trwają pięć dni. Jako członek sztabu szkoleniowego jestem odpowiedzialny za prowadzenie i analizowanie treningów w celu selekcji zawodników. Mieliśmy już dwa takie obozy – w Gutowie oraz w Jarocinie. W sumie uczestniczyło w nich 38 piłkarzy i teraz trenera Janas – z naszą pomocą – wyselekcjonuje drużynę na mecze z mistrzami Europy Anglią (15 i 17 listopada w Gdyni i Gdańsku, powołania zostały już ogłoszone – przyp. JG). Oczywiście śledzę też poczynana tych piłkarzy w ich drużynach w trakcie sezonu – w pierwszej czy drugiej lidze.

To rocznik z dużym potencjałem?
Musimy jeszcze poczekać na pierwsze mecze o stawkę. Wtedy będziemy dokładnie wiedzieć, jaki mają potencjał. Na pewno cieszy, że kilku piłkarzy z tej kadry gra też w drużynie U19 – bramkarz Bartłomiej Drągowski z Jagiellonii Białystok czy Dawid Kownacki z Lecha Poznań.

Porozmawiajmy teraz o Śląsku. Jak zmieniła się Pana praca w klubie, od kiedy nie jest Pan trenerem, a szefem skautów – jako to się tu określa.
Jestem właściwie koordynatorem działań skautingu, a jednocześnie łącznikiem z pierwszą drużyną. Obserwujemy piłkarzy pod kątem ich przydatności do gry w pierwszej drużynie, robimy wywiady środowiskowe. To jest przede wszystkim moja rola. Pracujemy też nad wewnętrznym, klubowym, internetowym bakiem informacji na temat piłkarzy. Znajdą się w nim wszystkie informacje o zawodniku – o jego zachowaniu, technice, taktyce, zdrowiu, zmianie klubu. To będzie baza do dyspozycji obecnych i przyszłych pracowników sztabu czy skautingu.

Rozumiem, że to piłkarze, którymi klub interesuje się w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu.
Tak, bo skauting to nie tylko praca w okienku transferowym. Najgorsze są transfery „na wariata”, kiedy nie można ocenić dokładnie kandydata. Założyliśmy sobie w Śląsku, że 50 proc. oceny piłkarza to jego umiejętności, ale drugie 50 to wywiad środowiskowy. Nie każdy przecież będzie potrafił odnaleźć się w dużym mieście, czy takim klubie jak WKS. Musimy znać jego charakter.

Rozmawiacie z jego rodziną?
Nie chciałbym zdradzać naszych metod. To jest też przecież rywalizacja z innymi klubami.

Ile to jest tych nazwisk w bazie?
Kilkaset. Działamy na szeroką skalę. Chcielibyśmy ogarnąć nie tylko Dolny Śląsk, czy Polskę, ale też poszczególne kraje Europy. Oczywiście w ramach naszych możliwości. Codziennie mamy około 10 nowych raportów z meczów. Myślę, że za rok będą tego owoce.

Ile meczów ogląda Pan dziennie?
Wszystko zależy od tygodnia i od tego, jak wygląda plan przygotowań pierwszej drużyny. W weekend staram się zobaczyć trzy mecze na żywo, w pozostałe dni posiłkuję się nagraniami wideo. Oczywiście są jeszcze inne osoby, choćby Maciej Gil, który od niedawna jest etatowym pracownikiem Działu Skautingu.

Ile jest teraz osób w skautingu Śląska?
Cały skauting – razem z osobami, które są na szkoleniu – to ponad 20 osób. Zostali oni starannie wyselekcjonowani z grupy ponad 200 chętnych, którzy zgłosili się na Oporowską. Zostaną teraz z nami przez rok, a jeśli się sprawdzą, to na dłużej. Chcemy, by pracowali dla nas najlepsi, bo w tej pracy nie chodzi tylko o ocenę zawodników, ale też o znajomość specjalistycznych programów komputerowych, czy bycie dobrym psychologiem.

Te 20 osób jest podzielonych jakoś na regiony, ligi? Pewnie kilka osób analizuje często te same mecze, tego samego piłkarza.
Przyjedzie jeszcze czas na chwalenie się i pokazanie efektów.

To prawda, że wśród piłkarzy w wieku 17-19 lat Dolny Śląsk jest już dosyć przebrany i trudno kogoś wyłowić?
Nie zgadzam się z tym. Najlepszym przykładem jest Paweł Zieliński, który przeskoczył do ekstraklasy z trzeciej ligi i moim zdaniem jest jednym z wiodących prawych obrońców w Polsce. Takich nazwisk w regionie jest więcej, ale oni wszyscy muszą być monitorowani przynajmniej przez rok. Ważne jest też, byśmy mieli w przyszłości internat, by tym młodszym dać nowe możliwości. Wtedy będziemy mogli skupić się na nich jeszcze bardziej.

Obserwuje Pan Waldemara Gancarczyka, który podobnie jak Zieliński trafił do Wrocławia z niższej ligi. Czy od kiedy jest w Śląsku, zrobił postęp?
Na jego ocenę przyjdzie czas w czerwcu. Waldek adaptuje się do pracy w klubie ekstraklasy. To jest proces pod każdym względem: motorycznym technicznym, taktycznym, pod względem charakteru. On ma jeszcze trochę czasu, żeby się pokazać.

Nagrywanie treningów to nowość wprowadzona przez trenera Tadeusza Pawłowskiego?
Tak. Potem fragmenty pokazujemy zawodnikom. Patrzymy, co możemy jeszcze poprawić, na ich zaangażowanie, emocje, ale też na to, czy sami możemy coś polepszyć w naszej pracy. Gdybyśmy analizowali tylko mecze, to byłaby to jeden materiał w ciągu tygodnia. Tak mamy ich w sumie siedem. Więcej możemy zauważyć.

Na takich nagraniach widać, że ktoś na przykład odpuszcza trening?
Wszystko widać, wszystko da się wyłapać, ale zawodniczy są tak zmotywowani przez trenera Pawłowskiego, że trudno mówić o takich zachowaniach. Każdy daje z siebie wszystko.

Od pewnego czasu obserwuje też Pan mecze Śląska z wysokości trybun.
Trener Pawłowski doszedł do wniosku, że jeden z trenerów tak właśnie będzie oglądał nasze mecze. Na dole nie zawsze widać odległości między formacjami lub zawodnikami, a z góry przede wszystkim widać jak zachowuje się cały zespół. Jeśli jest to możliwe, to staramy się robić jakieś korekty w trakcie meczu.

To dlatego w Bielsku podobno dzwonił pan z trybun na ławkę trenerską.
(śmiech) Nie mogę o wszystkim mówić. Mamy swoje metody pracy, które przede wszystkim są skuteczne.

Są jeszcze jakieś nowości, które wprowadził trener Tadeusz Pawłowski?
W trakcie treningów mamy podzielone boisko na kilka sektorów – pięć stref wzdłuż i sześć na szerokość. Piłkarze widzą dzięki temu, jak się mają przesuwać. Widać to dopiero wtedy, gdy ktoś zajęcia ogląda z wysoka. To jednak nie chodzi o nowości. Najważniejsze, że to przynosi efekty.

Jakiś czas temu był Pan na stażu w Hannoverze. Co Pan stamtąd wyniósł?
Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem mojego wyjazdu i co weekend staram się oglądać każdy mecz Hannoveru. Sprawdzać, czy są konsekwentni w tym, co robili na treningach. Obserwowałem też jak działa ich akademia. Teraz zresztą budują nową za 26 mln euro.

Gdzie nam do tego...
No tak, ale piłka niemiecka to wzór, do którego powinniśmy dążyć. Tam wszystko jest tak rozwinięte, że rezerwy ich piłkarzy zostały już chyba tylko w sferze motywacji. Powinniśmy małymi krokami do tego ideału zmierzać.

Co Pana tam najbardziej zaskoczyło?
W Niemczech przy pierwszym zespole pracuje kilkanaście osób, w tym kilku analityków obserwujących treningi. Jest osobny trener od przygotowania siłowego, osobny od motorycznego. Staramy się też iść w tym kierunku we Wrocławiu. Najbardziej różnimy się tym, że tam jest pełna specjalizacja, a sztab tylko drugiej drużyny Hannoveru liczy na przykład osiem osób. W Polsce póki co w grupach młodzieżowych jest najczęściej jeden trener, który ma do pomocy jedynie kierownika zespołu.

Wybiera się Pan jeszcze na jakieś staże?
Uważam, że co roku powinno się na nie jeździć. Po pierwsze by oczyścić umysł, ale przede wszystkim by zobaczyć pracę innych. Żeby była refleksja.

A jakie są ambicje Łukasza Becelli? Chciałby Pan całe życie zajmować się skautingiem, czy przyszłość to pierwszy trener w ekstraklasie?
Na razie jestem zadowolony z roli jaką pełnię w Śląsku. Oczywiście dążę do doskonałości. Chcę być jak najlepszym trenerem. Żeby nic mnie nie zaskoczyło. Dlatego zbieram różne doświadczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska