Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Miedziowi wygrali po raz pierwszy w sezonie

Michał Sałkowski
Arkadiusz Woźniak udowadnia, że warto stawiać na zawodników szkolonych u siebie
Arkadiusz Woźniak udowadnia, że warto stawiać na zawodników szkolonych u siebie Piotr Krzyżanowski
To nie był normalny sobotni wieczór. To był mecz Zagłębia. I jeśli kto myśli, że mówimy o zaledwie 90 minutach, jest w błędzie. Mecz trwał trzy godziny. Miedziowi wygrali po raz pierwszy w sezonie. Skromnie - 1:0.

A dlaczegóż to widowisko trwało aż nadto?! Tuż po I połowie doszło do usterki systemu komputerowego, który zarządza słupami oświetleniowymi na Dialog Arenie. Organizator meczu rozpatrywał nawet pomysł przeniesienia II połowy spotkania na niedzielę, ale ostatecznie udało się wznowić bój po prawie godzinnej przerwie!

Szczególnie smakowite jest to, co działo się w trakcie antraktu. Kibice błysnęli łebskimi pomysłami: to skandowali: Prezesie, zapłać rachunki!, to zainspirowani Jurkiem Owsiakiem rozpalili światełko do nieba w wersji komórkowej. Zapewne ktoś za całe zamieszanie będzie musiał intensywnie świecić... oczami.

Jakby zabawy było mało, tuż przed włączeniem oświetlenia spiker uderzył w nośne słowa: Nie będziemy już nic grać (puszczać muzyki chyba - red.). Nie będziemy ryzykować, że znów światło zgaśnie. Brawo! Choć można byłoby zagrać na przykład Piosenkę światłoczułą Natalii Kukulskiej. Jak to szło w refrenie... Świaaatło, nosisz je w sobie, świaaatło, nie zgaśnie choćbyś chciał. I dalej... pozwól mi choć raz przy nim znowu ogrzać się. I to ostatnie bardzo by się przydało, bo temperatura spadła do kilku stopni powyżej zera. Aaa, no i śpiewamy głośno, bo nagłośnienie na Dialog Arenie było jarmarczne. Koniec pastwienia się.

Na boisku było gorąco. I były przebłyski. Już w 5 minucie błąd Macieja Szmatiuka w powietrznej walce z Dusanem Dokiciem wykorzystał wychowanek Zagłębia Arkadiusz Woźniak. Popularny Wąski płaskim uderzeniem w długi róg strzelił swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Słowo o Dokiciu. W I połowie walczył efektywnie przy kilku piłkach, ale też chronicznie był łapany na spalonym. W drugiej - osłabł. Marek Bajor dzielnie odpierał na konferencji frontalny atak dziennikarskich pytań. - Tak, tak. Dokić wie, co to jest spalony, na pewno. I proszę, żebyście mu pomogli w aklimatyzacji, a nie od razu wieszali na nim psy. Pracował dziś na boisku jak potrafił. Musicie mieć świadomość, że to gracz, którego wzięliśmy za darmo. To nie jest wielki piłkarz, bo na wielkich piłkarzy trzeba mieć duże pieniądze. Dusan gra na tyle, na ile pozwala mu aktualnie forma - ocenił Bajor.

Czas na Woźniaka. Miał jeszcze trzy sytuacje, w których mógł powiększyć dorobek bramkowy. W 12 minucie po wyłożeniu Hanzela był o centymetry, by wślizgiem wpakować pił-kę do siatki. Dwadzieścia minut później groźnie uderzył głową po centrze Grzegorza Bartczaka. A w 55 minucie dostał od Baczo prostopadłą piłkę i stanął oko w oko z Witkowskim. Bramkarz Arki instynktownie wybronił.

Doskonałą sytuację dla miedziowych miał jeszcze aktywny Amer Osmanagić. W sytuacji sam na sam znów górą był Witkowski, który nogą, akroba-tycznie zastopował strzał. A w drugiej połowie Zagłębie dało się zdominować. Wyjątkiem była dogodna i wspomniana przed chwilą sytuację Woźniaka i groźna akcja Kędziory - Witkowski wybrał się na daleki spacer i bramka została niestrzeżona. Kędziora jednak nie zdecydował się na strzał.

Arka pogroziła palcem Zagłębiu w doliczonym czasie gry. Najpierw Marcin Budziński strzelił tuż obok bramki, po chwili Csaba Horvath niefortunną interwencją przypadkowo trafił w poprzeczkę własnej bramki. Kibicom serce podeszło do gardeł. A w ostatniej akcji meczu po rzucie rożnym głową strzelał Maciej Szmatiuk. Bojan Isailović z dużą sprężystością, końcami palców wygarnął piłkę nad poprzeczkę. Klasowy piłkarz.

Na trybunach znów wylądował kapitan Michał Stasiak. O merytorycznych podstawach pisaliśmy niejeden raz. Słabsza forma i błędy przy bramkach. Na tym polega zdrowa rywalizacja. Niektórzy jednak doszukują się konfliktu. - Nie doszukujcie się na siłę sensacji. To moja decyzja, uszanujcie ją. Ja szanuję Michała jako człowieka i kapitana tego zespołu, ale popełniał błędy, więc grali inni. Za dwa tygodnie, jeśli forma będzie odpowiednia, ma szansę wrócić. Nikogo nie skreślam. A wy przestańcie wkładać szpilę i szukać konfliktów. Nic takiego nie ma - kontrował Bajor.

Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 1:0.
Bramki: Woźniak 5. Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów: 8548.
Zagłębie: IsailovićI - G. BartczakI, HorváthI, Reina, Costa - Woźniak (90 Kocot), M. BartczakI, EkwuemeI, HanzelI, Osmanagić (75 Traore) - Đokić (63 Kędziora).
Arka: Witkowski - Bruma, Płotka, SzmatiukI, Noll - Božok, BudzińskiI, Burkhardt (46 Labukas), Zawistowski (63 Ivanovski), Glavina - Mawaye (84 Wilczyński).

Oceny piłkarzy Zagłębia Lubin

Podsumowujemy występ miedziowych w wygranym (w końcu!) 1:0 spotkaniu z Arką Gdynia. Skala? Szkolna - od 1 do 6, gdzie 6 jest najwyższą notą.
Bojan Isailović - 4,5
Grzegorz Bartczak - 4 (+)
Csaba Horvath - 4
Sergio Reina - 4
Costa Nhamoinesu - 4
Martins Ekwueme - 3,5
Mateusz Bartczak - 4
Łukasz Hanzel - 3,5
Arkadiusz Woźniak - 4,5 (*)
Dusan Dokić - 3
Amer Osmanagić - 4,5
Wojciech Kędziora - 3,5
Występy Momo Traore i Przemysława Kocota były za krótkie, by wystawić im wyważoną notę.
Bohater spotkania. Wychowanek miedziowych - Arek Woźniak. Strzelił gola, a miał jeszcze co najmniej dwie stuprocentowe sytuacje, by dorobek poprawić. Im więcej szans na grę, tym pewniejsza noga. Talent jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska