Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Fatalny początek Śląska

Mariusz Wiśniewski
Początek sezonu dla Sebastiana Dudka okazał się bardzo pechowy
Początek sezonu dla Sebastiana Dudka okazał się bardzo pechowy Fot. Tomasz Hołod
- Na początku myślałem, że stało się najgorsze i mam złamaną kość piszczelową. Jarek (Jarosław Szandrocho, fizjoterapeuta - red.) powiedział jednak, że wszystko jest w porządku. Sądziłem, że to jakiś krwiak i zaraz się rozbiegam i będę mógł grać. Dlatego zostałem na boisku. Okazało się jednak, że nie dotrwam do końca - opowiada o zdarzeniu z ostatnich minut pojedynku z Jagiellonią Białystok Sebastian Dudek.

Dochodziła 87 min spotkania. W narożniku boiska Mladen Kascelan ostro zaatakował Sebastiana Dudka. Piłkarz Śląska padł jak rażony na murawę. Sędzia odgwizdał faul, co bardzo zdziwiło zawodnika Jagiellonii, który pokazywał wymownie, że trafił w piłkę, nie w nogi rywala.

W tym czasie Dudek zwijał się z bólu na murawie. Po opatrzeniu przez lekarza pozostał na boisku. Ale krótko, bo już po chwili zaczął sygnalizować w kierunku ławki rezerwowych, że musi zejść.
- Trudno powiedzieć, co się stało - rzucił krótko, kiedy schodził do szatni.

Badania wykonane już po meczu nie pozostawiły jednak złudzeń - złamana kość strzałkowa lewej nogi. To oznacza, że piłkarz na boisko wróci najwcześniej za dwa miesiące.
- Taki nasz zawód, że w każdej chwili na boisku może nam się coś stać. Teraz padło na mnie - komentuje Dudek.

Lekarze postanowili nie usztywniać złamanej nogi, ale piłkarz będzie musiał uważać, aby jej nie obciążać, bo to grozi komplikacjami przy leczeniu. Dzięki jednak temu, że noga nie będzie w gipsie, szybciej zawodnik przejdzie okres rehabilitacji.

- Będziemy starali się jak najszybciej wyleczyć Sebastiana, ale pewnych rzeczy się nie przyspieszy - zaczyna rozmowę Jarosław Szandrocho. - Zaaplikujemy Sebastianowi środki, które powinny skrócić okres leczenia. Po czterech tygodniach zrobimy prześwietlenie i zobaczymy, jakie są postępy. Jeżeli wszystko będzie przebiegało dobrze, za dziesięć tygodni Sebastian może wróci do gry - dodaje.

Powtórki telewizyjne pokazują, że atak Kascelana na nogi Dudka był bardzo ostry i mógł się skończyć znacznie gorzej. Piłkarz Jagiellonii nie został jednak upomniany przez sędziego nawet żółtą kartką.

- Nie mam do niego pretensji. To była walka o piłkę - stwierdza Dudek. Po chwili jednak dodaje: - Mam przynajmniej taką nadzieję, że nie było to celowe zagranie. Chyba nikt nie wychodzi na boisko po to, aby komuś łamać nogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska