Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Chimeryczny Peter Grajciar

Jakub Guder, Twitter - @JakubGuder
Słowak Peter Grajciar (z prawej) do tej pory zagrał w Śląsku 28 meczów, strzelił trzy bramki i zanotował siedem asyst
Słowak Peter Grajciar (z prawej) do tej pory zagrał w Śląsku 28 meczów, strzelił trzy bramki i zanotował siedem asyst fot. Paweł Relikowski
Peter Grajciar był jednym z bohaterów meczu z Jagiellonią, ale równie dobrze mógł być jego antybohaterem. Piłka bywa przewrotna.

- Zobaczycie, jak on będzie wyglądał za miesiąc - mówił zimą Tadeusz Pawłowski pytany, czy Peter Grajciar może faktycznie zostać następcą Sebastiana Mili. Tak kreował go trener i media. Słowak tymczasem długo nie mógł wywalczyć pewnego miejsca w pierwszej jedenastce. Teraz - chociaż wciąż często gra nierówno - wydaje się, że jego pozycja jest przy Oporowskiej coraz silniejsza.

Grajciar wrócił do pierwszej jedenastki w sobotę. Przez dwa tygodnie leczył kontuzję, ale wcześniej tylko dwukrotnie zagrał w tym sezonie pełne 90 minut. Zresztą podobnie było wiosną, kiedy to rywalizował o miejsce w składzie z Mateuszem Machajem i często grywał tylko ogony. Teraz może się to zmienić.

Pawłowski szuka następcy Roberta Picha, a Grajciar już grał w przeszłości na lewym skrzydle. W sezonie 2010/2011 w tureckim Konyasporze, grając przy linii, strzelił w lidze osiem bramek i zanotował cztery asysty. - Grywałem też na tej pozycji w Dinamie Tbilisi. Czy trudno mi będzie znów się przestawić na taką grę? Mam pewne nawyki, więc myślę, że to mogłaby być moja pozycja, gdyby trener chciał - mówił po meczu z Jagiellonią.

Grajciar w tym roku obchodzi 32. urodziny. Mimo nie najmłodszego jak na piłkarza wieku, wciąż dysponuje dobrą szybkością, co predestynuje go do gry na skrzydle. Sprzyja mu też nie tylko odejście Picha, ale również drobny uraz Machaja, bo Pawłowski zastanawiał się przed weekendem, na którego z tych dwóch postawić. Padło na Grajciara.

Słowak bez wątpienia został jednym bohaterów meczu, bo można mu zaliczyć dwie asysty - przy bramce Piotra Celebana, bo wykonywał rzut rożny oraz przy samobójczym trafieniu Piotra Tomasika, kiedy to zawodnik Śląska próbował dośrodkowywać, a trafił w obrońcę.

Grajciar właśnie tak gra - potrafi pociągnąć szybkim rajdem 20-30 metrów, a potem fatalnie podać. W sobotę najpierw zaliczył asystę, a potem w sytuacji sam na sam strzelił tak, że Bartłomiej Drągowski obronił. Podobną sytuację zmarnował też pod koniec maja z Lechią Gdańsk we Wrocławiu - mógł zapytać bramkarza, w który róg strzelić, a zaczął szukać lepszej nogi, Łukasz Budziłek skrócił kąt i obronił strzał. - Chcę strzelić bramkę, bo już wiele meczów w tej rundzie czekam na trafienie - mówi.

- To jest cały Peter - uśmiecha się Pawłowski pytany o grę Słowaka. - Bardzo dużo biega, jest wszędzie, ma zagrania genialne. Musi mieć mniej strat - wyjaśnia trener Śląska, który w 32-latku ceni też bardzo to, że jest dobrym duchem drużyny. - W szatni potrafi zawsze zażartować. Buduje team spirit. Cieszę się, że go mamy w zespole - stwierdził szkoleniowiec.
Kontrakt Grajciara obowiązuje do końca sezonu. Jest w nim opcja jego przedłużenia o rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska