Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieszyce: Przyznała się do zabójstwa, którego nie popełniła

Małgorzata Moczulska
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Piotr Krzyżanowski
W środę w Sądzie Okręgowym w Świdnicy rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego pobicia mieszkańca Pieszyc. Prokuratura oskarżyła o to dwóch mężczyzn, ale przez pół roku śledztwa podejrzana była siostra jednego z nich. 40-letnia kobieta twierdziła, że to ona winna jest śmierci swojego przyjaciela.

Zeznała, że podczas kłótni chwyciła stojącą na stole patelnię i uderzyła nią mężczyznę w głowę. Jak się potem okazało, chroniła swojego młodszego brata. Była gotowa pójść za niego do więzienia.
Podobnych spraw nie brakuje.

- Mamy mnóstwo sytuacji, kiedy to matki bronią swoich dzieci, kłamiąc i narażając się na przykrości - mówi Anna Jaskóła, kurator sądowy. Tak było, kiedy kilka lat lat w Henrykowie siostra zabiła siostrę. Ich matka do końca nie uwierzyła, że jedno z jej dzieci mogło zrobić coś tak okrutnego. - To nie moja Berna-detka, ona jest dobra. To ktoś inny - mówiła przed sądem kobieta na przekór dowodom, nawet wtedy, gdy zapadł wyrok skazujący dziewczynę na 25 lat więzienia.
Matka broniła też 19-latka z Dzikowca pod Kłodzkiem. Tomasz K. w sylwestrową noc bez powodu brutalnie zabił rówieśnika. Wcześniej wybił szyby w pobliskiej świetlicy, a potem wziął z domu siekierę i zaczął się z nią przechadzać po wyludnionych ulicach. Nad ranem spotkał ofiarę - chłopaka, który wracał z zabawy u znajomych. Bandyta podszedł do niego i bez słowa zaczął bić gdzie popadnie. Gdy zabił, wrócił do domu. Matka dała mu alibi, wyprała zakrwawioną koszulę i spodnie, ukryła w ogrodzie siekierę.

Adam T. z Legnicy przez dwa lata maltretował swoją matkę. Zabierał 80-latce emeryturę, bił, któregoś razu próbował wyrzucić ją przez okno. Innym razem połamał jej żebra, rzucając staruszką o ścianę. - O tym, co się dzieje w tym domu, wiedziała rodzina, policja, pomoc społeczna - mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej prokuratury. - Sąsiedzi często interweniowali w mieszkaniu. Ale, gdy przychodziła policja, kobieta mówiła, że syn jej nie bije, że to dobre dziecko. W końcu w styczniu tego roku została przez syna zamordowana. Współpraca ZYG

Kobiety z miłości dają alibi i biorą cudze winy na siebie

Z dr. Maciejem Szaszkiewiczem z Zakładu Psychologii Sądowej Instytutu im. prof. Jana Sehna w Krakowie, rozmawia Małgorzata Moczulska

Zwykle ślady zacierają kobiety - dają mężczyznom alibi, są gotowe ponieść karę za nie swoje czyny. Dlaczego?
Bo po pierwsze bardziej kochają i są zdolniejsze od poświęceń, a po drugie - wciąż istnieje społeczne przekonanie, że kobiety mają szansę na mniejszą karę niż mężczyzna. Niewiele pamiętam przypadków, gdzie winę wziął na siebie mężczyzna. Może były takie trzy, cztery sprawy. Jeden był szczególny, bo chłopak poszedł do więzienia za brata. To było brutalne pobicie, do którego przyznał się 16-letni chłopak. Jak się potem okazało, chronił starszego brata, bo wiedział, że jemu za ten czyn, jako nieletniemu, grozi tylko zakład poprawczy.

Czyli kolejnym motywem jest zimna kalkulacje?
Tak, jeśli ktoś był już karany, to wiadomo, że lepiej, by to on miała kolejny wyrok w papierach, niż ktoś do tej pory czysty. Jeśli mężczyzna jest jednym żywicielem rodziny, to kobiety często biorą na siebie winę, by zapewnić rodzinie byt. W środowiskach przestępczych dochodzi czasem do losowań, kto za jaki napad odsiedzi wyrok, czy stanie przed sądem - oczywiście za odpowiednią opłatą.

A matki?
To zupełnie inna historia - Matka zawsze będzie dziecka bronić. Nawet jeśli jest mordercą. Zawsze znajdzie winnych poza swoim dzieckiem: system, policję, kolegów. I to matki są w stanie kłamać, zacierać ślady, a nawet pójść do więzienia, by tylko własne dziecko uratować. Na szczęście rzadko do tego dochodzi, bo i okoliczności rzadko są takie, by móc to upozorować.
MM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska