Kiedy kobieta uchyliła drzwi, prawdopodobnie, żeby zobaczyć, co dzieje się na klatce schodowej, z jej mieszkania wybiegł duży pies i zaatakował człowieka. Pogryziony serwisant windy został przewieziony przez pogotowie do szpitala z obrażeniami ręki, pośladka i nogi. Po opatrzeniu wyszedł do domu tego samego dnia wieczorem.
Mieszkańcy bloku przy ul. Sterowcowej opowiadają, że nie był to pierwszy tego typu incydent. Mówią, że zanim wejdą na klatkę, sprawdzają czy nie ma tam psa i podkreślają, że właścicielka zwierzęcia, będąc dość drobnej budowy, często nie jest w stanie utrzymać wyrywającego się owczarka. Z ich relacji wynika, że pies wychodzi najczęściej bez kagańca.
Także prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Szóstka” Daniel Ryglowski przyznaje, że już około rok temu zwierzę zaatakowało konserwatora.
I mieszkańcy, i spółdzielnia twierdzą, że policja nie reaguje na ich sygnały i pytają czy pogryzienie, do którego doszło w środę, 18 czerwca, skłoni służby do interwencji.
Te nadzieje rozwiewa asp. szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu: - Kiedy podczas zgłoszenia pogryziony mężczyzna stwierdził, że jedzie po pomoc medyczną, to wtedy został pouczony, że jak zostanie opatrzony przez lekarzy, to prosimy, aby zgłosił się do nas na komisariat – informuje policjant. Dodaje, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w przypadku naruszenia czynności ciała powyżej 7 dni ściganie sprawcy realizuje się „z urzędu”. Natomiast inne przypadki uszkodzenie ciała są również przestępstwem, ale ściganie osoby odpowiedzialnej za ten czyn, następuje z oskarżenia prywatnego. Także przypadki uszkodzenia mienia np. odzieży, ścigane są na wniosek osoby pokrzywdzonej, a osoba sprawująca opiekę nad zwierzęciem może odpowiedzieć za niezachowanie należytej ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Dutkowiak twierdzi, że musi sprawdzić czy były zgłoszenia dotyczące tego psa i jeżeli tak, to policja zajmie się sprawą.
Czytaj także:Ile wynosi rekordowy zasiłek macierzyński we Wrocławiu? Czy ktoś w Polsce dostaje więcej?
- Jedyna rada dla tych mieszkańców: niech wspólnie, dokładnie opiszą, bez koloryzowania, jak to wygląda, dlaczego się obawiają i niech złożą takie pismo na najbliższym komisariacie. Wtedy policja będzie zobowiązana do podjęcia czynności. Samo mówienie czy dzwonienie nie przyniesie skutku – uważa adwokat Julia Dutka-Horoszko. Prawniczka przypomina jednak, by starannie przyjrzeć się wszystkim aspektom sprawy, bo zdarza się, że czasem tego typu skargi są nieuzasadnione, a podyktowane emocjami wnioski bywają subiektywne.
Asp. szt. Łukasz Dutkowiak przyznaje, że jeśli mieszkańcy bloku zgłosiłaby, iż czują się zagrożeni, policja musiałaby rozpatrzyć sprawę. I być może, jak mówi policjant, postawiłaby zarzut z art. 77 kodeksu wykroczeń. Ten przepis przewiduje odpowiedzialność karną dla osoby, która nie zachowuje należytej ostrożności w opiece nad zwierzęciem. – Samo panowanie lub niepanowanie nad zwierzęciem jest niejednokrotnie trudne do weryfikacji. Zdarzają się przypadki ewidentnego naruszenia przepisów prawa przy trzymaniu zwierząt i wtedy policjanci nakładają mandat karny. Ale są też takie, kiedy to biegły musi ocenić i wtedy sprawy są kierowane do sądu – kończy Dutkowiak.
- Pani nie jest w stanie utrzymać tego psa. Jak pies biegnie, to ona za nim, jakby jechała na rolkach – twierdzą niektórzy sąsiedzi. Na filmach, które pokazują, widać, że właścicielka owczarka rzeczywiście ma ogromne trudności, żeby utrzymać zwierzę. Można się też domyślać, ile stresu kosztuje ją samą wyjście: nieustannie krzyczy na psa oraz na zbliżających się do bramy ludzi, prosi czworonoga, żeby załatwił się na skwerze tuż koło drzwi do klatki schodowej, odgania chcących wejść do bloku sąsiadów.
Czytaj także:Kiedyś kwatery dla najuboższych, teraz mieszkania z prywatnym parkiem - nowa inwestycja na Ołbinie
O kłopotach z owczarkiem wie Wadim Liśniewski, specjalista od psich zachowań z Darling Dog’s. Zna go z relacji klientów, z którymi pracował w okolicy, a sam widział raz, spacerującego z właścicielką.
- Było widać, że ten pies ma dużą frustrację wynikającą z braku ruchu, braku spacerów. Słyszałem, że ta kobieta chciała psa do obrony i nie pozwalała nikomu go dotykać, dlatego zwierzę nie ma socjalizacji z ludźmi – zauważa Liśniewski, ale zastrzega, że te spostrzeżenia trzeba poprzeć dokładnymi badaniami. - Agresja jest oczywiście do oduczenia, ale to byłby długi proces, trwający rok, dwa lata. Na pewno trzeba zacząć od zmiany opiekuna, bo taki pies potrzebuje być pod opieką konsekwentnych, spokojnych ludzi – mówi behawiorysta.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?