Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza miłość - najbardziej wrocławski ze wszystkich seriali (REPORTAŻ, ROZMOWA)

Jacek Antczak
"Pierwsza miłość" to serial, którego ekipa może zapukać do drzwi każdego wrocławianina  Jego twórcy starają się pięknie zaprezentować miasto
"Pierwsza miłość" to serial, którego ekipa może zapukać do drzwi każdego wrocławianina Jego twórcy starają się pięknie zaprezentować miasto materiały z serialu Pierwsza miłość
Pierwsza miłość - znany telewizyjny serial powstaje we Wrocławiu. Zdjęcia są kręcone nie tylko w plenerze i studiu, ale również w mieszkaniach wrocławian. Główny reżyser ma na koncie już ponad 1000 odcinków tego serialu.

14 lutego, walentynkowy wieczór. Marysia Radosz, czyli Aneta Zając, idzie ulicą Oławską. Przechodzi przez most Piaskowy, w dali widać pięknie podświetlone wieże katedry. Zatrzymuje się na moście Tumskim, który zasłynął z kłódek wieszanych przez zakochanych. Ktoś podchodzi...

Ci, którzy włączyli Polsat w piątek o godz. 18, znają tę scenę. Znaleźli się bowiem wśród dwóch milionów Polaków, którzy byli świadkami kolejnego z historycznych momentów w ponad 10-letnich dziejach tego najbardziej wrocławskiego serialu w Polsce. Oglądali "jednorazową", walentynkową czołówkę "Pierwszej miłości". Na dodatek zrealizowaną nie przez twórców serialu, lecz zwycięzców ostatniej edycji konkursu "Kręć Wrocław". Bo, jak ktoś potrafi filmowo opowiadać o stolicy Dolnego Śląska, to prędzej czy później trafi do "Pierwszej miłości".

W ogóle prawdopodobieństwo, że jakikolwiek wrocławianin lub jakiś charakterystyczny miejski obiekt czy plener nie pojawi w tym serialu, jest z każdym dniem coraz mniejsze. Nie trzeba być nawet aktorem ani dorabiać jako statysta - wystarczy być właścicielem mieszkania, samochodu czy motocykla, który wpadnie w oko twórcom serialu. Albo po prostu... przechodniem.

- Chyba zagrałam w "Pierwszej miłości", kurcze, tylko nie wiem, w którym odcinku, muszę oglądać - pochwaliła się
przyjaciołom Malwina, studentka wydziału filologicznego, która przejeżdżała tramwajem przez plan zdjęciowy, usytuowany w pobliżu mostu Pokoju.

- Jak ktoś jest w bazie statystów, to gra w serialu od lat, nawet się z nim starzeje. Gdy byłam w II klasie liceum, to w "Pierwszej miłości" miałam już studniówkę, zresztą w szkole podstawowej na Biskupinie - wspomina Kasia, studentka III roku dziennikarstwa.

Innej studentce, Joannie, realizatorzy serialu na niby złamali nogę. - Dziewczyna przebrana za pielęgniarkę woziła mnie w tę i z powrotem na wózku inwalidzkim po korytarzu szpitala przy Borowskiej, obok rozmawiających głównych bohaterów na izbie przyjęć - opowiada studentka prawa. - Miałam wtedy sandały na koturnie i ładną, krótką sukienkę. Niestety, sukienkę zasłonili szlafrokiem, a koturny pewnie było widać, bo cała ekipa się śmiała.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Zadowoleni byli też studenci, którzy przyszli po wpisy do dziekanatu Wydziału Nauk Społecznych przy ul. Koszarowej akurat w dniu, gdy jeden z głównych bohaterów zapragnął (w scenariuszu) zostać studentem filozofii. Załatwili swoje sprawy, posiedzieli troszkę dłużej na korytarzu, zagrali w serialu i zarobili kilkadziesiąt złotych.

- Byłem zły na "Pierwszą miłość", bo miałem pilną sprawę, wejście przez pół dnia blokowali "aktorzy". Jak jest "Uwaga, akcja", to nie można im włazić w kadr - wspomina Marcin, student stosunków międzynarodowych.

- Czy jest jakiś obiekt we Wrocławiu, w którym nie było "Pierwszej miłości"? Coś by się znalazło, ale z trudem - śmieje się Łukasz Dobrowolski, II kierownik produkcji, odpowiedzialny za plan plenerowy i obiekty.

Wrocławianin pracuje przy serialu od pierwszego odcinka (emitowany w listopadzie 2004 r.). Tłumaczy, że serial w warstwie wizualnej ma pokazywać najpiękniejsze miejsca we Wrocławiu, a nawet nadążać za architektonicznymi tendencjami w rozwoju miasta. - Czytamy scenariusz i wraz ze scenografem oraz reżyserem wyszukujemy miejsca, które świetnie pasowałby do kolejnych wątków i scen. Kiedy powstał nowy terminal lotniska na Strachowicach albo wyremontowano Dworzec Główny PKP, natychmiast pojawili się tam nasi bohaterowi. Przymierzaliśmy się też do tarasu w Sky Tower. Na razie trafiliśmy tylko do jednej z restauracji w galerii - opowiada Łukasz Dobrowolski.

Ujawnia, że realizatorzy często trafiają do prywatnych mieszkań. Szukają oryginalnych wnętrz, jeśli na przykład pojawi się bogaty bohater albo któraś z postaci ma zaskakująco zaaranżowany dom.

Okazuje się, że serialowe mieszkanie Wekslerów, czyli Karola Strasburgera i Grażyny Wolszczak, mieści się przy ulicy Biegasa, tuż za kampusem domów studenckich Politechniki. Dom Marii Pakulnis, czyli Anety Pałkowskiej, ekipa wypożycza od mieszkańca Ołtaszyna.

WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Najciekawiej jest z mieszkaniem Marysi. Wnętrze, podobnie jak kilka najważniejszych, zbudowano w studiu ATM-u w Bielanach, ale już fasada jej domuto kamienica przy ul. Smoluchowskiego.

Ostatnio ze względu na remont (autentyczny) w rozmowie bohaterów serialu pojawił się motyw wchodzenia "od podwórka". Odpowiednie wejście "od podwórka", znaleziono... przy Bujwida. To jedyna chyba kamienica w Polsce, której każda część znajduje się w innym rejonie miasta.

- Odkąd goszczę u siebie serial, gdy tylko akcja dzieje się w moim domu, dzwonią znajomi, żebym włączył telewizor - śmieje się Kamil Zaremba, właściciel domu na wodzie, który "cumuje" przy Wybrzeżu Słowackiego 5a.

- Ponoć praca przy serialu polega na czekaniu, a do mnie wpada 25-osobowa ekipa i pracuje przez 5 godzin bez przerwy - chwali filmowców Zaremba.

W jego nietypowym domu dużo się dzieje. - Jakieś wymuszenia, okupy, pobicia. Ale pistolety, podobnie jak pieniądze na stole, to jednak tylko atrapy - zauważa wrocławianin.

- Dom na wodzie to mieszkanie policjanta, a ten okup... Nie mogę powiedzieć, bo nie wiem, czy te odcinki już były emitowane. Czasem, w odróżnieniu od widzów, gubię się - śmieje się Łukasz Dobrowolski.

I zaprasza do oglądania serialu. Bo być może przechodziliśmy przez plan i nieświadomie zagraliśmy w którymś z odcinków.

Rozmowa z reżyserem wrocławskiego serialu
Najbardziej lubię moje "Pierwsze miłości" w parku Szczytnickim
Z Krzysztofem Łebskim, reżyserem "Pierwszej miłości" od 167. odcinka, Rozmawia Jacek Antczak

Ponoć jesteś człowiekiem, który miał najwięcej pierwszych miłości w życiu?
- Prawdopodobnie. Nie liczyłem dokładnie, ale z pewnością wyreżyserowałem już ponad tysiąc odcinków tego serialu. Chyba jestem też reżyserem, który miał najwięcej dni zdjęciowych.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z serialem?

CIĄG DALSZY ROZMOWY NA KOLEJNEJ STRONIE

- Naturalnie jestem wrocławianinem, byłem (i nadal jestem) wokalistą zespołu Manku, DJ-em radiowym i współpracowałem z wrocławską telewizją, m.in. przy serialu młodzieżowym "Druga A". Potem trafiłem do ATM-u, gdzie pracowałem przy produkcji popularnych reality show : "Baru" czy "Dwóch światów". Ich reżyserem był Okił Khamidow i gdy w 2004 roku rozpoczęła się produkcja "Pierwszej miłości", wciągał mnie do reżyserii. Najpierw pracowałem skromnie u jego boku. Kiedy odszedł, zostałem głównym reżyserem. Tak jest do dziś.

Jak się spogląda w metryczkę "Pierwszej miłości", to widać, że to serial-instytytucja: kilkudziesięciu operatorów, scenografów, kilkunastu scenarzystów, a samych aktorów...
- ... zagrało u nas ponad trzy tysiące, jak wyliczył jeden z naszych kolegów. To rzeczywiście ogromne przedsięwzięcie, które od dziesięciu lat cieszy się niesłabnącym, a wręcz rosnącym powodzeniem u widzów. Gdyby zsumować widownię, to każdego tygodnia ogląda nasz serial piętnaście milionów ludzi. To oznacza, że trzymamy wysoki poziom i to się nie może zmienić.

Trzy tysiące aktorów? A scen?
W środę emitowany będzie 1842. odcinek, a my już niebawem będziemy kręcić dwutysięczny. To oznacza, że nakręciliśmy kilkadziesiąt tysięcy scen, przewinęło się kilkanaście tysięcy statystów, wynajęliśmy tysiące samochodów, mieszkań... Tu wszystko już idzie w tysiące.

To przede wszystkim wielkomiejski, bardzo wrocławski serial.
- Bardzo, ale jednak nie do końca. Przypominam, że jego konstrukcja opiera się na dwóch światach: wrocławskim i wiejskim, czyli świecie Wadlewa, który kręcimy przede wszystkim w wiosce pod Ostrzeszowem. To zabawne, bo niby w województwie wielkopolskim, ale 70 km od Wrocławia, a 180 km od Poznania. Dzięki temu pokazujemy cały przekrój społeczny Polaków. Myślę , że to wielki atut naszego serialu. A Wrocław? Staramy się odkrywać przed widzami z kraju cały jego urok - zarówno ten historyczny, zabytkowy, jak i współczesny, często supernowoczesny.

Są we Wrocławiu jakieś miejsca, w których jeszcze nie zagościła "Pierwsza miłość"?
Na szczęście nasze miasto jest ogromne i wciąż coś nowego odkrywamy. Ale oczywiście mamy swoje ulubione miejsca, w których pojawiamy się często. Dla mnieto Ostrów Tumski i mój ukochany park Szczytnicki. Często bywamy też na placu Grunwaldzkim, który po wszelkich inwestycjach i remontach dodaje naszemu serialowi nowoczesności i dynamizmu. Rzadziej bywamy w Rynku, ale to ze względu na popularność "Pierwszej miłości", bo ciekawość fanów troszkę utrudnia nam pracę.
Spotkałem ekipę pod Urzędem Stanu Cywilnego .

Ktoś brał ślub?
Akurat kręciliśmy ślub, choć to nie zawsze jest takie oczywiste, ponieważ jesteśmy mistrzami przerabiania budynków. Ostatnio przychodnię sportową AWF-u na Stadionie Olimpijskim prze-robiliśmy na siedzibę jednostki antyterrorystycznej. A gmach Urząd Pracy zagrał dla nas więzienie, zaś Urząd Skarbowy był bankiem. To normalna filmowa robota: wystarczy zmienić parę szyldów, dodać parę gadżetów i gotowe.

Jak wygląda dzień reżysera "Pierwszej miłości"? Nie znudziło Ci się już?
- Wręcz odwrotnie. Jestem pełny energii, zapału, radości i cieszę się, że od rana do wieczora, praktycznie od dziesięciu lat przez cały rok, bo kręcimy serial codziennie, mam możliwość obcowania ze znakomitymi aktorami i świetną ekipą. Wydaje mi się, że gdybyśmy nie mieli tej pasji , ten serial nie byłby dziś w takiej dobrej kondycji i nie odniósłby takiego sukcesu...Przepraszam, ale przerwa mi się kończy. Zapraszam w środę na plan zdjęciowy.Gdzie kręcimy? Chyba w parku Szczytnickim.

Rozmawiał (JA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska