Od 2 sierpnia do dzisiaj ok. 2 tys. wrocławskich pielgrzymów, których prowadził ksiądz Stanisław Orzechowski pokonało ok. 219 km drogę.
O godz. 11 wszyscy pątnicy uczestniczyli w mszy świętej, w klasztorze na Jasnej Górze. Ksiądz Biskup Andrzej Siemieniewski przywitał pielgrzymów i odprawił mszę świętą - opowiada ksiądz Tomasz Płukarski, rzecznik pielgrzymki.
Nasi nowożeńcy Daria i Jakub Murlikiewicz na Jasną Górę weszli w garniturze i sukni ślubnej - dodaje ksiądz Płukarski.
Podsumowując pielgrzymkę i porównując ją z zeszłoroczną ksiądz Tomasz mówi, że pogoda sprawiała mniej kłopotów.
- Tylko przez pierwsze dni był upał i żar lał się z nieba. Kolejne dni były już chłodniejsze, co ułatwiało pielgrzymom marsz. Jeśli chodzi o deszcz to padało tylko trzy godziny - podsumowuje ksiądz Tomasz Płukarski.
- Jestem też pod wrażeniem, że dużo pątników podczas drogi na Jasną Górę przystąpiło do spowiedzi. Wydaje mi się, że więcej niż w zeszłym roku
Ksiądz Stanisław Orzechwoski, przewodnik pieszej pielgrzymki do Częstochowy jest zadowolony z drogi i dumny z pielgrzymów.
- Pogoda nam dopisał, zdrowie również. Niektórzy pątnicy czasem tracili siły i potrzebna była pomoc pogotowia. Nielicznie też musieli podjechać samochodem, ale najważniejsze, że nikt nie zwątpił i w pełnym składzie dotarliśmy do celu - informuje ksiądz Orzech, tak na niego mówią uczestnicy pielgrzymki.
Patnicy też są z siebie dumni. Cieszą się, że Bóg nad nimi czuwał i nic nie przeszkodziło w pielgrzymce.
- Szłam już po raz 11. Pierwszy raz miałam odciski i pęcherze na stopach. Mimo bólu nie poddałam się. Smarowałam stopy maścią, bandażowałam i szłam dalej - opowiada 28 letnia Barbara Czukiweska.
- Jestem na miejscu, ale czuję niedosyt. Co rok tak mam. Inni marzą o tym, aby wrócić do domu. Ja bym mogła jeszcze iść dalej. Już dziś wiem, że jak tylko zdrowie mi na to pozwoli to za rok pakuję plecak i wyruszam do Częstochowy - mówi pani Barbara.
76-letnia Zofia Wąsowska mimo bólu nóg i kręgosłupa też doszła na Jasną Górę.
- Co rok mówię, że już nie idę i jak wrócę do domu też tak stwierdzę. Gdy nadejdzie czas pielgrzymki pewnie znów się zapiszę. Dziwnie bym się czuła, gdybym siedziała w domu, podczas gdy pątnicy pokonywaliby drogę do Częstochowy - opowiada pani Zofia.
- Przez całą drogę modliłam się o zdrowie dla mojej córki i o pokój na świecie - mówi pani Zofia, która w pielgrzymce wzięła udział po raz 22.
Po mszy świętej pielgrzymi wrócą do Wrocławia. Już nie pieszo. Jedni pojadą do domu autobusem, drudzy pociągiem a inni samochodem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?