Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław 79:81. Tydzień temu podbity Starogard, dziś Stargard!

Rafał Hydzik
fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula
W 6. kolejce Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław pokonał na wyjeździe PGE Spójnię Stargard 81:79. To trzecie zwycięstwo Trójkolorowych w tym sezonie.

Obie drużyny, z takim samym bilansem po pięciu meczach (dwa zwycięstwa, trzy porażki), przed meczem w Stargardzie sąsiadowały ze sobą w tabeli. Bilans punktowy sprzyjał wrocławianom, jednak niezwykle trudno byłoby wytypować faworyta w tym spotkaniu.

Andrzej Adamek nie zdecydował się dokonać jakichkolwiek zmian w pierwszej piątce – klasycznie Śląsk rozpoczął składem: Kamil Łączyński, Devoe Joseph, Mathieu Wojciechowski, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa. Na ławce zasiedli m.in. wracający po kontuzji Michael Humphrey i nowy nabytek, Danny Gibson.

WKS zaczął mocno w defensywie, dopiero po trzech minutach pozwalając rywalom zapunktować. Z obrony strefowej wrocławianie sprawnie przechodzili do szybkich ataków, w ten sposób zdobywając 7 punktów. Jak ryba w wodzie na obwodzie czuł się Joseph, który wykańczał akcje rzutami z dystansu. 10 zbiórek defensywnych, przyciśniecie Spójni do zaledwie 25 proc. skuteczności z gry (56 proc. WKS-u), a momentami aż 20-punktowa przewaga – gdyby Trójkolorowi utrzymali wyższą skuteczność z linii rzutów osobistych (4 nietrafione), śmiało można by powiedzieć, że ta kwarta była w ich wykonaniu idealna, szczególnie pod własnym koszem.

Początek drugiej odsłony był już zgoła odmienny. Spójnia zbudowała 7-punktową serię, znacząco redukując straty. Śląsk z kolei po pierwszych czterech minutach trafił zaledwie jeden rzut na pięć prób. Stargardzianie stosunkowo łatwo dochodzili do sytuacji, zwłaszcza na dystansie, z którego oddali 10 rzutów, szczęśliwie dla wrocławian z fatalną skutecznością. Śląsk ostatecznie ledwo utrzymał resztki olbrzymiej przewagi z pierwszej kwarty, jednym punktem wygrywając 35:34 do przerwy. Jako jedyny z przeciętnej gry WKS-u wybijał się Wojciechowski. Z pięciu oddanych przez niego rzutów z gry zdobył jednak zaledwie 5 punktów (na 8 ogółem zdobytych przez drużynę).

Po tych dwóch skrajnych kwartach, w trzecią odsłonę lepiej weszli przyjezdni, budując małą serię 6 punktów, dzięki rzutom Łączyńskiego, Wojciechowskiego i Humphreya. Po chwili przewaga po stronie wrocławian sięgnęła już 11 punktów, z czego aż 7 zdobył ostatni właśnie amerykański center. Przypomniał tez o sobie Joseph, który w drugiej kwarcie nie trafił ani razu. Kanadyjczyk siedmiokrotnie rzucał na kosz stargardzian, notując 11 punktów. W ostatniej akcji trzeciej kwarty Mateusz Kostrzewski rzutem z dystansu zmniejszył przewagę WKS-u do 4 oczek.

Początek czwartej kwarty był echem drugiej - znowu to gospodarze zaczęli znacznie lepiej, a po minucie trójka Raymonda Cowelsa wysunęła Spójnię na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Aż czterokrotnie w tej części meczu zmieniał się lider na tablicy wyników, ale to WKS w kluczowym momencie odskoczył. Olbrzymi wkład w zabezpieczenie wyniku w końcówce meczu miał Kamil Łączyński, autor 8 punktów, 2 asyst i 3 zbiórek w czwartej kwarcie. Po bardzo nerwowej końcówce, w której Spójnia taktycznie faulowała wrocławian, WKS dowiózł do końca wynik 81:79. Tym samym Śląsk ma już bilans 3-3 i nieśmiało spogląda w górę tabeli...

Już w pierwszej kwarcie zadebiutował Gibson, potwierdzając, że trener Andrzej Adamek widzi go na obu pozycjach obwodowych. Amerykanin grał zamiennie z Łączyńskim i Josephem, a w czwartej kwarcie momentami nawet tworzył z nimi niewysoki, obwodowy tercet. Wydawałoby się, że właśnie na "dwójce" 35-latek czuł się najlepiej. Gibson imponował doświadczeniem, czuł się dobrze przy piłce, ale jeszcze brakowało mu precyzji w rzucie. Ostatecznie zakończył spotkanie z 8 punktami i jedną asystą.

Jak zupełnie nowy transfer zagrał też Humphrey, który wreszcie na prawie pełnych obrotach zebrał niemal 20 minut. Amerykanin popisywał się swoją atletycznością pod koszem, ale i pokazał, że potrafi rzucić z dystansu. Ostatecznie zebrał 9 punktów i zanotował 2 kluczowe bloki. Bardzo dobrze wyglądała współpraca miedzy nim a "Łączką". Rozgrywający Śląska aż 3 spośród 7 swoich asyst kierował właśnie do Humphreya. Reprezentant Polski na swoje konto zapisał jeszcze 14 punktów i 8 zbiórek. Jak zwykle niezawodni byli też Joseph i Wojciechowski, autorzy kolejno 19 i 17 punktów.

PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław 79:81 (12:27, 22:8, 22:25, 23:22)
Spójnia: Cowels 18, Młynarski 16, Pamuła 15, Śnieg 12, Kostrzewski 9, Gintvainis 3, Jackson 2, Olisemeka 2, Brenk 2.
Śląsk: Joseph 19, Wojciechowski 17, Łączyński 14, Humphrey 9, Chrabascz 8, Gibson 8, Dziewa 5, Gabiński 2, Dorn 0.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska